Grbić czegoś takiego jeszcze nie przeżył. "Może lepiej nie jechać?"

4 godzin temu
- Muszę to jeszcze raz obejrzeć, bo naprawdę nie mam pojęcia, co się stało w trzecim secie - przyznaje Nikola Grbić po zaskakującej porażce z Bułgarią w Lidze Narodów. Czegoś takiego jeszcze jako trener polskich siatkarzy nie przeżył. W rozmowie z dziennikarzami sam też niektórych zaskakuje, pytając: "Może lepiej nie jechać?".
Nikola Grbić, opisując sprawy siatkarskie, lubi nieraz nawiązywać do popularnych filmów. Po meczu z Bułgarią w Lidze Narodów przypomniał "Kosmiczny mecz". Ale, niestety, po spotkaniu przegranym 2:3 mógł jedynie nawiązać do najtrudniejszego momentu w fabule, a nie do szczęśliwego zakończenia.


REKLAMA


Zobacz wideo Zbliża się nowy sezon PlusLigi. Prezes Artur Popko zapowiada


Grbić tłumaczy się z wystawienia słabszego składu
Dwie przegrane z rzędu - z jednej strony to nic niezwykłego, ale z Grbiciem w roli trenera Polacy do soboty takiego scenariusza nie przerabiali. Po czwartkowej niespodziewanej przegranej z Kubańczykami 1:3 przyszła również niespodziewana przegrana z Bułgarami. Zaskoczenia nie krył też sam szkoleniowiec.
- Potrzeba nam cierpliwości. I pozostania na poziomie, na którym byliśmy wcześniej. Gramy w porządku, dobrze atakujemy, mecz pod kontrolą, ale po 20. punkcie... To było jak w "Kosmicznym meczu", kiedy nagle zawodnicy tracą talent i stają się innymi. Np. w trzecim secie prowadziliśmy 20:16 (Polacy przegrali wtedy 23:25). Muszę obejrzeć tego seta, bo naprawdę nie mam pojęcia, co się stało. W drugim i trzecim secie - analizuje w swoim stylu Serb.
Zaraz potem sam dodaje, iż zdaje sobie sprawę, iż problemem jest zachowanie chłodnej głowy w kluczowym fragmencie seta. To o tyle mniej zaskakujące, iż w sobotę dał szansę wielu zawodnikom, którzy potencjalnie mogą być zmiennikami podczas wrześniowych mistrzostw świata i którzy mają mniejsze doświadczenie w rywalizacji o wielką stawkę.


Polscy kibice przyzwyczaili się jednak za kadencji Grbicia do sukcesów. Polacy nigdy wcześniej nie zaliczyli w tym czasie dwóch porażek z rzędu w meczach o stawkę. Z jednej strony wszyscy zorientowali znają okoliczności - drużyna jest mocno zmieniona personalnie w tym sezonie, a część zawodników debiutuje w kadrze. Ale można się zastanowić, czy ta sytuacja wpłynie jakoś na zespół.
- Mam nadzieję, iż nie. Są z nami nowi zawodnicy i nie chcę, by czuli się za to odpowiedzialni. Nie chcę, by nosili teraz metaforyczny plecak ważący 30 kilogramów. Bo każdy z nas - ze mną na czele - mam odpowiedzialność za to, co robimy - podkreśla.


Szkoleniowiec od razu zaznacza, iż - ze względu na kurczący się czas pozostały do mistrzostw świata, nie miał tak naprawdę innego wyjścia, niż postawić w sobotę na zawodników, którzy dotychczas mieli mniej szans na grę, odkąd drużyna jest w komplecie.
- Mogłem zacząć od razu z Leonem i Fornalem, najmocniejszym składem. Ale jeżeli nie dam szansy Bartłomiejowi Bołądziowi, Bartoszowi Bednorzowi, Maksowi Graniecznemu, Janowi Firlejowi, to kiedy będą grać? Tak samo Mateusz Poręba czy Szymon Jakubiszak - wylicza trener.
Początkowo więc największe gwiazdy kadry oglądały kolegów z kwadratu dla rezerwowych, ale w trzecim secie Serb zaczął większość z nich stopniowo wprowadzać na parkiet.
- Myślałem, iż wygramy 3:0 lub 3:1, bo mieliśmy wszystko w swoich rękach, ale potem musiałem wszystko zmienić i reagować, by próbować wygrać mecz - wspomina.
Czy brak awansu do turnieju finałowego LN to wstyd? Grbić zaskakuje odpowiedzią
Przegrana z Bułgarią sprawiła, iż Polacy wciąż nie byli pewni awansu do turnieju finałowego LN (zmieniło się to za sprawą wyników innych późniejszych meczów). Jeszcze niedawno udział w nim wydawał się oczywistością w przypadku liderów światowego rankingu. Jedna z dziennikarek spytała Grbicia, czy brak awansu byłby porażką lub wstydem. Serb jednak patrzy na to zupełnie inaczej, o czym mówił, gdy jego drużyna przepustki na imprezę w Chinach jeszcze zagwarantowanej nie miała.


- Uważam, iż naszym problemem teraz jest tylko to, iż musimy grać lepiej w siatkówkę. Mam pytanie. Mogę? Może być tak, iż choćby ten punkt wywalczony z Bułgarią da nam awans. Jedziemy. Będziemy szczęśliwi, jeżeli zajmiemy ósme miejsce, przegrywając w ćwierćfinale z Brazylią w godzinę 0:3 i wrócimy po jednym meczu do domu? Może lepiej nie jechać, może lepiej zostać i przygotować się? - analizuje szkoleniowiec.


To więc inna perspektywa, bo wcześniej można było zakładać, iż polska kadra - po wielu zmianach w składzie - przede wszystkim potrzebuje jak najwięcej meczów, by się zgrywać.
- Ale jeżeli będziesz przez cały czas przegrywać każdy mecz, to nie jest to najlepszą rzeczą, by budować pewność siebie. Co inne w przypadku zwycięstw. W minionych trzech sezonach w ważnych momentach każdy grał u nas najlepiej, jak potrafił i to robiło różnicę. Na zagrywce, ataku, w obronie. Teraz nie jesteśmy w tej sytuacji. Oczywiście, jest to trudne, ale musimy to zaakceptować. I pamiętać o tym, iż każda piłka jest najważniejsza - podsumowuje Grbić.
Idź do oryginalnego materiału