Hurkacz jak Maska, Świątek jak szefowa. Co za powrót naszego miksta!

2 dni temu
Zdjęcie: screeny z Polsatu Sport


W Sydney dochodziła godzina 16, w Polsce była prawie szósta rano, gdy Iga Świątek i Hubert Hurkacz wspólnie zaczęli wielki noworoczny mecz. Musieli wygrać z czeskim mistrzem olimpijskim w mikście, Tomasem Machacem, i ze świetną Karoliną Muchovą. Zrobili to w porywającym stylu 7:6, 6:3 i zapewnili naszej reprezentacji awans do ćwierćfinału United Cup, czyli nieoficjalnych mistrzostw świata!
Ile myśmy sobie obiecywali po tym duecie! Iga Świątek i Hubert Hurkacz świetnie uzupełniali się w mikście w ramach ubiegłorocznego United Cup. Między innymi dzięki ich wspólnym zwycięstwom Polska dotarła wtedy do finału. Niestety przegranego z Niemcami.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowscy daleko poza podium w rankingu najbogatszych Polaków


Tamta porażka bolała, ale wcześniejsze sukcesy dawały wielkie nadzieje, iż Iga i Hubert stworzą coś wielkiego na igrzyska.
Noworoczna tradycja – Świątek i Hurkacz znów świętują razem
Kibice pokochali duet „HubIga" zwłaszcza po tym, jakie święto ta dwójka urządziła sobie w poprzedni Nowy Rok. Zwycięstwo 6:0, 6:0 nad hiszpańskim mikstem Sara Sorribes Tormo/Alejandro Davidovich Fokina dało naszej reprezentacji awans do ćwierćfinału United Cup 2024.
Na całym świecie tamto zwycięstwo Polaków było komentowane, bo po raz pierwszy od 17 lat zdarzyło się, iż ktoś w mikście sprawił komuś takie lanie. Davidovich Fokina, który w singlu ograł Hurkacza i Sorribes Tormo, którą pokonała Świątek, wspólnie cierpieli na korcie w meczu z naszą parą tylko przez 45 minut.
Igrzyska bez „HubIgi", United Cup 2025 początkowo też
Ale kilka miesięcy później cierpieliśmy my, nie mogąc oglądać we wspólnej akcji Świątek i Hurkacza. Na igrzyskach do ich występu nie doszło, bo tuż przed nimi Hurkacz uszkodził kolano. Teraz w United Cup w pierwszej kolejce z Norwegią w polskim sztabie zdecydowano, iż ze Świątek zagra Jan Zieliński. I to rozwiązanie zdało egzamin – nasz król miksta (w 2024 roku w parze z Tajwanką Su-wei Hsieh wygrał wielkoszlemowe Australian Open i Wimbledon) i nasza królowa singla po zaciętym meczu pokonali parę Eikeri/Ruud. I dali Polsce zwycięstwo nad Norwegią 2:1. A teraz na czeską parę Muchova/Machac dokonaliśmy zmiany.


Hurkacz po singlowych porażkach z Ruudem i Machacem na pewno bardzo chciał się zrehabilitować. A Świątek jest nie do zastąpienia. Ona od razu po męczącym meczu z Muchovą zapowiedziała, iż niedługo – po kilkudziesięciu minutach odpoczynku – wróci na kort, by zagrać o zwycięstwo dla Polski. Mówiła nawet, iż nie mogłaby przepuścić takiej okazji.
Świątek i Hurkacz mieli przestoje. Ale jak pięknie się budzili!
Stawką był pewny awans do ćwierćfinału United Cup. Drugie miejsce w grupie B mogłoby nie dać w nim miejsca. Iga i Hubert weszli na kort z taką energią, iż błyskawicznie wyszli na prowadzenie 3:0. Machac, mistrz olimpijski w mikście (w Paryżu tworzył go z Kateriną Siniakovą) na początku wyglądał znacznie gorzej od Hurkacza, którego kilka godzin wcześniej pokonał 7:5, 3:6, 6:4. A Świątek znów górowała nad Muchovą, którą w singlu ograła 6:3, 6:4.
choćby gdy świetni przecież Czesi się otrząsnęli i przegrywając 0:3 przełamali serwis Igi, to nasz duet nie tracił dobrej energii. Natomiast Muchova poleciła wtedy Machacowi by sobie nie żartował, co wychwycił komentujący mecz w Polsacie Sport Tomasz Lorek. Machac jest znany z tego, iż tenis lubi łączyć z zabawieniem publiczności. Natomiast Muchova wyczuła szansę i chciała, żeby oboje z partnerem spróbowali ją wykorzystać, skupiając się na show tylko tenisowym.


