Iga Świątek aż przerwała dziennikarzowi. To pytanie naprawdę padło. Hit

7 godzin temu
Iga Świątek na pomeczowej konferencji prasowej była zrelaksowana i zadowolona, iż mecz z Poliną Kudiermietową nie był dla niej pułapką. - Ta nawierzchnia wyrównuje szanse, więc nie dziwię się, iż jest tu tyle niespodzianek - odpowiedziała na nasze pytanie. Jeden z zagranicznych dziennikarzy zapytał ją choćby o to, co zobaczył w... polskich supermarketach.
Najpierw po polsku, później po angielsku przywitała się z dziennikarzami Iga Świątek. Kolejność pytań była jednak odwrotna: najpierw pytania zadawali dziennikarze z zagranicy, a na koniec z Polski. - Myślę, iż to był całkiem solidny początek. Oczywiście potrzebowałam trochę czasu, żeby się przystosować do trawy, bo ona różni się od tej w Bad Homburgu. Jestem zadowolona z występu i czuję, iż gram coraz lepiej z każdym meczem - zaczęła Iga Świątek.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Polka w swoim pierwszym meczu Wimbledonu 2025 męczyła się tylko w pierwszym secie. I to choćby nie z Poliną Kudiermietową, a z upałem i własnymi błędami. W pewnym momencie nie widać było choćby różnicy między ósmą rakietą świata a dziewczyną, która nigdy nie wygrała wielkoszlemowego meczu. Na szczęście w drugim secie różnica była już ogromna, Polka wygrała z Rosjanką 7:5, 6:1 i zameldowała się w drugiej rundzie Wimbledonu, gdzie zagra z Caty McNally (208. WTA). Tematem numer jeden w Londynie są jednak aktualnie upały.
- W większości domów nie ma klimatyzacji. To robi różnicę (śmiech). Brytyjczycy nie są przygotowani na taki upał. Szczerze mówiąc, to było dla mnie najbardziej niewygodne. Bo bycie na korcie i granie w takim upale – to coś, co czasem zdarza się na tourze, więc nie jest to dla mnie nowe. Ale prawie nie spałam normalnie, bo nie było klimatyzacji. Z drugiej strony, jeżeli o 5 rano otworzysz okno, to słońce świeci ci prosto w twarz. Trzeba było kombinować. Ale chyba ta fala upałów kończy się jutro, więc przetrwałam. Teraz trzeba będzie się dostosować do innych warunków - zaznaczyła Iga Świątek.
Iga Świątek przerwała dziennikarzowi
W pewnej chwili jeden z zagranicznych dziennikarzy przywołał w pytaniu swoją niedaną wizytę w Polsce. - Niedawno byłem w Polsce. W supermarkecie widziałem napoje z twoją twarzą. Chciałem zapytać... - mówił, ale w tej chwili Iga mu przerwała. - ...o te napoje? Są niesamowite (śmiech) - zażartowała, po czym dała dziennikarzowi dokończyć pytanie. - Głównie chciałem zapytać, jak postrzegasz bycie supergwiazdą w swoim kraju? Co to twoim zdaniem oznacza dla Polski, nie tylko sportowo, ale ogólnie? - kontynuował, a odpowiedź Polki była bardzo szczegółowa.
- Mam nadzieję, iż znaczę coś pozytywnego dla mojego kraju. Ale trzeba chyba zapytać całą Polskę. Gdy wygrałam pierwszy Roland Garros, to była ogromna zmiana. Nagle stałam się twarzą sportu w Polsce. To było dość przytłaczające. Ale przyzwyczaiłam się do tego. Teraz to lubię, bo czuję, iż mogę mieć dobry wpływ, jeżeli pokażę dobre wartości i to, jak uprawiać sport we adekwatny sposób. Mogę inspirować dzieciaki. Naprawdę staram się być dobrym przykładem. Kiedy widzę ludzi kibicujących mi, albo jak ktoś w Polsce podchodzi i mówi: "Moje dziecko zaczęło uprawiać sport albo grać w tenisa dzięki tobie" – to najwspanialsze uczucie i najlepsza motywacja. Naprawdę to lubię. Oczywiście to wiąże się z mniejszą wolnością. Kiedy jestem w Polsce, nie mogę już pójść do restauracji i nie być proszoną o zdjęcia co dwie minuty. Wiedziałam, iż tak będzie, jeżeli będę dobrze grała w tenisa i pójdę tą drogą także poza kortem. Staram się po prostu dobrze wykorzystać ten czas i mam nadzieję, iż mogę zainspirować dzieciaki - pięknie podsumowała.
Idź do oryginalnego materiału