Niektórzy piłkarze żartowali, iż obiecana przez premiera premia powinna być wypłacona w euro. Czesław Michniewicz miał zaś deklarować, iż nie chce tych pieniędzy, a jego rozmowa o podziale 30 mln zł z "Lewym" trwała 3-4 minuty. Już po mundialu kapitan kadry zadzwonił do trenera, by porozmawiać o ich relacjach. Dziś Michniewicz deklaruje otwarcie: nie zrezygnuję ze stanowiska selekcjonera. Czego jeszcze dowiedzieliśmy się z pierwszego wywiadu z trenerem naszej kadry po powrocie z mundialu?
Kulisy spotkania kadry z premierem
Michniewicz był pytany przez Bogdana Rymanowskiego w Radiu ZET o okoliczności, w jakich padła propozycja szefa rządu dotycząca premii za wyjście z grupy w Katarze. "Spotkanie z panem premierem było w dniu wylotu do Kataru (...) Był, rozmawiał ze wszystkimi, całą delegacją - a było 65 osób ekipy przy reprezentacji" - opowiadał trener, twierdząc, iż cała rozmowa, w której pojawił się wątek 30-50 mln zł premii miała luźny charakter. "Pan premier przemieszczał się po sali, gdzie jedliśmy posiłki i przy każdym stoliku premier z kimś rozmawiał, było dużo żartów. Przy niektórych stolikach pytali: w jakiej walucie, bo my zarabiamy w euro" - relacjonował Michniewicz.
O tej premii wiedziała cała Polska, bo media to pokazały.
"Powiedział, iż jeżeli osiągniemy wyjście z grupy, to on pomyśli nad premią. Obiecał, iż jak wyjdziemy z grupy, to jeżeli czas i obowiązki mu pozwolą, to postara się przylecieć do nas na kolejny mecz w fazie pucharowej i wtedy będzie czas, by uściślić, co premier miał na myśli odnośnie premii" - mówił Michniewicz.
Kłótnia o pieniądze
Z relacji selekcjonera wynika, iż nie było żadnej kłótni o pieniądze pomiędzy nim a Robertem Lewandowskim, czy resztą drużyny. Twierdzi także, ze zawodnicy nie spekulowali o tych pieniądzach przed meczem z Argentyną, a do tematu wrócono dopiero przed spotkaniem 1/8 finału MŚ z Francją.
Nie było żadnej kłótni. Byliśmy w Katarze prawie 20 dni. Na temat ewentualnej premii rozmawialiśmy 5 minut.
Z Robertem Lewandowskim rozmawiałem o tych pieniądzach może 3-4 minuty, tuż przed odprawą.
Michniewicz był pytany o doniesienia medialne, według których domagał się dla sztabu znacznie większej kwoty, niż wynikałoby to z propozycji drużyny.
"Powiedziałem, iż chciałbym, żeby nasz skład – 65 osób - żeby ewentualna premia była też uwzględniona dla tych wszystkich pracowników, którzy są z nami. Dla sztabu itd. (...) Oznajmiłem, iż premier do nas nie doleci, iż temat premii musimy jak najszybciej zamknąć, iż wy macie swoją propozycję, ale i tak ewentualne decydował będzie premier" - twierdzi Michniewicz, wracając do odprawy, na której pojawiła się kwestia pieniędzy.
Przekonywał, iż media wykreowały negatywny obraz sytuacji w reprezentacji i twierdził, iż przez 20 dni pobytu w Katarze drużyna o pieniądzach rozmawiał właśnie przez te jedyne 5 minut.
"Ja tej premii nie chciałem"
W dalszej części programu - już tej emitowanej jedynie w internecie - Michniewicz zapewnił, iż od początku nie chciał pieniędzy premii dla siebie i swojego asystenta.
