Gikiewicz nie wytrzymał tego, co dzieje się w Ekstraklasie. "Dla mnie to jest chore"

4 godzin temu
Zdjęcie: Screen z https://www.youtube.com/watch?v=vkPwKkAlCjo&t=230s


Rafał Gikiewicz był gościem programu "Czas Decyzji" na kanale Meczyki, w którym porównał różnice między zarobkami w polskiej i niemieckiej piłce. - W polskiej piłce są za duże pensje, a za małe premie. Nieważne, co robisz, to ci się to należy - mówił bramkarz Widzewa Łódź.
Rafał Gikiewicz w lutym br. wrócił na polskie boiska po 10 latach przerwy i trafił do Widzewa Łódź. gwałtownie wskoczył do pierwszego składu, stając się kluczową postacią. Od momentu przeprowadzki do Łodzi doświadczony bramkarz rozegrał w sumie 26 spotkań. W poprzednich sezonach grał dla takich klubów jak m.in Eintracht Brunszwik, SC Freiburg, Union Berlin czy FC Augsburg. W tym czasie rozegrał 126 meczów w Bundeslidze oraz równe 100 na jej zapleczu.


REKLAMA


Zobacz wideo Tylko tak można ocenić reprezentację Polski Michała Probierza. "Kibice zapominają"


Rafał Gikiewicz ostro o systemie zarobkowym w polskim futbolu. Ma rozwiązanie
Ostatnio Gikiewicz był gościem programu "Czas Decyzji" na kanale Meczyki, w którym zabrał głos nt. systemu zarobkowego w polskiej piłce. - Rozmawiałem o tym w szatni Widzewa, ale również z prezesami klubu. W polskiej piłce są za duże pensje, a za małe premie. Nie ważne, co robisz, to ci się to należy. Gdy masz kontuzję, to w Niemczech po sześciu tygodniach ci nie płacą. Musisz wykupić ubezpieczenie. W Polsce wypadasz z gry na rok, a klub co miesiąc ci przelewa pieniądze. Dla mnie to jest chore - wyznał Gikiewicz, cytowany przez Meczyki.pl.


W dalszej części wypowiedzi 36-latek opowiedział o systemie zarobkowym w Niemczech, który według niego działa. - W Polsce nie ma dużych gratyfikacji za wynik. W Niemczech z kolei masz bardzo godziwą pensję, ale otrzymujesz od 4 do 10 tys. euro za punkt. jeżeli wygrasz, to możesz dostać 12 tys. lub choćby 30 tys. - w zależności od tego, jak wysokie masz bonusy. Przez taki system na treningu jest większa rywalizacja, nie ma "sytych kotów", nikt ci nie zarzuca, iż ci się nie chce - powiedział.
- Gdy przegrywamy, to wszyscy tracimy ogromne pieniądze, które leżały na boisku. Ale jak wygrywamy, to klub pnie się w tabeli i ma za każde miejsce większe pieniądze. To jest dobre dla obu stron. W Polsce piłkarze nie są przepłacani, ale źle opłacani. Gdyby Widzew Łódź wprowadził taki system, to pewnie nie każdy by chciał do niego pójść, ale gdyby zobaczył, iż dzięki wygranym atmosfera i zarobki są lepsze, to inne kluby za tym by poszły - oznajmił.


- Największe pieniądze w karierze otrzymywałem za wygrane spotkania. jeżeli ktoś zarabia 20 tys. euro w polskiej lidze, a za zwycięstwo premię ma 1 tys. euro, to ona nie robi wrażenia. A z doświadczenia wiem, iż wysokie bonusy powodują ogień na treningach. W Niemczech na dzień przed meczem przez cały czas nie wiesz, kto gra. Wióry lecą na zajęciach, bo każdy chce grać i mieć możliwości zdobycia premii na boisku - dodał Gikiewicz.
Idź do oryginalnego materiału