Gigantyczna burza wokół Sinnera. To samo może spotkać Polkę

3 godzin temu
Zdjęcie: Reuters, własne


Przypadek Jannika Sinnera - m.in. z powodu apelacji Światowej Agencji Antydopingowej, która domaga się dyskwalifikacji - jest wyjątkowy. Czy los tenisisty podzieli kajakarka Dorota Borowska, u której też pierwotnie odstąpiono od kary? - Ta sprawa nie pozostało zamknięta - mówi Sport.pl szef POLADA Michał Rynkowski. I wyjaśnia, czemu się takiego ruchu nie spodziewa i ile może potrwać czekanie na rozstrzygnięcie sprawy Włocha.
Afera dopingowa Jannika Sinnera od początku wywoływała wielkie emocje. O pozytywnych wynikach testów poinformowano dopiero po pięciu miesiącach, przy okazji ogłoszenia decyzji przez Międzynarodową Agencje Integralności Tenisa (ITIA). Do tego nie nałożono na Włocha żadnej dyskwalifikacji, a automatyczne tymczasowe zawieszenie od razu wcześniej dwukrotnie znoszono.


REKLAMA


Zobacz wideo Nieudany debiut siatkarek Sokoła & Hagric Mogilno w TAURON Lidze. Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Absolutnie nie było szansy


Kolejne tygodnie upływały, Sinner po drodze wygrał m.in. wielkoszlemowy US Open i wydawało się, iż temperatura wokół sprawy będzie stopniowo spada. Na nowo sprawę rozbudziła apelacja WADA z wnioskiem o dyskwalifikację. Jakiego wyroku Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS) się spodziewać? Jak decyzja WADA ws. Włocha ma się do przypadku kajakarki Doroty Borowskiej, u której też wykryto klostebol? M.in. o to spytaliśmy szefa Polskiej Agencji Antydopingowej Michała Rynkowskiego.
Agnieszka Niedziałek: W mediach społecznościowych przeczytałam, iż sprawa Jannika Sinnera to pierwszy przypadek, gdy WADA interweniowała odnośnie decyzji dotyczącej przedstawiciela tenisa. Sądzi pan, iż to naprawdę aż tak niecodzienna sytuacja?
Michał Rynkowski: Rzeczywiście, nie przypominam sobie wśród głośnych spraw z przeszłości, by WADA odwoływała się od rozstrzygnięć ITIA - a w tym wypadku tak naprawdę od Sport Resolutions, niezależnego organu zajmującego się szeroko pojmowanym orzecznictwem sportowym, który rozstrzyga w imieniu ITIA.
Gdy poprzednio rozmawialiśmy o sprawie Sinnera, to zwracał pan uwagę na renomę wspomnianego Sport Resolutions. Czy wobec tego apelacja WADA jest dla pana zaskoczeniem?
Trzeba zaznaczyć, iż każda sprawa może być w niezależny sposób oceniona. Nie mam dostępu do akt sprawy Sinnera. Zakładam, iż WADA ma tutaj inny pogląd na kwestię stopnia winy zawodnika w zakresie naruszenia przepisów antydopingowych w porównaniu z oceną organu orzekającego w pierwszej instancji i stąd ta apelacja oraz wnioskowanie o karę zawieszenia.


Czy można mówić o zaskoczeniu tym, iż WADA wnioskuje o dyskwalifikację, ale nie o to, by anulować wyniki Włocha?
Teoretycznie mogłaby o to wnioskować, ale patrząc na praktykę, to w tego typu sytuacji, gdy zawodnik nie był zawieszony, to CAS zwykle nie patrzy przychylnie na wnioski o unieważnienie wyników. Zakładam, iż było to podyktowane względami praktycznymi. Poza tym widać, iż WADA uznała, iż doszło do jakiegoś uchybienia po stronie zawodnika i stąd decyzja o złożeniu odwołania.


Który scenariusz wydaje się panu bardziej prawdopodobny - przychylenie się do wniosku WADA i nałożenie kary na Włocha czy podtrzymanie decyzji organu pierwszej instancji?
Wszystkie opcje są możliwe i nie przesądzałbym teraz co do rozstrzygnięcia. Na pewno sam zawodnik, jak i jego przedstawiciele będą dążyli do tego, by to, które zapadło na poziomie ITIA, zostało utrzymane. Ale WADA będzie przedstawiała swoje racje i zobaczymy, co orzeknie CAS. Muszę powiedzieć, iż to rzadkość, by WADA odwoływała się w przypadku, gdzie wcześniej w ogóle kary nie było. Ale też wnioskowaną dyskwalifikację od roku do dwóch lat zaliczyć należy raczej do kategorii niskich kar.
Ogólnie bardzo rzadko się zdarza, by jakikolwiek organ dyscyplinarny orzekł brak kary w przypadku wykrycia substancji zabronionej. Ostatnio mieliśmy taki dość bezprecedensowy przypadek dotyczący Doroty Borowskiej. To są sytuacje rzadkie. Choć biorąc pod uwagę wykrytą u obojga substancję - klostebol - to mieliśmy też sprawę włoskiego tenisisty Marco Bortolottiego. W jego przypadku również odstąpiono od wymierzenia sankcji.
Już w poprzedniej naszej rozmowie wskazywał pan na podobieństwo przypadków Sinnera i Borowskiej, w sprawie której decyzja zapadła na początku sierpnia. WADA złożyła apelację tylko w sprawie Włocha, która - z racji jego pozycji w tenisie i znacznie większej popularności tego sportu - wzbudziła znacznie większe emocje.
Kwestia popularności sprawy nie ma znaczenia w kontekście podjęcia decyzji co do odwołania. Przypadek Doroty Borowskiej był bardzo wnikliwie analizowany. Zawodniczka przedstawiła mocne dowody. Jakie dokładnie dowody przedstawił Sinner - nie wiemy. Wie to WADA, która otrzymała możliwość wglądu w akta sprawy i na tej podstawie podjęła decyzję o złożeniu odwołania. Należy więc uznać, iż podstawy ku temu są.


