Rzadka to sytuacja, gdy mecz zaplanowany w niedzielę na godzinę 12:15 zapowiada się na hit kolejki, ale w przypadku starcia Jagiellonii z Koroną tak właśnie było. Obie drużyny spisują się świetnie w bieżącym sezonie. Białostoczanie na razie nic nie robią sobie z tego, iż latem zespół zarówno opuściła, jak i wzmocniła dwucyfrowa liczba piłkarzy. Jagiellonia awansowała do fazy ligowej Ligi Konferencji, udanie ją zainaugurowała (1:0 z Hamrun Spartans), a w lidze przed tym meczem była na 5. miejscu, czyli najwyżej z pucharowiczów.
REKLAMA
Zobacz wideo Powołania Jana Urbana. Dobre decyzje? Kosecki: Jacek Magiera robi to zdecydowanie lepiej
Spotkanie rozpędzające się pomału
Możliwe jednak, iż to właśnie Korona robiła jak dotąd największe wrażenie. Kielczanie to sensacyjny wicelider Ekstraklasy. Jacek Zieliński stworzył świetnie działającą maszynę, która zachwyca ofensywną, skuteczną grą. W poprzedniej kolejce rozbili Lechię Gdańsk 3:0, choć ponieśli w tamtym meczu bolesną stratę, bo kontuzji doznał Wiktor Długosz. Wahadłowy złapał formę życia, a teraz ma niestety przymusową przerwę od piłki. Uraz mięśnia dwugłowego uda uniemożliwi mu grę na co najmniej 8 tygodni.
Mecz mógł zacząć się od potężnego uderzenia. Choć w sumie to tak właśnie było, tyle iż w poprzeczkę. Już w 5. minucie z niedużej odległości w polu karnym obił ją Jesus Imaz. Ta sytuacja narobiła nam smaka, iż to spotkanie będzie w rzeczy samej tak pasjonujące, jak się zapowiadało. Jednak pierwsza połowa ogólnie nie była tak porywająca. Po tym strzale Imaza długo brakowało innych dobrych okazji. Co prawda Pau Resta zmusił raz głową Sławomira Abramowicza do najwyższego wysiłku, ale i tak był na spalonym.
Hiszpańskie ciosy powaliły Koronę
Dopiero w końcówce Jagiellonia znów ruszyła, ale uderzenia Imaza i Jóźwiaka nie zrobiły wrażenia na Dziekońskim. Zanosiło się na remis do przerwy, ale nic z tych rzeczy. W 45. minucie piłka zatrzepotała w siatce Korony. Strzał Sergio Lozano zza szesnastki odbił się rykoszetem od Martina Remacle'a i to tak zdradliwie, iż Dziekoński nie miał jak zareagować. Jagiellonia zupełnie jakby znikąd wyszła na prowadzenie, strzelając gola do szatni.
Lozano miał sporo szczęścia przy tym strzale, ale on ewidentnie chciał udowodnić, iż bez szczęścia też umie. Udało mu się. W 56. minucie dostał podanie od Pripa na 16. metr i efektownym, podkręconym strzałem podwyższył na 2:0. Tym razem bez rykoszetu. Korona nie doszła po pierwszym golu do wniosku, iż Hiszpana lepiej nie zostawiać niepilnowanego przed szesnastką i zapłaciła słono za ten błąd.
Oskar Pietuszewski. Po prostu
Na nieszczęście dla fanów kielczan, to był najsłabszy mecz ich ulubieńców od dawna. Nic się interesującego nie działo pod bramką Abramowicza. Co innego u Dziekońskiego. Na boisko wszedł Oskar Pietuszewski i zaczął terroryzować Koronę. Najpierw z rzutu wolnego obił poprzeczkę, a w 72. minucie wywalczyłby rzut karny, wycięty przez bramkarza, ale był wcześniej na malutkim spalonym.
W końcu jednak Pietuszewski tak poskręcał defensywę Korony, a przede wszystkim Smolarczyka, iż wyszedł z tego gol. W 81. minucie swój rajd zakończył podaniem w pole karne do niepilnowanego Imaza, a nieupilnowanie w szesnastce Imaza zwykle kończy się tylko w jeden sposób. Jagiellonia podwyższyła na 3:0 i rozstrzygnęła kwestię zwycięzcy tego meczu.
Jeszcze w ostatniej akcji meczu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową do siatki trafi Sotiriou, ale jedyne co to zrobiło, to odebrało Abramowiczowi czyste konto. Jagiellonia wygrała i dzięki temu co najmniej do spotkania Górnika Zabrze z Legią Warszawa (początek o 20:15 jeszcze dziś) jest nowym liderem tabeli.
Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 3:1 (Lozano 45', 56', Imaz 81' - Sotiriou 90+3')
Jagiellonia: Abramowicz - Pozo, Stojinović, Pelmard, Wdowik - Lozano (63. Flach), Romaczuk - Prip (73. Cantero), Imaz (88. Mazurek), Jóźwiak (63. Pietuszewski) - Rallis (63. Pululu)
Trener: Adrian Siemieniec
Korona: Dziekoński - Smolarczyk, Sotiriou, Resta - Popov, Remacle (71. Strzeboński), Svetlin, Matuszewski (64. Pięczek) - Davidović (75. Nono), Antonin (71. Nikolov), Błanik (64. Niski)
Trener: Jacek Zieliński
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Pululu (Jagiellonia) - Smolarczyk (Korona)