13 grudnia ubiegłego roku portal Weszło poinformował o tym, iż najlepszy strzelec PKO Ekstraklasy, Portugalczyk Leonardo Rocha, nie pojechał do Wrocławia na zaległy mecz swojego Radomiaka ze Śląskiem Wrocław. Wszystko miało być spowodowane bliskością jego transferu do Rakowa Częstochowa.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak zmienili się Lewandowski, Szczęsny i Błaszczykowski? Niezwykła Metamorfoza!
Dodatkowe badania Leonardo Rochy w Rakowie. Portugalczyk reaguje na Instagramie
Tyle iż minął prawie miesiąc, Leonardo Rocha kilka dni temu zdążył się zameldować w Częstochowie na testach medycznych, a ogłoszenia transferu jak nie było, tak nie ma.
Jak udało nam się dowiedzieć, na testach medycznych Rochy nie wszystko poszło tak, jak należy. Dlatego też w poniedziałek Portugalczyk miał przechodzić dodatkowe badania zorganizowane przez Raków. W międzyczasie jednak częstochowski klub uruchomił drugą opcję w postaci Imada Rondicia.
W międzyczasie sam Leonardo Rocha, jakby w odpowiedzi na doniesienia, opublikował relację na Instagramie, w trakcie której biega na bieżni. Być może chciał tym niektórych uspokoić, niemniej jednak nic to nie oznacza, bo podczas testów medycznych problemem nie musi być aktualna czy niezaleczona kontuzja, ale też pozostałości po innym urazie czy też wada w organizmie, która grozi dłuższą przerwą czy też obniżeniem możliwości sportowych zawodnika.
Leonardo Rocha na bieżni screen / Instagram Leonardo Rochy
Raków znów chce Rondicia, a Rondić chętnie by odszedł. Tyle iż zadecyduje Widzew
Ciekawie dzieje się także w przypadku Imada Rondicia, o którego według naszych informacji Raków Częstochowa znów zaczął zabiegać intensywniej niż do tej pory. I to wywołuje w klubie zamieszanie, bo zawodnik wraz z jego otoczeniem nie pogardziłby zimowym ruchem transferowym pod Jasną Górę, co też ma być widać na pierwszych zimowych treningach Widzewa.
I choć w Widzewie każdy jest na sprzedaż, łodzianie wcale nie chcą pozbywać się swojego najlepszego napastnika za grosze, żądając za niego ponad milion euro. Według Rondicia i jego otoczenia to kwota zdecydowanie za wysoka. Za argument podaje się fakt, iż Bośniak ma kontrakt tylko do końca sezonu. Jest tu jednak jeden "haczyk", bo w kontrakcie jest też opcja przedłużenia umowy, w sprawie której wersja forsowana w dużej mierze przez piłkarza i agentów, mówią o tym, iż opcja przedłużenia może wejść w życie dopiero wtedy, gdy zgodę na nią wyrażą obie strony. Brzmi to dość niespotykanie, bowiem po co komu opcja przedłużenia w kontrakcie, skoro i tak obie strony muszą się na nią zgodzić?
Prawda jest jednak taka, iż kontrakt Bośniaka po rozegraniu określonej liczby minut przedłuży się automatycznie, co jest dość często stosowanym wariantem w łódzkim Widzewie. Potwierdził to na portalu X prezes Widzewa Michał Rydz.
- Nie jest to prawda, klauzula aktywuje się bezpośrednio po wypełnieniu określonej ilości minut. Automat - napisał, odnosząc się do wersji z obupólną zgodą.
To oznacza, iż pozycja negocjacyjna Imada Rondicia nie jest najlepsza, a o wszystkim będzie decydowała dobra wola i chęć do negocjacji ze strony Widzewa Łódź. A chętnych na Bośniaka nie brakuje, bo oprócz Rakowa są nim zainteresowane również Lech Poznań oraz kluby zagraniczne - z Europy (m. in. Węgry) i nie tylko.
Na ten moment trudno więc przewidywać, czy bośniacki napastnik wiosną będzie grał w Łodzi, Częstochowie, Poznaniu czy w ogóle nie będzie go w Ekstraklasie. Mało tego, jeżeli Raków Częstochowa podejdzie ofensywnie do tematu, jak to nieraz już się zdarzyło, to może ściągnąć zarówno Leonardo Rochę, jak i Imada Rondicia, skoro obaj są uznawani za profil zawodnika dostosowanego do taktyki i wymagań Marka Papszuna.