Świątek prowadziła 6:4, 5:4 i nagle stanęła. Komentatorzy nie mogli uwierzyć

4 godzin temu
Iga Świątek zmierzy się z Emilianą Arango w pierwszej rundzie US Open. W zeszłym sezonie turniej w Nowym Jorku Polka rozpoczęła od zaskakująco trudnej rywalizacji z Kamillą Rachimową. Jak tym razem zacznie imprezę wielkoszlemową w Stanach Zjednoczonych?
Iga Świątek zagra we wtorek w pierwszej rundzie US Open 2025 z Emilianą Arango. Z Kolumbijką jeszcze nie nigdy nie miała okazji rywalizować w dorosłych rozgrywkach. Podobna sytuacja zdarzyła się na starcie zeszłorocznego turnieju w Nowym Jorku, gdy nasza tenisistka pierwszy raz w karierze mierzyła się z Kamillą Rachimową.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem


Świetny początek Świątek
Polka była wówczas zdecydowaną faworytką, prowadziła w rankingu WTA, chwilę wcześniej doszła do półfinału imprezy w Cincinnati. Rosjanka z kolei znajdowała się poza pierwszą "setką" na świecie (104.), do turnieju głównego US Open dostała się jako "szczęśliwa przegrana" z eliminacji, w których poległa w ostatniej rundzie.
Świątek doskonale rozpoczęła to spotkanie, po 15 minutach prowadząc 4:0, a w punktach 16:3. Dobrze serwowała, rzadko się myliła, rywalka sprawiała wrażenie zagubionej. Po chwili jednak nasza tenisistka obniżyła loty. Zaczęła grać nerwowo, popełniać więcej błędów, nie mogła skończyć ataku, na czym korzystała grająca ambitnie w obronie Rachimowa.


Kolejne decyzje Świątek podyktowane nerwowością zadziwiały. Gdy miała dogodną sytuację, by zagrać forhendem, a na siłę szukała bekhendu, to komentatorzy Eurosportu reagowali rozłożeniem rąk i zastanawiali się, skąd taki wybór u pewnie prowadzącej pierwszej rakiety świata. Potem było coraz więcej niepotrzebnego ryzyka i błędów. "Tych niewymuszonych ostatecznie na jej koncie uzbierało się aż 41" - analizowała wtedy Agnieszka Niedziałek z portalu Sport.pl. Było już tylko 4:3 dla Polki, która następnie nie wykorzystała piłki setowej przy serwisie Rosjanki, ale domknęła seta przy własnym podaniu wynikiem 6:4.
Było nerwowo
Jeszcze więcej emocji na korcie widzieliśmy w drugiej partii. Świątek gwałtownie przełamała Rachimową, odskakując na 3:1, 4:2. Rosjanka trzymała się jednak dzielnie faworytki, nie pozwalając jej powiększyć przewagi. Nasza tenisistka przy wyniku 6:4, 5:4 serwowała, by zakończyć to spotkanie, ale niespodziewanie została przełamana. Kilka prostych błędów i zrobiło się 5:5, a o losach seta zadecydował tie-break, który ułożył się w sposób niespodziewany.


Czytaj także: Kto jest faworytką US Open?
Zanosiło się na sensację, bo Rachimowa prowadziła już 6:3, doczekała się trzech kolejnych piłek setowych. Wtedy jednak Świątek zaczęła lepiej serwować, zdobyła dwa punkty przy własnym podaniu, potem rywalka wyrzuciła forhend i doszło do remisu (6:6). Chłodna głowa faworytki i umiejętność wytrzymania ciśnienia okazały się decydujące. Rosjanie popełniła jeszcze dwa błędy i zeszła z kortu pokonana. Po meczu mogła żałować swoich szans na co najmniej doprowadzenie do trzeciego seta w starciu z ówczesną numer jeden na świecie.


Rosjanie nie mogli pogodzić się z tym, jak ich rodaczka zmarnowała okazję w starciu ze słabiej dysponowaną tamtego dnia Polką. Była wiceliderka rankingu Świetlana Kuzniecowa nie kryła rozczarowania. - Moim zdaniem Kamila spasowała i się przestraszyła. Z zawodniczkami z najwyższej półki nie można popełniać prostych błędów w kluczowych momentach, tak samo jak nie można oczekiwać ich od przeciwniczki (…). To przez cały czas świetny wynik, ale w tenisie najważniejsze momenty decydują o wszystkim - wskazywała Kuzniecowa.
Mikst może pomóc
Po zakończeniu spotkania Iga Świątek w rozmowie z Eurosportem przyznała, iż nie była do końca zadowolona ze swojej postawy. - Warto z takiego meczu wyciągnąć jakieś wnioski. W drugim secie mnie mocno spięło, więc starałam się po prostu skoncentrować bardziej na tenisie niż na tym, co się dzieje dookoła. Mój poziom drastycznie się zmienił i tak nie powinno być, więc muszę być bardziej stabilna następnym razem.
Tuż po meczu udzieliła także krótkiego wywiadu na korcie. Podkreślała wtedy, iż potrzebuje nieco więcej czasu, by lepiej zaadaptować się do warunków panujących na głównym obiekcie w Nowym Jorku, złapać swój rytm. W tegorocznym US Open może być jej o to łatwiej, bo w ostatnich dniach miała okazję rywalizować na największych kortach nowojorskich w ramach imprezy gry mieszanej. W parze z Norwegiem Casperem Ruudem wypadli świetnie, dochodząc aż do finału. Przegrali dopiero w decydującym spotkaniu z włoską parą Sara Errani - Andrea Vavassori 3:6, 7:5, 6-10.


W najbliższym meczu w Nowym Jorku z Emilianą Arango, już w singlu, Iga Świątek także będzie zdecydowaną faworytką. Kolumbijka (84. WTA) ma za sobą dobry początek sezonu, gdy m.in. wygrała zawody rangi Challenger w Cancun, a startując od eliminacji doszła do finału turnieju WTA 500 w Meridzie. Od tamtego momentu notuje jednak słabsze rezultaty - w ostatnich 10 spotkaniach tylko dwa zwycięstwa. Polka z kolei po wygranej tydzień temu w Cincinnati wróciła na pozycję numer na świecie. Początek meczu Świątek - Arrango we wtorek o godzinie 17:30 czasu polskiego. Relacja w Sport.pl, transmisja w Eurosporcie i na platformie HBO Max.
Idź do oryginalnego materiału