Messi zakupił posiadłość na Ibizie w 2022 roku od od szwajcarskiego biznesmena Philippe'a Amona. Jak informuje "The Sun" wydał na nią aż 9,5 miliona funtów. Nieruchomość od początku przysparza mu jednak mnóstwo kłopotów.
REKLAMA
Zobacz wideo Tak Lewandowski podsumował Jana Urbana jako selekcjonera
Zaczęło się od tego, iż był zmuszony wyburzyć pomieszczenia, które nie zostały uwzględnione w pozwoleniu na budowę. Chodziło między innymi o garaż oraz piwnicę. Problem polegał na tym, iż i na te zmiany Messi nie miał pozwolenia, wobec czego lokalne władze w 2022 roku zakazały mu prowadzenia w nieruchomości dalszych prac. choćby jeżeli te miały doprowadzić ją do stanu zgodnego z pozwoleniem budowlanym.
Willa zostanie zburzona? Aktywiści z pewnością by się ucieszyli
Jakby Messiemu było mało kłopotów z luksusową rezydencją położoną dokładnie w Sant Josep de Sa Talaia, ta wciąż nie posiada pozwolenia na użytkowanie. Innymi słowy, chociaż cała nieruchomość ma aż 16 tysięcy metrów kwadratowych i jest zaopatrzona m.in. w pokaźnych rozmiarów basen, to zgodnie z prawem stanowi pustostan. Ponadto lokalny samorząd wszczął postępowanie w sprawie wprowadzenia nielegalnych zmian do budynku i nie wyklucza jego częściowej rozbiórki, jeżeli sytuacja nie zostanie uregulowana.
Jakby tego było mało, Messi ma na pieńku z aktywistami klimatycznymi. Willa jest położona na chronionym obszarze środowiska, ale ze względu na wspomniane zastrzeżenia budowlane nie można jej sprzedać ani wynająć. To sprawia, iż została sklasyfikowana jako "toksyczny zasób".
W efekcie w sierpniu 2024 roku aktywiści włamali się na posiadłość, spryskali elewację budynku farbą, a następnie zrobili sobie zdjęcia z hasłem "Pomóżmy planecie, zjedzmy bogaczy, znieśmy policję!". Za akcję odpowiedzialna była grupa Futuro Vegetal, którą Messi pozwał na kwotę 50 tys. funtów.