Gdzie na narty, żeby nie bać się o warunki śniegowe? Sprawdziłem dwie perły Południowego Tyrolu

2 godzin temu
Tuż przed Bożym Narodzeniem o otwarcie choćby kilku tras walczą wszystkie liczące się ośrodki narciarskie, a na starcie sezonu 2024/25 wielu z nich sprzyja choćby szczęście – gdzieniegdzie obficie sypnęło, w innych miejscach jest przynajmniej mroźnie, co pozwala ruszyć ze sztucznym naśnieżaniem. Jak długo biały puch się jednak utrzyma...? jeżeli planując urlop na stoku nie chcesz zaprzątać sobie głowy takimi rozterkami, pomyśl o ośrodkach, gdzie o gwarancji śniegu mówią naprawdę poważnie. Na przykład, o dwóch "lodowcowych perłach" Południowego Tyrolu – Maso Corto i Sulden am Ortler.


Maso Corto – klasyk early skiing, pewniak przez cały sezon


Maso Corto – znane także pod niemiecką nazwą Kurzras – to niewielka miejscowość położona w sercu Schnalstal / Val Senales. Dla wielu narciarzy, którzy nie mogą doczekać się szusowania jeszcze przed świętami, uchodzi za mekkę, bo dzięki położeniu tras na bardzo dużej wysokości już od listopada zapewnia doskonałe warunki. Z tego względu tutejszy ośrodek Alpin Arena Schnals Senales przyciąga nie tylko amatorów "białego szaleństwa", ale i profesjonalistów trenujących do alpejskiego Pucharu Świata.

Podczas pobytu w Maso Corto trudno nie spotkać (a na pewno warto!) Seppa Platzgummera, czyli chodzącą legendę tego miejsca. Właściciel Top Residenz Kurz i renomowanej wypożyczalni nart Ski Factory to pionier promocji Południowego Tyrolu w Polsce. Przed laty to on jako pierwszy z regionu zaczął odwiedzać targi Snow Expo, zauroczył wielu miłośników nart i snowboardingu i tak Maso Corto gwałtownie stało się nad Wisłą synonimem "nart we Włoszech" – tak silnym, iż od czasu do czasu organizowano tu choćby Dni Polskie.

Platzgummer wspomina czasy, gdy infrastruktura w Maso Corto była jeszcze skromniejsza, a miejscowość dopiero zaczynała zyskiwać renomę. Dziś to wciąż mały, ale coraz bardziej nowoczesny ośrodek narciarski z ofertą rozwijaną zarówno dla sportowców, jak i turystów, którzy do Südtirol wybierają się po prostu na rodzinny wypad.

Na jednych i drugich na lodowcu czekać będą doskonale przygotowane stoki. W Alpin Arena Schnals Senales mamy do dyspozycji 42 km tras, które są podzielone na 10 km tras niebieskich, 18 km czerwonych oraz 14 km czarnych, co z pewnością pozwala na wybór niezależnie od poziomu zaawansowania danego narciarza. Infrastruktura ośrodka to łącznie 14 wyciągów, w tym: 2 gondole, 6 wyciągów krzesełkowych/kanap, 4 orczyki i 2 tzw. magiczne dywany dla uczących się zjazdy na nartach lub snowboardzie.

Wyciągi umożliwiają dość sprawne przemieszczanie się po całym terenie – od jego niżej położonych części aż po obszar lodowcowy. A gdy już nudzi się takie kursowanie, ogrzać się, wypić oraz zjeść coś dobrego, albo po prostu... wrócić do pokoju można w Glacier Restaurant & Hotel Grawand – najwyżej położonym obiekcie hotelowym w Europie (3212 m n.p.m.). To miejsce cieszy nie tylko widokami na alpejskie szczyty, ale i po prostu przyjemną atmosferą i doskonałą kuchnią, w gamie której są za zarówno tyrolskie klasyki typu Kaiserschmarrn, jak i typowe dania włoskie.

