Gigant upokorzony, ależ sensacja w LM. "Jesteśmy w d..."

2 tygodni temu
To było najbardziej sensacyjne rozstrzygnięcie w środowych meczach Ligi Mistrzów. Liverpool przegrał u siebie aż 1:4 z holenderskim PSV i tym samym wciąż pogrąża się w trwającym od kilku tygodni kryzysie - w dwunastu ostatnich meczach piłkarze Arne Slota ponieśli aż dziewięć porażek. Trwa szukanie winnych, ale co do głównego odpowiedzialnego nikt nie ma większych wątpliwości - to holenderski trener.
Już w 6. minucie piłkarze PSV wyszli na prowadzenie. Jeszcze do przerwy nie było jednak tak źle, Liverpool niedługo potem wyrównał i mogło wydawać się, iż w drugiej połowie nie da drużynie gości większych szans. Tylko iż po przerwie piłkarze Arne Slota się skompromitowali i stracili kolejne trzy gole. Ostatniego trafienia - z 92. minuty - wielu kibiców Liverpoolu już nie widziało, bo opuściło wcześniej stadion.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki ostro o piłkarzach Legii: Na niektórych z was się nie da patrzeć


Wielkie szukanie winnych. Wszyscy wskazują jednego
Trudno się dziwić kibicom Liverpoolu, bo to kolejna bolesna porażka w ostatnich tygodniach. Od 27 września Liverpool zagrał dwanaście meczów i przegrał aż dziewięć z nich. Jedyne zwycięstwa odniósł w spotkaniach z Galatasaray (1:0), Eintrachtem Frankfurt (5:1) i Aston Villa (2:0). Nic dziwnego, iż zaczęły pojawiać się plotki dotyczące przyszłości trenera Arne Slota.


To właśnie holenderski szkoleniowiec jest wskazywany jako główny winny obecnej sytuacji. "Wokół Holendra pojawia się coraz więcej znaków zapytania" - pisze mirror.co.uk. "Były trener Feyenoordu znajduje się pod ogromną presją ws. swojej przyszłości na gorącym krześle na Anfield. Przed Liverpoolem miało być teraz kilka łatwych na papierze spotkań, ale ich przeciwnicy będą chcieli wykorzystać słabość rywala, niczym drapieżnik polujący na ranną zwierzynę" - dodaje portal.
Serwis liverpooloffside.sbnation.com stara się szukać pozytywów, ale choćby on zwraca uwagę, iż "w Liverpoolu panuje bałagan, a zespół bez żadnego konkretnego powodu potrafi się rozpaść w trakcie meczu, czym niweluje wysiłek włożony w całe spotkanie". "Nawet kiedy drużyna gra dobrze, to ciągle ma się poczucie, iż wszystko może się rozsypać w najgłupszy możliwy sposób. I zwykle tak się dzieje" - dodaje portal.
"Daily Star" obwinia "straszne decyzje" Arne Slota za wczorajszą porażkę. "Po tym jak Guus Til strzelił drugą bramkę dla PSV, Liverpool po prostu przestał grać w piłkę. Był wolny, niedokładny, a Slot nie miał żadnej odpowiedzi na to, żeby powstrzymać ten postępujący stan rozkładu" - czytamy.


Dość mają też piłkarze oraz legendy Liverpoolu. Pomocnik Curtis Jones nie gryzł się w język. - Nie mam słów. Minął już moment, gdy jestem wściekły albo smutny. w tej chwili znajduję się w takim miejscu, iż trudno znaleźć mi jakiekolwiek słowa. Jestem kibicem i widzę, co się dzieje. Nie widziałem drużyny grającej tak źle, takich wyników - stwierdził w rozmowie z RTE. - Mamy ten herb na swojej piersi i zawsze będziemy walczyć o to, żeby ten klub znalazł się tam, gdzie na to zasługuje. Musimy pokazać całemu światu, iż Liverpool jest najlepszą drużyną na świecie. Ale na razie jesteśmy w du**e i to się musi zmienić - zakończył.
Portal liverpoolecho.co.uk cytuje Stevena Gerrarda. - To nieakceptowalne, tracą zbyt wiele goli, są zbyt otwarci, podatni na zagrożenie i niestabilni. Anfield mówi historię, krzesełka stoją puste - zaznaczyła klubowa legenda.


Czy Liverpool zacznie w końcu wychodzić z kryzysu? Teraz przed drużyną Arne Slota starcie z jedną z najgorszych drużyn w Premier League. W niedzielę 30 listopada Liverpool zagra na wyjeździe z West Ham United - to 17. drużyna ligi. Zachęcamy do śledzenia tego spotkania w Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału