"Jak amator". Te słowa o Hurkaczu pójdą w świat

1 tydzień temu
- Zachowywał się jak amator, który wszedł do turnieju głównego przypadkowo z eliminacji, jako lucky loser, i trafił na wielką gwiazdę - mówi o Hubercie Hukaczu Wojciech Fibak. Ale dwukrotny ćwierćfinalista Roland Garros przekonuje, iż w pewnym momencie meczu z Joao Fonsecą w pierwszej rundzie Hurkacz się ocknął. Tylko nie był w stanie nic zrobić, bo 18-letni Brazylijczyk grał koncert. A czy aby Hurkacz nie fałszował - pytamy?
Hubert Hurkacz przegrał z Joao Fonsecą 2:6, 4:6, 2:6 w pierwszej rundzie Roland Garros 2025. Nasz doświadczony tenisista był szarym tłem dla kapitalnie grającego młokosa. Mecz 28. w światowym rankingu Polaka z Brazylijczykiem sklasyfikowanym na 65. miejscu potrwał tylko nieco ponad półtorej godziny.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


Dla Hurkacza Roland Garros 2025 to był już 28. w karierze turniej wielkoszlemowy. Już po raz 20. wrocławianin odpadł w pierwszej (dziewięć razy) albo drugiej rundzie (11 razy). To bardzo rozczarowujące statystyki. Jakie wnioski należy z nich wyciągać?
Łukasz Jachimiak: Dlaczego Hubert Hurkacz nie miał żadnych szans w meczu z Joao Fonsecą? Czy usztywniła go stawka? Roland Garros 2025 to był już 28. wielkoszlemowy turniej w karierze Polaka i już po raz 20. Hubert odpadł w pierwszej albo drugiej rundzie.
Wojciech Fibak: Przede wszystkim Fonceca był fenomenalny. I to od pierwszej do ostatniej piłki. Od razu zaczarował i Huberta, i publiczność, a później do samego końca utrzymywał fantastyczny poziom. Chłopak ma dopiero 18 lat, wydawało się, iż może mieć jakiś słabszy okres, iż trochę się podmęczy, trochę rozreguluje, ale nic z tego. Fonseca był zachwycający. To po pierwsze. A po drugie: Hubert był z początku bardzo sztywny. Zaczął grać normalnie dopiero na początku drugiego seta.
Przecież już w pierwszym gemie drugiego seta został przełamany.
- Tak, po przełamaniu oglądaliśmy trochę więcej wymian, walki i czułem, iż Hubert może się załapać na grę, iż może zaistnieć w tym meczu.
Szczerze mówiąc, ja nie miałem takiego poczucia w żadnym momencie tego meczu.
- Dlatego, iż Brazylijczyk był naprawdę genialny. Trafiał blisko linii, bombardował Huberta forhendem, a i bekhendem zachwycał. Był regularny, posyłał mnóstwo winnerów. Serwował też na świetnym poziomie przez cały mecz. I nie pozwolił złapać Hubertowi rytmu. Bo choćby gdy już Hubert grał poprawnie, to Brazylijczyk ciągle dominował, ciągle był lepszy, i to we wszystkich aspektach. choćby w asach serwisowych.


No właśnie - to nie do uwierzenia, iż choćby tutaj Hurkacz przegrał.
- Widziałem w statystykach, iż Hubert miał sześć asów, a Brazylijczyk - dziewięć. To dowód, jak kapitalnie się czuł. Popisywał się wolejami, obroną, imponującą szybkością.
W mediach społecznościowych znalazłem akcję dowodzącą szybkości Fonseki i gorzko skomentowałem, iż przy tym 18-latku nasz Hubert wygląda, jakby miał lat 58, a nie 28.
- To jest trochę niesprawiedliwe. Hubert był usztywniony, spięty w pierwszym secie i na samym początku drugiego, ale od połowy drugiego seta już poruszał się normalnie, jego gra się uspokoiła i Hubert grał taki swój tenis. Tylko iż Brazylijczyk dominował i był lepszy. Brazylijczyk jest fenomenem, być może będzie graczem z pierwszej piątki światowego rankingu, choć musi oczywiście okrzepnąć i jeszcze złapać rutynę.
Rozumiem zachwyty nad Fonsecą, ale czuję, iż jest też sporo winy w Hurkaczu, iż dał się tak stłamsić. Chyba musimy uczciwie powiedzieć, iż Hurkacz nie pokazał choćby połowy tego, co w sobotę w Genewie, w finale z Novakiem Djokoviciem?
- Ale Fonseca włączył zupełnie inny rytm. To całkiem inna skala, bo on włączył turbo. Asy, asy, forhendy wygrywające, bekhendy nie do odbioru – czegokolwiek dotknął, to zamieniał w złoto. To nie była taka w miarę spokojna gra jak z Djokoviciem. Trzeba oddać chwałę Brazylijczykowi, iż jak wpadł w ten rytm, w to szaleństwo, tak wytrzymał do samego końca. Dlatego moje pierwsze, najważniejsze zdanie po tym meczu brzmi: Brazylijczyk to fenomen. A po drugie, bardzo współczuję Hubertowi, iż po udanym występie w Rzymie [ćwierćfinał] i po wspaniałym występie w Genewie, trafił w pierwszej rundzie Roland Garros na kogoś takiego. Dlatego wyglądał na zagubionego, tak, jakby były odwrócone role. Oglądając to spotkanie, można było pomyśleć, iż to Hubert pierwszy raz występuje w Roland Garros, a Fonseca jest rutyniarzem, który już ze trzy razy wygrał Roland Garros.
Słuchając pana, zaczynam się zastanawiać, czy poziom maksymalny Fonseki jest o wiele wyższy od poziomu maksymalnego Hurkacza.
- No niestety, niestety Fonseca pokazał, iż to jest jakiś nowy tenis. Hubert ma 28 lat, to jest o 10 lat więcej niż ma Fonseca i ten Fonseca gra tenis z innej planety, a Hubert gra coś, co już znamy od 10 lat.


Ale podkreślmy, iż Hubert nie grał swojego najlepszego tenisa. Sam pan powiedział, iż choćby serwisowo był słabszy, już choćby nie będę liczył, ile razy dał się przełamać.
- Hubert ma nie tylko najlepszy pierwszy serwis na świecie, ale drugi również. Tymczasem wszystkie returny Fonseki wracały bum, bum, bum! Hubert był często w kłopocie.
Hurkacz wygrał 32 proc. punktów po swoim drugim serwisie, a Fonseca – 70 proc. To różnica wręcz nie do uwierzenia.
- Tak, bo to był koncert Fonseki. Normalnie Hubert powinien przynajmniej jedną trzecią tych przegranych punktów wygrać, dlatego iż Fonseca powinien trafić ramą czy nieczysto zagrać. A tu nic takiego się nie działo.
Pan mówi "koncert Fonseki", a ja próbuję dodać, iż Hurkacz fałszował. Pan się z tym nie zgadza?
- Nie.
Może pan jest bliżej prawdy - w końcu w tym gładko przegranym meczu Hurkacz był mimo wszystko wyraźnie na plus, jeżeli chodzi o bilans uderzeń kończących do niewymuszonych błędów. Tylko jak tu się cieszyć z jego statystyki 29:20, gdy rywal miał aż 36:15.
- Nie wiadomo jak oni liczyli te niewymuszone błędy, bo takie bomby leciały i z lewej, i z prawej, iż Hubert nie wiedział, co się dzieje. Ale Hubert niewątpliwie był zagubiony w pierwszym secie i na początku drugiego. Nie był sobą. Zachowywał się jak amator, który wszedł przypadkowo z eliminacji, cudem, jako lucky loser, i grając w Roland Garros po raz pierwszy, trafił na wielką gwiazdę.


