Gwiazdor nie stawił się w sądzie na procesie ojca, którego pozwał. Oto powód

1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl


Jakob Ingebrigtsen to jedna z największych gwiazd lekkoatletyki. W ostatni weekend 24-letni Norweg zgarnął złote medale na dystansie 3000 i 1500 metrów. W 2023 roku on oraz jego bracia -Henrik i Filip - oskarżyli swojego ojca i jednocześnie trenera - Gjerta Ingebrigtsena - o znęcanie psychiczne i agresję. Dopiero w poniedziałek 24 marca ruszyła sprawa sądowa.
Złoty medal igrzysk olimpijskich z Tokio na dystansie 1500 metrów, krążek tego samego kruszcu przywieziony w zeszłym roku z Paryża po biegu na 5000 metrów, dwa mistrzostwa świata oraz wiele, wiele innych medali z różnych imprez - oto osiągnięcia Jakoba Ingebrigtsena, którego spokojnie można nazwać jednym z najlepszych lekkoatletów świata.


REKLAMA


Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg


Ingebrigtsen nie pojawił się w sądzie. Norwegowie przekazują
Kilka dni temu 24-latek do swojej kolekcji dołożył dwa złota na halowych mistrzostwach świata w chińskim Nankin. Choć o Ingebrigtsenu i jego braciach - Henriku i Filipie - zwykle mówi się w kontekście sportu, to w 2023 roku dziennikarze zajęli się zupełnie inną kwestią ich życia. Norwescy gwiazdorzy ujawnili szokujące kulisy pracy z trenerem Gjertem Ingebrigtsenem, który jednocześnie jest ich ojcem.


- Kiedy zakończyliśmy współpracę z Gjertem, myśleliśmy, iż będziemy w stanie poradzić sobie z tą sytuacją i nie będziemy musieli mówić, dlaczego do tego doszło. Ale to nie było możliwe. Sprawa stała się tak zaogniona i miała tak poważne konsekwencje, iż musieliśmy ją uporządkować - opowiadali wówczas bracia w rozmowie z dziennikiem "Verdens Gang".
- Dorastaliśmy z ojcem, który był bardzo agresywny i który chciał nas kontrolować. W swoim wychowaniu stosował przemoc fizyczną i groźby. Wciąż odczuwamy dyskomfort i strach, który towarzyszy nam od dzieciństwa. W jakiś sposób to zaakceptowaliśmy. Żyliśmy z tym, a w dorosłym życiu szliśmy naprzód. A przynajmniej tak nam się wydawało. Z perspektywy czasu wiemy już jednak, iż to było naiwne. Dwa lata temu znów spotkaliśmy się z tą agresją i karami fizycznymi. To była kropla, która przelała czarę goryczy. To była sytuacja nie do zniesienia. Presja, którą odczuwaliśmy, była czasami nieludzka. Skończyły się nam energia i euforia z uprawiania sportu - dodawali.
Zobacz też: Obnażyli Flicka. Oto cała prawda o trenerze FC Barcelony


Gjert Ingebrigtsen był trenerem swoich synów do 2022 roku. Oficjalnie przestał pełnić tę funkcję z powodu problemów zdrowotnych, jednak po słowach młodych sportowców wszystko stało się jasne. Bracia Ingebrigtsen wnieśli sądowe oskarżenie przeciwko ojcu. Prokuratura postawiła 59-latkowi zarzuty, takie jak m.in. uderzanie i kopanie Jakoba w latach 2008–2018 oraz ogólne znęcanie się nad dziećmi, w tym nad 18-letnią w tej chwili siostrą medalisty olimpijskiego. - To bezpodstawne oskarżenia. Nigdy nie stosowałem przemocy wobec moich dzieci. Do tego, iż miałem słabe punkty jako ojciec i byłem zbyt wymagający jako trener, doszedłem później. Zdecydowanie za późno - odpowiadał wówczas Gjert Ingebrigtsen, który został oskarżony przez synów.
W poniedziałek 24 marca w Sądzie Rejonowym South Rogaland w Sandnes rozpoczął się proces znanego trenera. Jak przekazała adwokat Mette Yvonne Larsen w rozmowie z norweską gazetą "Dagbladet", Jakob Ingebrigtsen nie był obecny na pierwszym dniu rozprawy. Sportowiec ma zawitać w sądzie we wtorek. Wtedy złoży oświadczenie w całej sprawie. Proces ma zakończyć się 16 maja. W najbliższych dniach obie strony mają przedstawić dokumentację oraz złożyć zeznania.
"Oprócz oskarżonego i ofiary prokurator chce powołać w sprawie ponad 30 świadków. Żona Gjerta i matka dzieci, Tone Ingebrigtsen, jest wśród osób wezwanych w charakterze świadków. Na razie skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań na policji i nie jest pewne, czy złoży zeznania w sądzie" - dodaje wspomniane źródło.
Idź do oryginalnego materiału