Była mowa o konkretnej kwocie dla mnie i dla mojego asystenta, ale my tych premii nie chcieliśmy w ogóle. Nie chcieliśmy brać udziału w podziale premii. Uważaliśmy, iż powinni dostać zawodnicy
Dodał także, iż nie czuje się zawieszony całą sytuacją z premią, ponieważ ani on, ani jego zawodnicy nie pojechali do Kataru po to, by zarabiać pieniądze. "Nie jechaliśmy tam dla pieniędzy. Jechaliśmy, by spełnić swoje marzenia, zagrać na Mistrzostwach Świata" - przekonywał selekcjoner.
Konflikt z Lewandowskim
Jeszcze w części radiowej rozmowy Bogdan Rymanowski zadał trenerowi Michniewiczowi pięć pytań, na które mógł on odpowiadać tylko tak lub nie. Jedno z nich dotyczyło Lewandowskiego: "Messi jest lepszym piłkarzem, niż Lewy i pokazał to mecz z Argentyną?" "W meczu z Argentyną tak" - przyznał selekcjoner. Później dodał, iż już po powrocie do kraju zadzwonił do niego kapitan naszej kadry i mówił o tym, iż nie wie, skąd bierze się szum dokoła ich relacji. "Wcześniej rozmawialiśmy na kolacji, podszedł do mnie Robert i powiedział, iż nie ma żadnej zaszłości między nami" - dziwił się Michniewicz. "Robert nie musiał do mnie dzwonić z wczasów, a zadzwonił do mnie we wtorek i bardzo długo rozmawialiśmy. To nie jest tak, jak wszyscy piszą. Tego wszystkiego jest za dużo" - bronił się dalej.
"Po meczu z Francją podszedł do mnie Robert Lewandowski. Powiedział, iż dziękuje za to, w którym miejscu skończyliśmy turniej. Media zawsze z czegoś będą robić problem" - irytował się trener Polaków.
Czy Michniewicz zrezygnuje?
"Nie zamierzam rezygnować, bo uważam, iż ja wykonuję swoje zadania. Oczywiście, zawsze może być lepiej pod każdym względem, ale jak się popatrzy, jak ta reprezentacja się tworzy, to ona może bardzo fajnie funkcjonować" - stwierdził Michniewicz.
Natomiast dopytywany o swój konflikt z Cezarym Kuleszą, przekonywał, iż to manipulacje mediów. "Cały czas mnie wspiera, pomaga, jest po mojej stronie (...) mówienie o tym, iż jesteśmy w konflikcie to kolejna manipulacja i nieprawda. Cały czas jestem i byłem z nim w kontakcie" - mówił selekcjoner. Tymczasem z nieoficjalnych doniesień TVP Sport wynika, iż dziś w PZPN odbędzie się pilna narada prezesa Kuleszy oraz jego doradców, która będzie dotyczyć właśnie przyszłości Michniewicza na stanowisku selekcjonera.
"Do 31 grudnia jestem pracownikiem PZPN. Co będzie dalej to zdecyduje prezes. Nie wywieram żadnej presji" - dodał jeszcze Michniewicz.
Czy przez cały czas będziemy grać ultradefensywnie?
"Bzdurami" nazwał natomiast Michniewicz informacje o tym, jakoby piłkarze przed meczem z Francją zbuntowali się wobec jego założeń taktycznych i celowo zagrali ofensywniej, niż proponował im selekcjoner.
"Dzisiaj mało się rozmawia o naszym wyniku sportowym, który uważam za dobry. Mówiłem zawodnikom, żeby czuli się dumni, iż byli na mistrzostwach świata i osiągnęli coś, co nie udało się od 36 lat. Osiągnięć trenerów Górskiego czy Piechniczka to nie przykrywa, ale gdy widzimy reakcję Roberta Lewandowskiego po golu z Arabią Saudyjską, Wojciecha Szczęsnego, gdzie widać jak polały się łzy, to widać, jakie to były wielkie emocje" - stwierdził też trener.
"Będziemy grać ładniejszą piłkę, bo mamy piłkarzy i trenera, który jest w stanie to zrobić" - dodał, pytany o swój defensywny styl gry.