Mnie się zdarzyło zagrać bardzo podobny mecz. To była druga runda Roland Garros 1984 z Aaronem Kricksteinem. On był dokładnie takim Fonsecą w tamtym czasie – miał 17 lat, też miał najpotężniejszy forhend na świecie, a przed Roland Garros błysnął, dochodząc do finału w Rzymie. Nick Bollettieri później zawsze i w każdym gronie powtarzał, iż mecz Fibak – Krickstein był najlepszym, jaki w życiu widział. Graliśmy cztery i pół godziny. Wygrałem w pięciu setach, 10:8 w decydującym. Nie miałem takich argumentów serwisowych, jak Hubert, ale z góry próbowałem taktyczne wyłączyć forhend rywala. To była zabawa w kotka i myszkę. Grałem Kricksteinowi krócej do forhendu i to były niskie piłki, żeby nie mógł używać tej swojej potężnej siły. A później grałem mu krótkie piłki po crossie do bekhendu, żeby go nie mógł obiegać. Grałem z nim w szachy, co Bollettieri docenił. Tamten mecz przypominał mi się, gdy oglądałem Hurkacza z Fonsecą.
Komentujący spotkanie Dawid Celt mówił, iż Hubert powinien grać częściej w stronę bekhendu Brazylijczyka. Ale on z tej strony nie psuł. Dlatego przypominało mi się też to, co poradziłem Novakovi Djokoviciowi przed finałem US Open 2013 z Rafaelem Nadalem. Tłumaczyłem mu, iż nie wygra, grając przez bekhend Nadala, iż musi grać przez jego forhend. Djoković grając tą metodą, przegrał finał w czterech setach. Dlatego, iż metodę stosował, ale do końca w nią nie wierzył. Ale później zaczął seryjnie pokonywać swojego wielkiego rywala. Wygrał chyba siedem następnych spotkań z Nadalem, stosując tę metodę. To się wydawała herezja, a w końcu wszyscy zaczęli tak z Nadalem grać.
Wróćmy do Hurkacza.
- Cóż, współczuję Hubertowi i liczę, iż dobrze pogra na trawie. Jedno, co jest dobre, to iż Hubert normalnie biegał, iż się ślizgnął, iż kontuzjowane kolano wytrzymuje. Nie widziałem, żeby Hubert miał z nim problemy po Genewie. Na pewno to nie zdrowie było powodem, iż Hubert przegrał z Fonsecą. Nie mówiłem jeszcze, iż Brazylijczyk trochę skojarzył mi się z Danielle Collins. Hurkacz przeciw niemu nie mógł złapać rytmu tak samo, jak Iga Świątek nie potrafiła tego zrobić, grając z nią niedawno w Rzymie. Te piłki tylko latały bum, bum, bum! Gdyby po drugiej stronie był inny przeciwnik, to Hubert by się dostosował.
A nie ma pan wrażenia, iż jednak to spięcie, usztywnienie widoczne u Hurkacza było tak duże, iż przegrałby choćby z kimś gorzej dysponowanym niż Fonseca? Jak już mówiłem – to był 28. wielkoszlemowy turniej w karierze Hurkacza i po raz 20. Hubert odpadł w pierwszej albo drugiej rundzie. Myślę, iż on najlepiej wiedział, wychodząc na kort, iż ma historię takich szybkich odpadnięć i może nie umiał się od tego odciąć?
- Jestem przekonany, iż on o tym w ogóle nie myślał. Hubert przystępuje do turnieju wielkoszlemowego tak jak do innych. Usztywnił się, bo patrzył na Brazylijczyka i nie mógł uwierzyć, jakie pociski, bomby i torpedy lecą z jego rakiety. Tylko się oglądał na lewo i prawo, próbował drobnymi kroczkami podchodzić i przebijać te szalone piłki i w końcu tak mniej więcej po godzinie doszedł do pewnej normalności. Ale to nie wystarczyło. Jest mi przykro, bo liczyłem, iż kolejny Polak, mężczyzna, chociaż wyrówna moje osiągnięcie z Roland Garros. Przypomnę, iż byłem dwukrotny ćwierćfinalistą i wygrałem na tamtejszych kortach 25 meczów w singlu. Mówiąc szczerze - spodziewałem się, iż Hurkacz wygra z Fonsecą po czterech zaciętych setach. Pomyliłem się. Za to mam satysfakcję, iż przewidziałem zwycięstwo Magdaleny Fręch nad Ons Jabeur [7:6, 6:0]. Mam świadków na to, iż wierzyłem w Magdę i choćby twierdziłem, iż wygra bez straty seta.
Idź do oryginalnego materiału