FC Barcelona po wyeliminowaniu Borussii Dortmund (5:3 w dwumeczu) wyczekiwała rywala w półfinale Ligi Mistrzów. Będzie to Inter Mediolan, który pokonał Bayern Monachium (4:3 w dwumeczu), co przywołuje wspomnienia sprzed 15 lat.
REKLAMA
Zobacz wideo Ferszter: Mecz z Chelsea pokazał jaki regres przez lata zaliczyła Legia Warszawa
FC Barcelona znów zagra z Interem Mediolan w półfinale Ligi Mistrzów. Ten dwumecz obrósł legendą
Wówczas Katalończycy i mediolańczycy również rywalizowali o finał LM. Lepsi okazali się ci drudzy, po zwycięstwie 3:1 u siebie w rewanżu na Camp Nou przegrali 0:1, co wystarczyło im do awansu. A tamten dwumecz jest pamiętany z wielu powodów.
"Rewanż za półfinał sezonu 2009/10, ten z wulkanem i Benquerencą, to kolejny impuls dla Barcelony" - czytamy w "Mundo Deportivo". Tamta rywalizacja jest "smutnym wspomnieniem dla zespołu Blaugrany. Zespół Pepa Guardioli, który bronił tytułu zdobytego w okresie 2008/09 i ponownie triumfował w okresie 2010/11, został wyeliminowany w okresie 2009/10 przez drużynę Jose Mourinho".
Przypomniano, iż sama podróż na mecz we Włoszech była dla katalońskiej drużyny wielkim wyzwaniem. "W niedzielny poranek piłkarze wsiedli do autobusu, ponieważ wybuch wulkanu Eyjafjallajoekull na Islandii spowodował największą katastrofę w historii żeglugi powietrznej w Europie. Aby dotrzeć do Mediolanu, musieli pokonać drogami 1060 kilometrów, które dzielą włoskie miasto od Barcelony, z przesiadką w Cannes, by ukończyć podróż trwającą 23 godziny i 35 minut" - napisano.
"Ale to nie było najgorsze. To miało dopiero nadejść" - dodano. Kataloński dziennik bardzo krytycznie ocenił sędziowanie Olegario Benquerency, wręcz zarzucając mu stronniczość: "To Portugalczyk, podobnie jak jego przyjaciel Mourinho, w typowej zasadzce UEFA, wspomaganej przez Luisa Figo, odwiecznego wroga Barcelony za jego ucieczkę do Realu Madryt, rodaka obu, mającego pozycję w UEFA i będącego improwizowanym 'delegatem' Interu na ławce rezerwowych". Po tamtym spotkaniu "Mundo Deportivo" zatytułowało tekst: "Rozbój w portugalskim stylu". A jako błędy sędziowskie wskazano zdobytą ze spalonego bramkę Diego Milito, niepodyktowane karne za faule na Danim Alvesu i Gerardzie Pique oraz "brutalną grę, która nie pozwoliła Barcelonie zachować płynności".
Zobacz też: Real odpadł z Ligi Mistrzów, a tu takie wieści o Mbappe. Dramat
Rewanż też dostarczył wielu wrażeń. Inter od 28. minuty grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Thiago Motty (choć starcie z Sergio Busquetsem było kontrowersyjne), jednak dopiero w 83. minucie wynik otworzył Pique. A później znów było gorąco. "W doliczonym czasie gry Frank de Bleeckere nie uznał gola Bojana, który dałby drużynie awans do finału, z powodu nieistniejącego zagrania ręką przez Yayę Toure. Mourinho świętował zwycięstwo, biegnąc przez boisko pod wodą ze zraszaczy uruchomionych przez FC Barcelona, [...] a Víctor Valdes złapał go i chciał wrzucić do szatni" - przypomniano.
FC Barcelona nie najlepiej wspomina rywalizację z Interem Mediolan. "Skandaliczny rzut karny"
Wrócono też do kontrowersji z bliższej przeszłości, konkretnie rywalizacji obu zespołów w fazie grupowej LM w okresie 2021/22. Pierwszy mecz Inter wygrał 1:0, ale kataloński tytuł znów skupił się na sędziach: "Slavko Vincić, mając na VAR-ze niedbałego Holendra Pola van Boekela, nie odgwizdał skandalicznego rzutu karnego za zagranie ręką Dumfriesa w 92. minucie, a w innej akcji zasygnalizował przypadkowe zagranie ręką przez Ansu Fatiego, anulując gola Pedriego". W rewanżu był remis 3:3 (dublet Roberta Lewandowskiego), co praktycznie zakończyło marzenia Barcelony o awansie - ostatecznie zajęła trzecie miejsce w grupie i "spadła" do Ligi Europy.
Ogółem oba zespoły rozegrały przeciwko sobie 16 meczów. Połowę z nich wygrali Katalończycy, trzy razy lepszy był Inter, a pięć zakończyło się remisem - a z trzech rywalizacji w fazach pucharowych dwie rozstrzygnęli na swoją korzyść mediolańczycy. Dwa kolejne spotkania, w ramach półfinału Ligi Mistrzów, odbędą się 30 kwietnia i 6 maja.