Iga Świątek ma trenera gwiazd. Zakończyła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim

1 miesiąc temu

Nic nie trwa wiecznie. Na własnej skórze przekonał się o tym Tomasz Wiktorowski, który poprowadził Igę Świątek do wygrania aż dziewiętnastu turniejów WTA, w tym czterech wielkoszlemowych (US Open w 2022 r. i French Open 2022, 2023, 2024). Ostatni czerwcowy sukces na kortach Rolanda Garrosa był początkiem kryzysu Polki, choć osiągane przez nią wyniki wciąż z pocałowaniem ręki wzięłaby większość zawodniczek. Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu Świątek zdobyła „tylko” brąz, co było dla niej wielkim rozczarowaniem, bo wcześniej otwarcie podkreślała, iż celuje w wymarzone złoto. Wimbledon i US Open kończyła również – jak na siebie – przedwcześnie, a depcząca jej po piętach Aryna Sabalenka była coraz bliżej w rankingu WTA, w którym Polka królowała od wielu długich tygodni. Prawdopodobnie 28 października, gdy poznamy jego najnowsze zestawienie, Białorusinka po żmudnej gonitwie wyprzedzi Świątek. Oby na krótko. Bo Iga po kilkutygodniowej przerwie od sportu zamierza wrócić na korty naładowana nowymi siłami i zmotywowana przez nowego trenera, który zastąpił Wiktorowskiego. Wokół ich rozstania powstało mnóstwo plotek. Zainteresowana dwójka stanowczo je ucina, tłumacząc, iż „taki krok był niezbędny dla dalszego rozwoju”. – Nasze zakończenie współpracy odbyło się z poszanowaniem obu stron i żadne fake newsy tego nie zmienią – mówi w rozmowie z WP Sportowe Fakty 43-letni trener. – Mamy ze sobą kontakt, choćby widzieliśmy się parę dni temu. Darzymy się dużym szacunkiem i życzymy sobie dobrze – wtóruje mu 23-letnia tenisistka.

Liczne wygrane

O zatrudnieniu następcy Wiktorowskiego Świątek poinformowała w mediach społecznościowych: – Mam wieści, które obiecywałam i bardzo się cieszę na ten nowy rozdział w mojej karierze. Miło mi ogłosić, iż do mojego zespołu dołącza Wim Fissette (…). Widzę u niego bardzo dobre podejście, wizję, a dodatkowym atutem jest jego ogromne doświadczenie na najwyższym poziomie w tenisie. I faktycznie, Belg ma za sobą bardzo bogatą przeszłość w trenowaniu czołowych zawodniczek. Chronologicznie były to: Kim Clijsters (2009 – 2011), Sabine Lisicki (2013), Simona Halep (2014), Wiktoria Azarenka (2015 – 2016), Petra Kvitova (2016), Sara Errani (2016), Johanna Konta (2016 – 2017), Angelique Kerber (2017 – 2018), Wiktoria Azarenka (2018 – 2020), Naomi Osaka (2020 – 2022), Qinwen Zheng (2022 – 2023), Naomi Osaka (2023 – 2024). Wygrywał z nimi we wszystkich wielkoszlemowych turniejach, z wyłączeniem French Open, gdzie akurat Świątek czuje się jak ryba w wodzie i niebezpodstawnie jest nazywana królową Paryża. Fissette ma pomóc jej w podbijaniu innych najważniejszych światowych aren. I ma wyciągać ją z kryzysowych sytuacji, z czym nie radził sobie najlepiej ostatnio Wiktorowski.

Iga jest wzorem dla wielu zawodniczek. Liczę, iż oboje będziemy się doskonalić i dążyć do spełniania sportowych marzeń. Jazda, Iga! – przekazał „na powitanie” nowy mentor Świątek. Mimo sukcesów nie każda z byłych podopiecznych Fissette’a wspomina go dobrze. Rozżalona po niespodziewanym rozstaniu z trenerem była Chinka Qinwen Zheng: – Zerwał kontrakt. Niemoralna sytuacja. Bardzo uderzył we mnie i moją rodzinę. Nie chcę więcej rozmawiać o tej osobie – opowiadała we wrześniu zeszłego roku, gdy Belg z dnia na dzień rozpoczął treningi z Naomi Osaką. Takich zwrotów akcji z pewnością nie dopuszcza do siebie Iga Świątek, która słynie z tego, iż jest perfekcjonistką i musi mieć wszystko pod kontrolą. Ma za to inne zmartwienie. – Będę przyzwyczajała się do komunikowania z trenerem po angielsku, co będzie dla mnie nowością – czytamy na sportowefakty.pl. To jednak żadne wyzwanie, bo przecież świetnie mówi po angielsku, a jej pomeczowe wypowiedzi po wygranych meczach i turniejach z euforią były przyjmowane przez publiczność i dziennikarzy. I oby Świątek znów miała jak najwięcej okazji do takich przemówień!

Idź do oryginalnego materiału