Hiszpanie od rana trąbią o tym, co zrobił Real Madryt. Zero wątpliwości

4 dni temu
Remontady nie było. Przez to, w jakim stylu Real Madryt przegrał pierwszy mecz z Arsenalem (0:3) w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, wydawało się, iż drużynę może uratować tylko cud. Real wielokrotnie pokazywał, iż umie ich dokonywać, zwłaszcza na Santiago Bernabeu, ale w środowy wieczór był bezzębny i przegrał 1:2. Hiszpańskie media się nie litują. "Ten Madryt to nie miejsce na cuda" - pisze "Marca".
Już na samym początku meczu Arsenal powinien prowadzić 1:0, ale Bukayo Saka nie wykorzystał rzutu karnego. To nie dodało piłkarzom Realu animuszu - do przerwy nie oddali choćby jednego celnego strzału. Po przerwie Saka się zrehabilitował i strzelił pierwszą bramkę. Choć Real odpowiedział niemal natychmiast golem Viniciusa Juniora, to w kolejnych minutach brakowało mu jakichkolwiek konkretów. Ostatecznie Arsenal strzelił jeszcze jednego gola - tuż przed końcem meczu trafił Martinelli.


REKLAMA


Zobacz wideo


Real odpadł z Ligi Mistrzów. Hiszpanie piszą wprost. "Bezradni"
Hiszpańskie media w dzień meczowy nie miały większych wątpliwości: o ile ktoś ma odrobić trzybramkową stratę z pierwszego meczu, to są to właśnie piłkarze Realu Madryt. Rewanż brutalnie zweryfikował te nadzieje. Podopieczni Carlo Ancelottiego - zwłaszcza w ofensywie - nie pokazali nic, co wskazywałoby na to, iż mogą dokonać na Santiago Bernabeu kolejnego cudu w historii tego klubu.


Tak pisze o tym "Marca". "Ten Madryt to nie miejsce na cuda" - zaczyna gazeta już w tytule. "Real Madryt w Lidze Mistrzów padł ofiarą piłkarskich braków" - czytamy dalej. "Byli bezradni w grze przeciw dobrze zorganizowanej defensywie z piłką i bez piłki. Arsenal jakością poradził sobie ze zrywami obrońców tytułu, którzy pokazywali grę daleką od tej, którą zdominowali kontynent. Koniec cyklu jest ewidentny" - dodano.
Gazeta krytykuje gwiazdy drużyny. "Vinicius, Ruediger czy Rodrygo wiedzieli, iż Liga Mistrzów wymaga od zespołu tego, co najlepsze, a - z wyjątkiem meczu z City - nigdy nie sprawiali mistrzowskiego wrażenia. Mbappe, który miał być wisienką na torcie tej fantastycznej drużyny, nie nadrobił braków w Europie. Kontuzja Carvajala okazała się mieć nie mniejszy wpływ na zespół od emerytury Kroosa. Real w poprzednich latach ustawił poprzeczkę bardzo wysoko i ta drużyna sobie z nią nie poradziła" - pisze "Marca".
Tak zareagował "Sport" na porażkę Realu. "Smutny epilog Ancelottiego"
"Sport" wprost obwinia za przegraną z Arsenalem Carlo Ancelottiego i pisze o "przeciętnym pożegnaniu z Ligą Mistrzów i smutnym epilogu" oraz zapowiada, iż zespół przejmie teraz Xabi Alonso. "Magia Bernabeu, waga koszulki, siła herbu... Real Madryt chwytał się niematerialnych wartości w nadziei na comeback, który piłkarsko byłby trudny do uzasadnienia. Real z 11 porażkami i 61 straconymi golami polegał na legendzie, żeby nadrobić brak konsekwencji" - pisze gazeta.


"Ten mecz z Arsenalem był najlepszym podsumowaniem nijakiego sezonu. Nie było w nim grama magii, ani cienia szansy na comeback. To smutne pożegnanie z Ligą Mistrzów jest też końcem Ancelottiego. Wulgarnym pożegnaniem majestatycznego okresu" - dodaje "Sport".
"AS" nazywa ten dwumecz "fantastyczną porażką" i odnosi się do przeszłości. "Arsenal wysadził projekt Galacticos w 2006 roku i być może podłożył dynamit pod fundamenty obecnego" - czytamy. Mbappe, Rodrygo, Vinicius i Bellingham zostali nazwani "Fantastyczną Czwórką", z którą "Real upadł". "W obu meczach oddali łącznie pięć celnych strzałów, tylko jeden więcej niż Declan Rice" - zwraca uwagę gazeta.


Real Madryt odpadł z Ligi Mistrzów już w ćwierćfinale, ale wciąż może - przynajmniej częściowo - uratować ten sezon. "Królewscy" walczą o obronę tytułu - do pierwszej Barcelony na razie tracą cztery punkty - i wciąż mają też szansę na zdobycie Pucharu Króla - finał, w którym ich rywalem będą piłkarze Hansiego Flicka, odbędzie się już w sobotę 26 kwietnia.
Idź do oryginalnego materiału