Sądzi pan, iż po sprawie Sinnera poszczególne organy zajmujące się dopingiem mogą częściej niż dotychczas odmiennie interpretować kwestię winy/zaniedbania zawodnika?
U wspomnianej Doroty Borowskiej nie było wątpliwości, iż zabroniona substancja pojawiła się w jej organizmie nagle. Udowodniła, iż nie stosowała jej w sposób bezpośredni, a ta była jedynie w maści stosowanej do leczenia łap psa. Przedstawiła dowody w postaci wyników analiz włosa i sierści psa, które jasno wskazywały na nagłe pojawienie się niskiego stężenia klostebolu, co korespondowało z zeznaniami i przedstawionymi przez Polkę okolicznościami oraz ze specyfiką substancji, która była stosowana do leczenia psa. Nie było tu więc wątpliwości. Pytanie jest zawsze takie, czy zawodniczka mogła coś więcej zrobić, by uniknąć tego przypadku, czy też mowa o braku winy, jak to tu oceniono.


W odniesieniu do sprawy Borowskiej pamiętajmy, iż nie zostało jeszcze wydane uzasadnienie decyzji, więc jeszcze nie wiemy, czy WADA nie odwoła się też w tym przypadku. Przedwczesnym byłoby więc stwierdzenie, iż to zamknięta sprawa. Ale nie spodziewałbym się tutaj odwołania, bo argumentacja była bardzo mocna. Co do Sinnera, to trudno mi się wypowiadać bez znajomości szczegółów sprawy. Nie wiemy, czy zawodnik rzeczywiście dochował należytej staranności, by uniknąć pojawienia się tej zabronionej substancji w organizmie. Znamy tylko ogólne okoliczności, które przekazano opinii publicznej. Wersja przedstawiona przez sportowca - z dostaniem się klostebolu do jego organizmu za sprawą masażu wykonanego przez fizjoterapeutę, który leczył skaleczony palec maścią zawierającą tą substancję - jest możliwa. Pytanie, czy sportowiec zrobił wszystko, by temu zapobiec. Tego ani ja, ani opinia publiczna nie wiemy. Należy założyć, iż w toku procedowania przez CAS w tej sprawie przedstawionych zostanie nam więcej informacji.
Skoro sprawa Borowskiej nie została zamknięta, to jak długo możemy jeszcze na to czekać?
Skład orzekający musi sporządzić uzasadnienie decyzji. Czasem trwa to parę tygodni, a czasem choćby kilka miesięcy. Trudno więc wskazać konkretny termin. Od momentu doręczenia uzasadnienia strony mają 21 dni na złożenie odwołania.
Sinner, odnosząc się do sprawy apelacji, wspomniał, iż przed pierwszą decyzją był już trzykrotnie przesłuchany. Przy apelacji wszystko zaczyna się od nowa czy po prostu CAS przeanalizuje dokumentację, którą dotychczas zgromadzono?
Zgodnie z regulaminem rozpatruje on sprawę od nowa, a nie tylko i wyłącznie bazując na tym, co dotychczas zostało przedstawione. Strony mogą dostarczyć nowe dowody, a trybunał nie jest w żaden sposób związany rozstrzygnięciem i oceną dokonaną przez pierwszą instancję.
Pozytywne wyniki testów na doping Sinnera pochodzą z marca, a decyzję ITIA/Sport Resolutions w jego sprawie poznaliśmy w sierpniu. Z reguły czekanie na orzeczenie drugiej instancji trwa krócej czy dłużej niż pierwszej?
Trudno wskazywać konkretny termin, bo sprawa sprawie nierówna, a tryby postępowania są złożone. Ale na bazie naszych doświadczeń - gdy jako POLADA występowaliśmy przed CAS - mogę powiedzieć, iż okres oczekiwania od momentu złożenia odwołania do zakończenia sprawy wynosił zwykle od sześciu miesięcy do roku.


Na koniec wyjaśnijmy jeszcze jedno. Broniący Sinnera nieraz podkreślają znikomą ilość wykrytego u niego klostebolu i to, iż nie miała ona żadnego przełożenia na jego wyniki na korcie. W mediach społecznościowych widziałam sugestię osoby krytycznej wobec Włocha, iż ta zakazana substancja mogła tuszować stosowanie przez niego innych zakazanych środków. Czy to w ogóle możliwe?
Klostebol zawarty w maści Trofodermin przyśpiesza gojenie ran, więc trudno go nazwać substancją maskującą. Co innego np. diuretyki, które przyjmuje się w celu potencjalnego wypłukania się z obecności innych substancji zabronionych.
Idź do oryginalnego materiału