A co z innymi lokalami? Maso Corto to nie Ischgl, Courmayeur czy inne Val Thorens, ale w pełni sezonu miejscowość popołudniami ożywa dzięki kilku barom après-ski – lokalsi zachwalają szczególnie Leo's Pub i Platzl Bar. Wieczorne życie toczy się jednak przede wszystkim w hotelowych restauracjach, w których można spróbować znakomitych lokalnych win i zanurzyć się głębiej w alpejskie menu – często w jego najbardziej wyrafinowanej formie.

Jak wspomniałem, niezawodne warunki śniegowe sprawiają, iż jest to jedno z ulubionych miejsc treningowych zawodników alpejskiego Pucharu Świata. Ja podczas early skiing w Maso Corto mogłem podglądać przygotowania najlepszej polskiej alpejki Maryny Gąsienicy-Daniel. Tutaj takie mijanki ze znanymi postaciami to norma. Schanalstaler Gletscher jako miejsce treningowe upodobały sobie m.in. słynna czeska "terminatorka" Ester Ledecká, czy włoska mistrzyni Sofia Goggia.

Ötzi, czyli zimny typ z przeszłości


Podczas wizyty w Maso Corto warto też znaleźć chwilę, by dowiedzieć się nieco więcej o jednym z najbardziej fascynujących odkryć archeologicznych w historii – mumii Ötzi. Ten "człowiek lodu" w 1991 roku na Schnalstaler Gletscher został odnaleziony przez niemieckich alpinistów Erikę i Helmuta Simonów. Jak się okazało, jego szczątki pochodzą sprzed grubo ponad 5000 lat. Dzięki wyjątkowo sprzyjającym warunkom klimatycznym ciało zachowało się jednak w bardzo dobrym stanie.

Co ciekawe, odnalezienie Ötziego wywołało... długotrwały spór o jego narodowość. Na tego zimnego typa z przeszłości natknięto się w pobliżu granicy Austrii i Włoch, więc oba państwa zaczęły kłócić się o to, do kogonależą szczątki. Ostatecznie badania geodezyjne potwierdziły, iż miejsce ich odnalezienia znajduje się odrobinę w głąb granic Italii. w tej chwili Ötzi znajduje się więc w Südtiroler Archäologiemuseum w Bozen / Bolzano.

Jeśli jednak chcemy poczuć klimat tej niezwykłej historii bez opuszczania Alpin Arena Schnals Senales, wystarczy wybrać się (to dosłownie kilkadziesiąt metrów, w tym częściowo wiodą tam schody) na położony niedaleko górnej stacji gondoli Iceman Ötzi Peak. Na wysokości 3251 m n.p.m. roztacza się przed nami epicki widok na dolinę i okoliczne szczyty.

Sulden am Ortler – niedoceniany zimowy raj, gdzie miniesz się z Merkel i Messnerem


Po intensywnym czasie w Maso Corto przeniosłem się jeszcze do Sulden am Ortler, aby sprawdzić dla Was, czy ta dobrze znana mi sprzed lat urokliwa miejscowość u podnóża najwyższego szczytu Południowego Tyrolu – Ortlera (3905 m n.p.m.) wciąż nie zawodzi oczekiwań.

Tutejszy ośrodek dysponuje 44 km tras narciarskich, które dzielą się na 17 km niebieskich, 12,5 km czerwonych i 14,5 km czarnych. Infrastruktura obejmuje 13 wyciągów, w tym 3 gondole, 6 krzesełek/kanap, zaledwie 1 orczyk i 3 "magiczne dywany". najważniejsze dla ośrodka są dwie gondole, które chociaż z przesiadką, to gwałtownie zabierają narciarzy z dolnej stacji tam, gdzie otwierają się wrota do tzw. części lodowcowej.

Dlaczego "tak zwanej"? Choć w każdym serwisie rezerwacyjnym o Soldzie (taka jest włoska nazwa wioski) wspominają jako o "nartach na lodowcu", rzeczywistość okazuje się być trochę inna. – Żaden narciarz czy snowboardzista nie postawił u nas stopy bezpośrednio na lodowcu – wyjaśnia Alexander Ortler – jeszcze niedawno zawodnik alpejskiego Pucharu Świata, który ekipę "Valanga azzurra" rzucił, aby suldeńskim ośrodkiem pokierować jako dyrektor operacyjny.

