Iga Świątek dostała pytanie o Darię Abramowicz. Tuż po finale Wimbledonu

4 godzin temu
Iga Świątek była rozpromieniona wielkim sukcesem na Wimbledonie choćby na pomeczowej konferencji prasowej. I choć po imponującym zwycięstwie miała mnóstwo aktywności medialnych, odpowiadała na pytania szczegółowo, z uśmiechem i wielką klasą. - Bez doświadczenia mojego teamu, a w szczególności bez Darii, nie byłoby mnie tutaj - odpowiedziała na nasze pytanie o cichych bohaterów historycznego sukcesu.
To było nieco ponad dwie godziny po zakończeniu wielkiego finału Wimbledonu. Iga Świątek pojawiła się w głównej sali konferencyjnej londyńskiego turnieju i niemal natychmiast powitały ją brawa. - Dziękuję! - powiedziała najpierw po polsku, a później po angielsku. Była uśmiechnięta i rozpromieniona. Gdy prowadząca konferencję moderatorka powitała dziennikarzy na "konferencji mistrzyni Wimbledonu", Polka błyskawicznie zareagowała. - Brzmi nieźle - uśmiechnęła się.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Później były już pytania od dziennikarzy, najpierw zagranicznych, później polskich. - To trochę nierealne. Doceniam każdą minutę. Jestem z siebie dumna, bo - no cóż - kto by się tego spodziewał? - przyznała Polka, gdy jedna z dziennikarek zapytała ją o to, co zrobiła w tym roku na Wimbledonie. - Nie wiem, co przede mną, ale ten tytuł wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza po sezonie pełnym wzlotów i upadków oraz wielu oczekiwań z zewnątrz. To coś absolutnie nierealnego. Mam wrażenie, iż tenis wciąż mnie zaskakuje, ja sama siebie też zaskakuję. Jestem bardzo zadowolona z całego procesu, z tego, jak to wyglądało od pierwszego dnia, kiedy postawiłyśmy nogę na trawie. Myślę, iż zrobiliśmy wszystko, by zmierzać w dobrym kierunku - bez oczekiwań, po prostu ciężką pracą - analizowała.
Iga Świątek o współpracy ze swoim sztabem
Gdy zapytaliśmy ją o wpływ na ten historyczny sukces ludzi z jej sztabu, ale też o pracę mentalną, którą wykonuje od lat z Darią Abramowicz, odpowiedziała pięknie i wyczerpująco. - Ten sukces nie jest jednorazowym wydarzeniem i praca, którą wykonujemy, faktycznie przynosi rezultaty. Chociaż zdarzają się momenty łatwiejsze i trudniejsze, a także osobiste błędy czy nieodpowiednie nastawienie mentalne, szczególnie na początku sezonu, to jestem przekonana, iż wskazówki mojego zespołu oraz kooperacja z Darią mają głęboki sens i stanowią część długoterminowego procesu. Podkreślałam to tuż po zwycięstwie, ale powtórzę: to dla mnie bezcenne, iż większość osób w moim zespole zna mnie od lat i darzymy się wzajemnym zaufaniem. To pozwala im rozumieć moje potrzeby w danym momencie. Bez doświadczenia mojego teamu, a w szczególności bez Darii, nie byłoby mnie tutaj - zarówno pod względem mentalnym, jak i fizycznym, wykonaliśmy wyśmienitą pracę, która umożliwiła ten sukces - mówiła. A po chwili sama przeszła do analizy tego co stało się w Londynie, a choćby wcześniej.
- jeżeli chodzi o styl, w jakim prezentowałam się w tym turnieju, mogę stwierdzić, iż adekwatnie już od Roland Garros skoncentrowałam się intensywniej na pracy mentalnej, na tym, jak zarządzać sobą. Prawdą jest, iż choć wszyscy mogą doradzać, a Daria udzielać wskazówek, ostatecznie to ja muszę te zalecenia zrealizować na korcie. To, co wydarzyło się tutaj, rozpoczęło się już kilka tygodni temu i stanowiło swoiste potwierdzenie tej drogi. Generalnie wszystkie ostatnie turnieje były udane, a ja jestem po prostu szczęśliwa, iż podjęłam się tej pracy w taki sposób - podkreśliła.


Dziennikarze z zagranicy pytali też, jak Polka planuje świętować swój historyczny sukces. - Pójdę w coś bardziej szalonego niż makaron i truskawki, ale jeszcze nie wiem. Podobno mam dwie godziny mediów. Najpierw się tym zajmę, a potem zobaczymy. Nie wiem, co planuje zespół i rodzina. Oni już świętują od dwóch godzin - są na innym etapie - żartowała.


Nie zabrakło też pytań o księżną Kate, która nie tylko pojawiła się na finale, ale wręczyła naszej najlepszej tenisistce trofeum. - Na korcie mi pogratulowała i powiedziała kilka miłych rzeczy o moim występie. Potem... Szczerze, nie pamiętam, bo byłam zbyt przytłoczona emocjami. Nie chciałam popełnić żadnej gafy, chciałam się dobrze zachować. Odebranie trofeum z rąk Jej Królewskiej Wysokości było czymś absolutnie nierealnym. Od dziecka jestem wielką fanką rodziny królewskiej. To było niesamowite i jestem za to bardzo wdzięczna - cieszyła się Polka.
Na koniec przyznała wprost, iż oddałaby jeden z tytułów wielkoszlemowych za złoty medal olimpijski. - Ale nie ten?! - rzucił Artur Rolak, wieloletni dziennikarz, dla którego był to 32. Wimbledon relacjonowany z Londynu. - Tego już nie będę rozstrzygać - zaśmiała się zwyciężczyni 138. edycji Wimbledonu.
Idź do oryginalnego materiału