Skoncentrowani Czesi podgonili na 2:3, ale wtedy Hurkacz włączył swój najlepszy serwis, Świątek dołożyła kapitalne granie z głębi kortu, a iż oboje byli też czujni przy siatce, to wypracowali sobie prowadzenie 5:2 i z takim komfortem, przed serwisem Igi, poszli do reszty reprezentacji na krótką przerwę. W tamtym momencie mogliby poczytać na transparencie kto z Canberry i Krakowa im kibicuje. Polscy kibice na Ken Rosewall Arena zgromadzili się tak licznie, iż widać ich było wszędzie, choćby tuż przy jednej ze ścian sektora naszej drużyny. „Jazda! Teraz!" – słychać było w naszym boksie. Wszyscy chcieli, żeby już wtedy Świątek i Hurkacz zamknęli pierwszego seta. Ale pięć minut później te mobilizacyjne hasła trzeba było sobie powtarzać, bo waleczni Czesi znów podgonili, na 4:5. I, niestety, za mone tprzy serwisie Hurkacza wyrównali. Bo Świątek nie trafiała w kort, bo Hurkacz potrafił zrobić podwójny błąd serwisowy, zagrywając na Muchovą, bo gra naszej pary za bardzo falowała. W tamtym fragmencie meczu było widać, iż duet HubIga dawno nie sprawdzał się w boju.


Przestój w grze Polaków Czesi wykorzystali tak, iż z 2:5 wyszli na 6:5. Ale wtedy po naszej stronie siatki pobudkę zarządziła szefowa Świątek. Przy jej serwisie doprowadziliśmy do tie-breaka. A w nim Iga wchodziła w zacięte wymiany z Machacem, co często wycieczkami pod siatkę bezlitośnie kończył Hurkacz. Gdy przy stanie 3-2 zepsuł piłkę, niepotrzebnie idąc na nią agresywnie przy siatce (mógł zostawić dla gotowej z tyły Igi), to chwycił się za twarz i robił miny jak lata temu Jim Carrey w roli Maski. Na szczęście żałował niepotrzebnie – sytuację wspólnie z Igą opanował tak dobrze, iż od tego momentu już do końca tie-breaka punkty wpadały tylko na nasze konto.
Po secie wygranym 7:6 (7-3 w tie-breaku) Machac skorzystał z przerwy toaletowej, a Świątek i Hurkacz cały czas wymieniali uwagi i ustalali taktykę. Drugą partię zaczęli równie mocno, jak pierwszą. Początkowo Czesi dzielnie się trzymali. Ale gdy przy gemie serwisowym Muchovej Iga cały czas wywierała wielką presję returnem, a Hurkacz wybierał się do siatki, musieliśmy zebrać tego owoce. Wyszliśmy więc na 7:6, 3:1. Po chwili, przy serwisie Hurkacza, podwyższyliśmy na 7:6, 4:1. Po zaciętym gemie serwisowym Machaca przełamaliśmy rywali po raz kolejny. Przy prowadzeniu 7:6, 5:1 i serwisie Świątek jeszcze nie skończyliśmy tego meczu, bo ładny zryw zaliczył Machac. Ale już Hurkacz podając na mecz poserwował tak, iż nie było czego zbierać!
A zatem Świątek/Hurkacz – Muchova/Machac 7:6, 6:3! A zatem Polska – Czechy 2:1! Mamy ćwierćfinał United Cup i w czwartek 2 stycznia od godziny 7.30 czasu polskiego zagramy z Australią, Argentyną lub Wielką Brytanią o coś więcej.
Idź do oryginalnego materiału