I choć drobiazgowość Alexa nakazuje tę lodowcową nieścisłość wyjaśnić, choćby jego najbardziej doświadczeni koledzy z włoskiej reprezentacji różnicy nie odczuwają. Ekipa Ortlera od wczesnej jesieni dba bowiem o doskonałe przygotowanie stoków u stóp majestatycznego szczytu, po którym jego rodzina przyjęła nazwisko. jeżeli z sypaniem białego puchu nad Południowym Tyrolem spóźnia się Frau Holle, tutejsi eksperci wykorzystują najnowocześniejsze rozwiązania, jak systemy naśnieżania południowotyrolskiego potentata branży – firmy Technoalpin.

Główna część ośrodka w Sulden am Ortler położona jest między 2610 a 3250 m n.p.m., co sprawia, iż – jak to ujmuje Alexander – "zasobami śniegowymi" można zarządzać dużo lepiej, niż w miejscach niżej położonych, które choćby w środku zimy z niepokojem przyjmują każdą falę ocieplenia. Tu prawie każdego ranka można zaznać jazdy po "sztruksie", a kto lubi wyjeździć skipass do ostatniej minuty, temu po południu też nie powinien zostać jedynie trening jazdy po muldach.

Ośrodek od lat cieszy się opinią jednego z najlepiej utrzymanych w Alpach, a zaangażowanie zespołu, którym kieruje Alex Ortler, jest naprawdę widoczne.

Także w Soldzie nie mogłem oczywiści pominąć testu na odcinku kulinarnym. W "lodowcowej" części ośrodka można zjeść w Restaurant Bergstation, która znajduje się w górnej stacji gondoli oraz w centralnie położonej Madritschhütte. W obu lokalach oferują menu, w którym Wiener Schnitzel, Gulaschsuppe i Germknödel sąsiadują ze spaghetti aglio e olio i tiramisu. A jeżeli zatrzymujesz się tylko na napój regeneracyjny, pod Madritschhütte zapraszają dwa bary – Yeti i i charakterystyczna "palmiarnia" Iglu.

Wieczorami Sulden am Ortler oferuje spokój i odprężenie w lokalnych hotelach i pensjonatach, które często są prowadzone od pokoleń przez te same rodziny. Szczególnie dobrą renomę mają Hotel Gertraud, Hotel Cevedale, czy też Hotel Marlet, gdzie na górskie wakacje lubią powracać... była kanclerz Niemiec Angela Merkel i jej mąż Joachim Sauer.

Après-ski ma tutaj generalnie kameralny i rodzinny charakter. Jednak da się też znaleźć imprezę ze szlagierami Andreasa Gabalier i DJ-a Ötziego – na nią najlepiej wybrać się do położonego naprzeciwko dolnej stacji gondoli Ski Alm. Każdemu, kto zawita do Soldy polecam też zajrzeć do muzeum górskiego MMM Ortles. Stworzył je legendarny Reinhold Messner, który tu pomieszkuje i czasem można minąć się z nim na ulicy, czy w sklepie.

Dwie perły regionu


Maso Corto i Sulden am Ortler to dwa śniegowe pewniaki. Zarówno Schnalstaler Gletscher, jak i stoki u stóp masywu Ortlera mogą przyciągać narciarzy i snowboardzistów perfekcją przygotowania tras i malowniczym otoczeniem. Jednak Południowy Tyrol to coś więcej – przestrzeń, gdzie sport spotyka się ze specyficzną kulturą, kuchnią i historią, co goście znad Wisły doceniają coraz mocniej.

– Liczba polskich turystów odwiedzających Południowy Tyrol stale rośnie, a w ostatnich latach wzrost jest widoczny nie tylko zimą, ale również i latem. Ta tendencja niezwykle nas cieszy i utwierdza w przekonaniu, iż jest potencjał polskiego rynku jest bardzo duży – mówi Artur Costabiei z regionalnej organizacji turystycznej IDM Südtirol.

