Po wygranej 3:0 w Białymstoku nad Cercle Brugge, Jagiellonia Białystok jest jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Konferencji. W środę drużyna Adriana Siemieńca udała się do Brugii, by postawić "kropkę nad i". W okolicach godziny 13 jagielloński czarter wylądował na lotnisku Brugia-Ostenda. Nie zabrakło w nim tych, co mieli problemy ze zdrowiem w ostatnim czasie - przeziębionego Enzo Ebosse i kontuzjowanego Norberta Wojtuszka. Wobec tego jedynymi nieobecnymi w zespole "Żółto-Czerwonych" są zmagający się od dłuższego czasu z urazami Adrian Dieguez i Michal Sacek.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy piłkarz nie powinien się cieszyć po golu przeciwko byłej drużynie? Żelazny: To jest totalny absurd
"Jesteśmy gotowi". Jagiellonia przed rewanżem o ćwierćfinał Ligi Konferencji
- Michala Sacka z nami nie ma, Adrian Dieguez nie jest w treningu z zespołem, ale już sprintuje. Reszta zawodników wraz z Norbertem Wojtuszkiem przyleciała tutaj i jest do naszej dyspozycji. Co do ich dyspozycji, to jutro po rozruchu porannym będziemy decydować ostatecznie, z kogo będziemy mogli skorzystać - potwierdzał na wieczornej konferencji prasowej trener Jagiellonii Adrian Siemieniec.
Co ciekawe, z drużyną do Belgii poleciał także Edi Semedo, który przyszedł do mistrza Polski zbyt późno, by zostać zarejestrowanym w Lidze Konferencji. Wszystko dlatego, iż Jaga swoją podróż rozpoczęła jeszcze we wtorek, a w piątek przed powrotem do Polski będzie miała trening. Z kolei w niedzielę białostocka drużyna rozegra hit Ekstraklasy z prowadzącym w tabeli Lechem Poznań.
- Edi Semedo przyleciał, bo chcemy budować spójność grupy. To nie jest łatwa sytuacja, to prawie cały tydzień. Przygotowujemy się nie tylko na jutro, ale też na niedzielę. Chcę, żeby był z grupą i żeby można było z nim popracować, by przygotować go do meczu niedzielnego - zaznaczał Siemieniec.
- Mieliśmy choroby, przeziębienia, ale wszyscy jesteśmy gotowi. Chcemy przejść do ćwierćfinału, a wiemy, jaki mecz przed nami. Jestem przekonany, iż nikt nie będzie myślał o zmęczeniu czy przeziębieniu - zapowiadał także obecny na konferencji Jesus Imaz.
Siemieniec przestrzega. "Pierwszy mecz do czerwonej kartki był wyrównany"
Jednym z głównych tematów konferencji było to, w jaki sposób należy podejść do rewanżu po wysokiej wygranej 3:0 w pierwszym spotkaniu. - Jutro chcemy wygrać. To, co było co tydzień temu, nie ma znaczenia. Nie możemy spekulować, czy remis jest dla nas dobry, tylko wyjść na boisko po zwycięstwo - mówił Imaz.
- To mentalnie dość skomplikowany proces. Jeden z moich kapitanów, Jesus, dokładnie powiedział to, czego bym oczekiwał, jeżeli chodzi o podejście do tego meczu. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, więc cieszę się, iż jesteśmy spójni w myśleniu. Musimy być zbalansowani pod kątem emocjonalnym i skupić się na naszym zadaniu. Nie myśleć o tym, co było w Białymstoku, żeby za bardzo być pewnym siebie. Nie ma też potrzeby popadać w bojaźń, tylko trzeba skupić się na tym, jacy mamy być, zagrać dobry mecz i go wygrać bez kalkulacji, co się stało w pierwszym meczu. Liczy się tylko to, co będzie jutro - przyznawał Adrian Siemieniec, który przypominał, iż mecz w Białymstoku do momentu czerwonej kartki wcale nie układał się na tak pewną wygraną jego drużyny.
- Do czerwonej kartki poprzedni mecz był wyrównany. Oba zespoły miały swoje sytuacje, ale po czerwonej kartce zagraliśmy szybciej, stworzyliśmy sobie więcej okazji i wykorzystaliśmy nasze momenty. To zrobiło różnicę. To dobry wynik, ale to nieważne. Ten dwumecz trwa 180 minut, na razie rozegraliśmy tylko 90. Musimy zasłużyć jeszcze na ten awans, a na pewno nie będzie łatwo - dodawał trener mistrza Polski. - Przy linii jako trener Jagiellonii czułem, iż Cercle to jest naprawdę drużyna z dużym potencjałem. Zawodnicy mają duże predyspozycje w grze z piłką, motoryczny i czuć było, iż oni są groźni. Jedną akcją mogą zrobić naprawdę dużo, dlatego musimy być skupieni, bo kwestią czasu jest dla mnie, gdy potencjał tego zespołu zostanie uwolniony. My zrobimy wszystko, żeby to nie było jutro.
Club i Cercle łączy tylko stadion. Imaz: Chcemy wygrać Ligę Konferencji
Chwilę po konferencji prasowej, w godzinie czwartkowego spotkania, piłkarze Jagiellonii odbyli przedmeczowy trening na Jan Breydelstadion. To dokładnie ten sam obiekt, na którym gra mistrz Belgii Club Brugge. Oba kluby są ostatnimi przedstawicielami ligi belgijskiej w tym sezonie europejskich pucharów.
Różnice jednak widać na pierwszy rzut oka. Stadion w Brugii wygląda jak pokój starszego brata (Club), który wszystko tam ustawia po swojemu, a jednocześnie pozwala młodszemu (Cercle). Co więcej, Club Brugge ma też ogromną przewagę pod względem piłkarskim, wielkości klubowego fanshopu (Club ma sklep z prawdziwego zdarzenia, a Cercle jedynie budkę z gadżetami), a także frekwencji, bo podczas gdy na jego mecze Ligi Mistrzów przychodzi po 35 tysięcy kibiców, tak na spotkania Cercle w Lidze Konferencji po zaledwie 5 tysięcy.
Podobnie będzie także w czwartek, mimo iż do Brugii ma przyjechać 1500 sympatyków mistrza Polski. Zapotrzebowanie na bilety było jeszcze większe, ale gospodarze mimo spodziewanych pustek na stadionie nie zdecydowali się na przekazanie dodatkowych wejściówek, a także zapowiedzieli, iż nie będzie możliwości zakupu takowych na sektory gospodarzy.
Wsparcie dla Jagiellonii z pewnością się przyda. Mistrz Polski planuje przypieczętować awans do ćwierćfinału, w którym zmierzy się albo z hiszpańskim Realem Betis Sewilla, albo z portugalską Vitorią Guimaraes. Ale cele "Żółto-Czerwonych" są jeszcze bardziej ambitne.
- Chcemy wygrać Ligę Konferencji, ale trzeba to robić małymi krokami. Pierwszy z nich już jutro - podsumował Jesus Imaz.
Mecz rewanżowy 1/8 finału Ligi Konferencji Cercle Brugge - Jagiellonia Białystok odbędzie się w czwartek 13 marca o godzinie 18:45. Relacja na żywo na Sport.pl.