Trwają przygotowania Ferrari do pierwszego sezonu z Lewisem Hamiltonem. Anglik był zadowolony po ostatnich jazdach w Barcelonie.
Pilne wezwanie
Lewis Hamilton we wtorek i środę miał kolejne okazje do jazdy bolidem Ferrari z 2023 roku w ramach przygotowań do debiutanckiego sezonu w Maranello.
Niestety środowa jazda zakończyła się przedwcześnie gdy Anglik wypadł z toru w zakręcie 12. Miało się to stać „na wyboju”. Wypadek spowodował dość spore zniszczenia w bolidzie, a ich naprawa zajęła kilka godzin przez co swojej sesji nie mógł przejechać Charles Leclerc.
Ferrari obawiało się nawet, czy auto da się naprawić na torze, dlatego – jak informuje motors-addict.com, do Barcelony możliwie jak najszybciej został ściągnięty inżynier do spraw kompozytów.
Ostatecznie auto dostało zielone światło i swoją sesję testową w czwartek zaliczyli Antonio Giovinazzi i Dino Beganovic.
Zadowolony
Z Włoch docierają szczegóły testu Hamiltona i pierwsze jego wrażenia po jazdach w Barcelonie. Jak pisałem wcześniej, jednym z ważniejszych punktów miało być lepsze dostosowanie pozycji pedałów do potrzeb Hamiltona. Ferrari miało z tym sporo pracy po pierwszym teście na Fiorano, ale ostatecznie siedmiokrotny mistrz świata miał być „usatysfakcjonowany” z dokonanych zmian.
Ferrari mocno pracowało też nad działaniem sprzęgła, które także jest ważne dla byłego kierowcy Mercedesa. Dostosowywany był także system hamowania i Hamilton miał być bardzo zadowolony z jego funkcjonowania. Ferrari korzysta z tarcz innej firmy niż Mercedes, ale Hamilton miał stwierdzić, iż odpowiadają one jego stylowi jazdy.
Hamilton skomentował krótko test w poście na Instagramie, pisząc, iż nie może się doczekać pierwszego wyścigu w barwach Ferrari. Na zdjęciach widać, jak Anglik notuje uwagi dla inżynierów.
Kolejne testy
Jak już wiecie, Hamilton wróci za kierownicę Ferrari w przyszłym tygodniu w ramach testów opon Pirelli na sezon 2024. Używany podczas nich ma być zmodyfikowany bolid z 2024 roku.
Co interesujące – jak pisze włoski dziennikarz Rosario Giuliana, Ferrari oraz McLare, który będzie jeździł tego samego dnia, będą używać zupełnie niestandardowej konfiguracji toru w Barcelonie, która ma symulować tory z niskim dociskiem jak Monza.
Co ciekawe, samochody przygotowane na ten test mają być 30 kilogramów lżejsze by symulować przyszłoroczne bolidy, które według założeń FIA mają być „zwinniejsze”.