– Jednak niezależnie od tego, czy podróżują w grupach, czy jako rodziny, ich przyjazne zachowanie sprzyja gościnnej i zrelaksowanej atmosferze w hotelach i na stokach. Ponadto polscy goście są znani z silnego uznania dla kuchni naszego regionu. Chętnie odkrywają lokalne specjały, co jest cechą ciepło przyjętą przez restauracje i regionalnych producentów. Ogólnie rzecz biorąc, polscy turyści pozostawiają bardzo pozytywne wrażenie i są postrzegani jako cenna część krajobrazu turystycznego Południowego Tyrolu – dodaje Costabiei.

Jak dotrzeć do Maso Corto i Sulden am Ortler?


Podróż samolotem: Dla turystów preferujących szybką podróż z Polski, najlepszą opcją będzie lot do jednego z międzynarodowych lotnisk w północnych Włoszech lub sąsiedniej Austrii. Najbliższymi portami lotniczymi są Innsbruck (ok. 1,5 h jazdy do Sulden am Ortler i 2h do Maso Corto) oraz Bergamo (ok. 3 h od Maso Corto i 4h do Sulden). Alternatywą mogą być loty do Wenecji, Werony lub niemieckiego Monachium – z tych portów podróż zajmuje od 4 do 5 h. Po wylądowaniu na jednym ze wspomnianych lotnisk można łatwo wynająć auto. Alternatywą jest skorzystanie z transferów busami organizowanych przez ośrodki narciarskie lub prywatne firmy przewozowe (to warto zarezerwować z wyprzedzeniem).

Podróż samochodem: Najlepsza trasa z Polski do Maso Corto, czy Sulden am Ortler wiedzie przez Niemcy i Austrię, przy okazji zapewniając malownicze widoki choćby z autostrady. Na odcinku niemieckim trasa jest bezpłatna, zbliżając się do Austrii pamiętajcie już jednak o zakupie winiety i liczcie się z ewentualnymi opłatami za przejazd tunelami w Alpach. Z Warszawy podróż zajmuje około 12-13 h (ok. 1200 km), z Krakowa – około 10 h (ok. 1000 km). Dojazd do Maso Corto i Sulden am Ortler przebiega przez alpejskie doliny, dlatego należy być przygotowanym na zmienne warunki pogodowe. Pamiętajcie, iż opony zimowe są obowiązkowe, a łańcuchy śniegowe na niektórych odcinkach mogą okazać się po prostu niezbędne. Warto również zwrócić uwagę na godziny otwarcia lokalnych punktów serwisowych oraz stacji benzynowych, które w małych miejscowościach mogą działać krócej.


Tyrol we Włoszech? Ale jak to?! interesująca i skomplikowana historia regionu


Południowy Tyrol, znany we Włoszech jako Alto Adige, jest w mojej ocenie jednym z najbardziej fascynujących regionów Europy, łączącym w sobie dziedzictwo kulturowe różnych tradycji: austriackiej, niemieckiej, włoskiej i dodatkowo ladyńskiej. Chociaż formalnie należy do Włoch, jego historia i tożsamość mają głębokie korzenie w Cesarstwie Austro-Węgierskim, którego częścią te ziemie były aż do końca I wojny światowej.

Po traktacie z Saint-Germain w 1919 roku Południowy Tyrol został przyłączony do Italii, co rozpoczęło trudny okres dla miejscowej ludności niemieckojęzycznej. Władze włoskie próbowały narzucić italianizację, objawiającą się między innymi zakazem używania języka Goethego w szkołach i urzędach oraz zmianą nazw miejscowości.

Doprowadziło to do napięć i frustracji wśród mieszkańców. Dla rdzennych Ladynów, posługujących się jednym z najstarszych języków alpejskich, sytuacja była jeszcze trudniejsza – ich język i kultura były marginalizowane przez obie dominujące w regionie grupy etniczne.

Wszystko to zmieniło się dopiero w latach 70. XX wieku, kiedy to wypracowano specjalny statut autonomii dla Południowego Tyrolu. Stał się on jednym z najważniejszych modeli pokojowego rozwiązywania konfliktów etnicznych w Europie. Region uzyskał szeroką autonomię, co pozwoliło na ochronę jego dziedzictwa i umożliwiło współistnienie kilku grup kulturowych w duchu współpracy i wzajemnego szacunku. A przy okazji stało się receptą na cud gospodarczy i dziś jest to najbogatszy region Italii.

Idź do oryginalnego materiału