Finał turnieju ATP Masters 1000 w Miami miał rozpocząć się o godz. 16 lokalnego czasu, ale opady deszczu mocno utrudniły sprawę organizatorom, jeszcze bardziej niż podczas sobotniego finału kobiet. Ostatecznie po długich oczekiwaniach Novakovi Djokovicowi i Jakubowi Mensikowi udało się wyjść na kort. Na zegarze była już godz. 21:30.
REKLAMA
Zobacz wideo Pudzianowski dostał pytanie o freaki i się zaczęło! "Gdzie są ci kibice?!"
Sensacja z Miami zaskoczyła też Djokovicia. Nie będzie setnego tytułu
Murowanym faworytem był Djoković, dla którego był to pierwszy finał w cyklu ATP Tour od Szanghaju kilka miesięcy temu. Ponownie miał szansę zdobyć swój setny tytuł. Okazja ku temu była dużo lepsza, albowiem wtedy mierzył się z Jannikiem Sinnerem, w Miami "wystarczyło" pokonać 19-letniego Jakuba Mensika. Z tym iż Czech na Florydzie jest największą rewelacją turnieju. Prezentując bezkompromisowy tenis, pokonał m.in. triumfatora z Indian Wells Jacka Drapera czy Taylora Fritza.
gwałtownie pokazał, iż stać go także na pokonanie Novaka Djokovicia. Przełamał już w drugim gemie, jednakże nie udało mu się utrzymać tej przewagi do końca seta. 37-letni Serb wywalczył sobie pierwszą - i jak się później okazało ostatnią - szansę na przełamanie, z której skrzętnie skorzystał. O losach pierwszej partii zadecydował tie-break, w którym w pełni wykorzystać narastającą frustrację u Djokovicia. Nole nie miał argumentów na serwis 19-latka, był także zdominowany na linii końcowej. Setny tytuł zaczął się oddalać, gdy przegrał seta 6:7(4).
W drugiej partii długo próżno było szukać większych emocji. Dopiero w piątym gemie Jakub Mensik stanął przed dwoma break pointami. Były to "małe piłki meczowe", patrząc na poziom serwisu Czecha, ale Djoković wyszedł z opresji. Zmęczenie zaczęło dawać się we znaki tenisiście z Belgradu, który nie potrafił poradzić sobie z mocnym podaniem rywala. Ponownie doszło do tie-breaka, w którym Jakub Mensik okazał się graczem bardziej konsekwentnym oraz zachował więcej sił. Wygrał 7:6(4), 7:6(4), zdobywając swój pierwszy tytuł rangi ATP Masters 1000. Jego reakcja mówiła wszystko. Doprowadził go do tego zwłaszcza zabójczy serwis. Aż 56 proc. piłek po pierwszym podaniu nie zostało zareturnowanych przez Djokovicia.
- Nic nie może odebrać zwycięstwa Mensika, więc wolę nie mówić o pewnych rzeczach... Nie chcę sprawiać wrażenia, iż usprawiedliwiam swoją porażkę; dotyczy to obu graczy i trzeba zaakceptować wszystkie okoliczności. Nigdy nie jest miło przegrać, ale szczerze mówiąc, Jakub jest jednym z niewielu graczy, z którymi najchętniej przegrywam w finale. Poznałem go, gdy miał 15 lub 16 lat i zaprosiłem go na trening do Belgradu. Obserwowanie jego rozwoju jest fantastyczne. Trzy lub cztery lata temu przewidziałem, iż zostanie jednym z najlepszych na świecie, więc jestem naprawdę szczęśliwy, iż udaje mu się wykorzystać swój potencjał. To był dziwny mecz; w żadnym momencie nie czułem się w pełni w swojej najlepszej formie - powiedział po meczu Novak Djoković, który po raz pierwszy od lipca 2006 roku przegrał finał ATP Tour z zawodnikiem sklasyfikowanym poza TOP50 rankingu. To jednak gwałtownie się zmieni, albowiem Jakub Mensik zanotuje awans z 54. na 24. miejsce.
Z kolei 19-letni Czech przyznał, iż kilka zabrakło, aby w ogóle nie zagrał w tym turnieju. Przed pierwszym meczem borykał się z kontuzją kolana. - Wielkie, szczególne podziękowania dla jednego z fizjoterapeutów, Alejandro. Godzinę przed moim pierwszym meczem tutaj trzymałem papier, żeby wycofać się z turnieju, ponieważ moje kolano bardzo bolało. Miałem po prostu szczęście, iż sędzia jadł lunch. Potem po raz ostatni przyszedłem na leczenie. Zdziałał cud. Dzięki niemu wyszedłem na kort. Dzięki niemu stoję tutaj - powiedział podczas ceremonii wręczenia nagród.