"Jeden z najgorszych". Tak nowy piłkarz "przywitał" się z kibicami Legii

2 godzin temu
Chociaż Legia Warszawa rozbiła Radomiaka Radom 4:1, to wynik był dużo lepszy od gry drużyny Edwarda Iordanescu. Mimo iż po bramce zdobyli nowi piłkarze - Damian Szymański i Mileta Rajović - to najnowsze stołeczne gwiazdy w niedzielę nie błyszczały. A jeden z nowych nabytków należał do najgorszych zawodników na boisku.
- Wreszcie jestem zadowolony, mogę się uśmiechnąć, bo dołączyli do nas zawodnicy, którym bardzo ufam. Wreszcie uważam, iż mamy obsadzone wszystkie pozycje. Mamy dublerów, mamy jakość, której oczekiwałem. Dołączyli do nas piłkarze, którzy dadzą Legii nowe możliwości - mówił Edward Iordanescu na czwartkowej konferencji prasowej.


REKLAMA


Zobacz wideo Tomasz Adamek kończy karierę! "Chyba, iż mnie żona z domu wypier***"


- Jestem szczęśliwy, bo jesteśmy blisko tego, czego chciałem. Ale to oznacza także dużą odpowiedzialność i wyzwanie. od dzisiaj zaczyna się dla nas ogromne wyzwanie – musimy grać pod presją, bo nie możemy pozwolić sobie na kolejne potknięcia - dodawał.
Po dwóch z rzędu porażkach w ekstraklasie z Wisłą Płock (0:1) i Cracovią (1:2) Legia Warszawa w końcu się przełamała i rozbiła Radomiaka Radom 4:1. To jednak wynik dużo lepszy niż gra drużyny Iordanescu, bo stwierdzenie, iż goście podarowali legionistom wszystkie gole, nie będzie żadnym nadużyciem.
To, co może cieszyć kibiców Legii, to dobra postawa i gole letnich nabytków - Damiana Szymańskiego i Milety Rajovicia. jeżeli jednak stołeczni fani liczyli na błysk najnowszych wzmocnień, musieli czuć się rozczarowani. Jeden z debiutantów należał choćby do najgorszych zawodników na boisku.
Krasniqi rozczarował. Tak "przywitał" się z kibicami Legii w Warszawie
Kamil Piątkowski, Kacper Urbański, Noah Weisshaupt i Antonio Colak - to piłkarze, którzy trafili do Legii w końcówce letniego okienka transferowego. Przeciwko Radomiakowi od pierwszej minuty zagrał jednak tylko ten pierwszy. W wyjściowym składzie zadebiutował zaś inny nabytek stołecznego klubu - Ermal Krasniqi.


I o ile o Piątkowskim można mówić niemal w samych pozytywach, o tyle Krasniqi mocno rozczarował. Reprezentant Kosowa, który w niedzielę po raz pierwszy zagrał w Warszawie dla Legii, irytował przegranymi pojedynkami i niedokładnymi podaniami. To choćby symboliczne, iż po zejściu Krasniqiego z boiska warszawiacy w 12 minut podwyższyli prowadzenie z 1:0 do 4:0.
27-latek trafił do Legii po odejściu Ryoyi Morishity, a jego transfer ucieszył Iordanescu. Zwłaszcza iż trener Legii zna Kosowianina jeszcze z czasów jego gry w lidze rumuńskiej. Krasniqi zadebiutował w Legii przed przerwą na mecze reprezentacji, rozgrywając 31 minut w spotkaniu z Cracovią. Jednak ani wtedy, ani w niedzielę nie pokazał się z dobrej strony.
W spotkaniu z Radomiakiem Krasniqi przypomniał o swojej obecności na boisku dopiero w 24. minucie. To wtedy Kosowianin zagrał niedokładnie w pole karne, szukając w nim Rajovicia. Chwilę później miała miejsce akcja, która najlepiej podsumowała występ skrzydłowego. Krasniqi najpierw bardzo źle przyjął piłkę na lewym skrzydle, a później jeszcze gorzej dośrodkował, oddając piłkę Radomiakowi.
W całym spotkaniu reprezentant Kosowa nie miał ani jednego udanego dryblingu oraz ani jednego celnego dośrodkowania. To, co najmocniej bije po oczach, to statystyka pojedynków na ziemi, bo Krasniqi wygrał zaledwie jeden z ośmiu!


Jedyny moment, w którym 27-latkowi można było przyklasnąć, miał miejsce w 62. minucie, kiedy Krasniqi we własnym polu karnym zabrał piłkę Janowi Grzesikowi. Chwilę wcześniej skrzydłowy Legii w irytujący sposób stracił jednak piłkę w pojedynkach z Romario oraz Grzesikiem.
"Na razie Kuziemka sporo lepszy niż Krasniqi" - napisał na X Mateusz Borek, porównując legionistę do 19-letniego skrzydłowego pierwszoligowej Wisły Kraków. Kiedy w 68. minucie Krasniqiego zmienił Weisshaupt, kibice Legii mogli mieć pewność, iż debiutant nie wypadnie gorzej od kolegi z drużyny.
Piątkowski zaimponował
I trzeba przyznać, iż Niemiec w niespełna 30 minut zrobił więcej niż Krasniqi. Chociaż Weisshaupt zaczął od złego kontaktu z piłką, to ostatecznie mógł zakończyć mecz z asystą. W doliczonym czasie gry Niemiec dobrze dośrodkował z lewej strony w pole karne, ale Colaka w ostatniej chwili ubiegł Adrian Dieguez.
Hiszpan zdobył dla Radomiaka honorową bramkę, przy której na pewno nie zawinił Piątkowski. Kolejny legijny debiutant należał do najlepszych zawodników na boisku. 25-latek imponował nie tylko w pojedynkach, ale też w rozegraniu piłki. Piątkowski najczęściej wybierał dłuższe, bezpośrednie podania, które tworzyły zagrożenie pod bramką Radomiaka.


Tak jak w 19. minucie, kiedy brak komunikacji Filipa Majchrowicza z Jeremym Blasco skończył się nokautem na Francuzie i o mało nie dał Legii gola. Chwilę wcześniej Piątkowski dobrze przerwał atak Radomiaka i gwałtownie podał do Wahana Biczachczjana. Gdyby nie taktyczny faul Michała Kaputa, legioniści mieliby dużą szansę na wyprowadzenie skutecznego kontrataku.
Piątkowski zaimponował też tuż przed przerwą, kiedy najpierw popisał się dynamiką i szybkością, a później bez problemu zatrzymał wypożyczonego z Manchesteru City do Radomiaka Josha Wilsona-Esbranda. O pozostałych debiutantach w Legii więcej napisać nie można.
Urbański wszedł na boisko w 81. minucie, zmieniając Szymańskiego, a w tym samym momencie Colak zmienił Rajovicia. Obaj piłkarze weszli na boisko przy rozstrzygniętym wyniku i nie zdążyli w żaden sposób odcisnąć piętna na drużynie Iordanescu.
Następna szansa na to w sobotę w hicie ekstraklasy, w którym Legia zagra na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. I tu przestroga dla warszawiaków: tak słaba gra - zwłaszcza jak w pierwszej połowie - przeciwko drużynie Marka Papszuna może nie przejść. Widać, iż przed Legią jeszcze dużo pracy, by nowi piłkarze zdążyli się zgrać i zdecydowanie ruszyć w kierunku celu, jakim niezmiennie pozostaje mistrzostwo Polski.
Idź do oryginalnego materiału