Gigantyczna sensacja w meczu Anglików. To była 94. minuta

2 godzin temu
Zdjęcie: Screen z https://x.com/polsatsport/status/1844457036379033920


Wpadka na Wembley stała się faktem! Anglia pod przywództwem trenera Lee Carsleya poniosła pierwszą porażkę. W czwartkowy wieczór dość niespodziewanie uległa 1:2 Grecji w 3. kolejce Ligi Narodów. Decydujący gol padł dopiero w doliczonym czasie gry, ale wydaje się, iż i tak był to najmniejszy wymiar kary dla gospodarzy. Trzy spalone i "interwencja meczu" Leviego Colwilla nie uchroniły ich przed porażką.
O reprezentacji Anglii było bardzo głośno podczas Euro 2024. Choć ekipa Garetha Southgate'a dotarła aż do finału, to eksperci mieli wiele zastrzeżeń co do stylu jej gry. Ten był mało widowiskowy i dość defensywny. Ostatecznie w meczu o tytuł uległa 1:2 Hiszpanii, po czym doszło do zmiany na ławce trenerskiej. Tymczasowym szkoleniowcem został Lee Carsley. I za jego kadencji kadra nie poniosła porażki, ale do czasu. Rozegrała dwa spotkania Ligi Narodów i odniosła zasłużone zwycięstwa - 2:0 z Irlandią i 2:0 z Finlandią. Kibice wierzyli, iż równie gładko rozprawi się z Grecją na Wembley w czwartkowy wieczór. Ale tam doszło do sporej sensacji!


REKLAMA


Zobacz wideo Luźny trening kadrowiczów. Lewandowski znów bezbłędny!


Pierwsza połowa do zapomnienia dla Anglii. Koszmarny błąd Pickforda
Pierwsza połowa była dość wyrównana. Choć to Anglicy utrzymywali się dłużej przy piłce, to wcale nie miało to przełożenia na tablicę wyników. Co więcej, blisko zdobycia gola, i to już w 11. minucie, była Grecja. Do siatki trafił bowiem Konstantinos Mavropanos, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Nieco ponad 10 minut później gospodarze mogli odpowiedzieć równie efektownym strzałem, ale Cole Palmer posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.


Anglia nieco bardziej napierała, ale oddała tylko jeden celny strzał w całej pierwszej połowie. Pozostałe sześć nie leciało w światło bramki. Podobnymi statystykami mogła pochwalić się Grecja. Można było uznać, iż pierwsza partia była dość sporym rozczarowaniem dla Anglii. Tym bardziej iż naprawdę była bliska, by na przerwę schodzić z jednobramkową stratą.
Fatalną postawą popisał się Jordan Pickford. W jednej z akcji wyszedł przed pole karne z piłką i naciskany przez rywala podał niecelnie. Futbolówkę przejął Anastasios Bakasetas i oddał strzał, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej piłkę wybił Levi Colwill. "Interwencja meczu" - podkreślali komentatorzy Polsatu Sport.


Grecy nie odpuszczali i dopięli swego. Sensacja na Wembley
To, co wydawało się nieuniknione, w końcu nadeszło i Anglia straciła gola. I to już w 49. minucie. Wówczas piękną, indywidualną akcję przeprowadził Vangelis Pavlidis i nie dał Pickfordowi żadnych szans. Tym samym to Grecja prowadziła na Wembley 1:0. I na tym nie zamierzała poprzestawać. Niecały kwadrans później znów wbiła piłkę do siatki, ale ponownie arbiter dopatrzył się pozycji spalonej. Odpowiedzieć próbował Ollie Watkins, który zastępował na pozycji dziewiątki Harry'ego Kane'a, ale mocno się pomylił. W dogodnej sytuacji uderzył wysoko ponad bramką.


Anglia robiła, co mogła, by uchronić się przed wpadką i doprowadzić do wyrównania, ale brakowało skuteczności. Nie pomogły choćby takie osobistości na boisku jak Jude Bellingham. Kamery tylko pokazywały piłkarza Realu Madryt, który był coraz bardziej sfrustrowany niemocą.
I miał ku temu powody. W 83. minucie gospodarzy znów uratował VAR. Piłkę do siatki wpakował Vangelis Pavlidis, ale był na spalonym. Cztery minuty później Bellingham dopiął jednak swego i efektownym strzałem doprowadził do wyrównania. euforia nie trwała jednak długo. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Vangelis Pavlidis ustrzelił dublet! Tym samym to Grecja zdobyła Wembley.
Anglia - Grecja 1:2
Grecja z kompletem dziewięciu punktów prowadzi w tabeli grupy F Ligi Narodów. Anglia znajduje się tuż za jej plecami z sześcioma "oczkami". Trzecia jest Irlandia, a czwarta Finlandia, kolejno trzy i zero punktów.
Idź do oryginalnego materiału