Hurkacz przegrywał 2:5, a potem nagły zwrot! Wszyscy na to czekali

3 godzin temu
Tak jest! Hurbert Hurkacz udanie zainaugurował zmagania w ATP 1000 w Rzymie, choć emocji i zwrotów akcji nie brakowało. Na start zmierzył się z Pedro Martinezem. Zaczął kapitalnie, bo w zaledwie 23 minuty zamknął pierwszego seta zwycięstwem. Później Polak wpadł w poważne tarapaty. Musiał gonić wynik, bronił choćby piłki setowej, ale zrobił to skutecznie. Ostatecznie wygrał w dwóch partiach 6:1, 7:5, dając popis w końcówce.
Hubert Hurkacz wciąż poszukuje optymalnej formy w tym sezonie. Nie ułatwiają mu tego kontuzje, które często trapią Polaka. Po raz ostatni pojawił się na korcie w Madrycie, ale już po pierwszym meczu pożegnał się z turniejem, gdzie dość niespodziewanie uległ Benjaminowi Bonziemu. 28-latek liczy, iż uda mu się powetować porażkę w ATP 1000 w Rzymie. W sobotę zainaugurował zmagania.


REKLAMA


Zobacz wideo "Byłem obrażony, ale już mi przechodzi". Janowicz zdradza swoje plany


Znakomity i ekspresowy pierwszy set Hurkacza, ale to, co stało się później...
Z racji rozstawienia Hurkacz rozpoczął rywalizację od drugiej rundy, a tam jego rywalem był Pedro Martinez. Nie ulegało wątpliwości, iż mimo dość niestabilnej formy to Polak będzie faworytem. Wskazywał na to nie tylko ranking ATP - nasz rodak jest 31., a przeciwnik 49. - ale także bilans bezpośrednich spotkań. Panowie mierzyli się jak dotąd czterokrotnie i za każdym razem to Hurkacz był górą.


Początek był dość mocno wyrównany. Każdy z tenisistów gładko wygrywał przy własnym serwisie. Do czasu. Hurkacz wszedł na zdecydowanie wyższy poziom i zaczął dominować nad rywalem. Efekt? Dwa przełamania. Najpierw dokonał tego w czwartym, a następnie w szóstym gemie. Dzięki temu prowadził 5:1. Tylko gem dzielił go od wygrania pierwszej partii. I gwałtownie tę formalność wypełnił. Triumfował 6:1 po zaledwie 23 minutach. Polak grał pewniej, spokojniej, a przede wszystkim skuteczniej, co miało przełożenie na wynik. I wydawało się, iż nikt i nic nie jest mu w stanie zagrozić. A jednak!
Zobacz też: Tak naprawdę wyglądają relacje Fręch ze Świątek.
W drugiej partii gra Hurkacza się pogorszyła. Choć przez cały czas posyłał asy, to zdecydowanie spadła jego skuteczność, jeżeli chodzi o punkty po drugim serwisie - z 83 do zaledwie 33 procent. I to było widać na tablicy wyników. Już w drugim gemie Hiszpan przełamał naszego rodaka, a po chwili prowadził 3:0. Polak starał się odrobić stratę, ale bezskutecznie. Najlepszą okazję miał w siódmym gemie. Ba, miał aż dwa break pointy, ale żadnego z nich nie wykorzystał. Przegrywał 2:5.


Wojna nerwów wygrana przez Hurkacza. Co za popis w końcówce
Mimo to się nie poddał. W dziewiątym gemie bronił choćby piłki setowej przy serwisie rywala. I udało się, a po chwili przełamał przeciwnika. - Wraca do gry! - zachwycali się komentatorzy Polsat Sport. Szalały też trybuny, co tylko niosło Polaka. Po chwili wyrównał 5:5, a na tym zatrzymywać się nie zamierzał i szedł za ciosem. Efekt? Przełamanie w kluczowym 11. gemie. A co wydarzyło się w 12. odsłonie seta? Pewna gra Hurkacza i mecz zakończony asem serwisowym. Tak więc to Polak awansował dalej!


Hubert Hurkacz - Pedro Martinez 6:1, 7:5
Teraz przed Hurkaczem mecz trzeciej rundy. Z kim zmierzy się Polak? Jego rywalem będzie zwycięzca starcia Taylor Fritz - Marcos Giron.
Idź do oryginalnego materiału