Kiedy promienie wiosennego słońca zaczynają roztapiać ostatnie ślady zimy w miastach, a przyroda budzi się do życia soczystą zielenią, wielu miłośników nart z żalem chowa swój sprzęt, uznając sezon za definitywnie zakończony, a to przecież błąd. OK, słońce operuje dziś mocniej i dłużej, ale na wysoko położonych stokach lodowcowych – zwłaszcza tych z ekspozycją północną – warunki narciarskie potrafią być całkiem dobre. Do tego po wielkanocnym szczycie tłumy na stokach znacząco maleją, a ceny karnetów i noclegów stają się przyjazne dla portfela.
Kluczem do sukcesu późnowiosennego wypadu na narty jest jednak staranny wybór destynacji. Trzeba celować wysoko – dosłownie oraz w przenośni, ale... już niekoniecznie bardzo daleko.
Jest kilka lodowcowych ośrodków narciarskich, gdzie można szusować teoretycznie choćby przez cały rok, ale większość z nich znajduje się w Alpach Szwajcarskich, gdzie wyjazd autem oznacza konieczność spędzenia co najmniej kilkunastu godzin za kółkiem, a podróż samolotem i transfer na miejscu to już spory wydatek. To może coś bliżej? Oczywiście, iż tak!
Kitzsteinhorn – do tego lodowca z Polski najbliżej. Sezon trwa tu do połowy maja
Do połowy maja opcją jest nie tylko o słynny całoroczny Hintertux, ukryty głęboko między szczytami Tyrolu. Z kraju nad Wisłą znacznie bliżej do innego długo czynnego ośrodka z nartostradami położonymi na wysokości od 2000 do blisko 3000 m n.p.m. Mowa o lodowcu Kitzsteinhorn górującym nad miejscowościami Zell am See i Kaprun w austriackim Kraju Salzburskim.
Trasa z Warszawy to ok. 1000 km, głównie autostradami, więc da się ją pokonać choćby w mniej niż 10 godzin. Przejechanie nieco ponad 1200 km z Gdańska zajmuje ok. 12 h, za to mieszkańcy Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej czy Krakowa pod gondolką mogą zameldować się już po siedmiogodzinnej podróży.
Zarządcy ośrodka na Kitzsteinhorn tegoroczny sezon narciarski planują zakończyć najwcześniej 18 maja. Co najmniej do tego czasu dobre warunki powinny panować przy najwyżej położonych wyciągach, takich jak Magnetköpflpiste, Kitzlift 1 i 2 czy prowadzącym ku czarnym trasom Maurerlift.
Aktualna sytuacja wskazuje jednak, iż kto na "Top of Salzburg" pojawi się w okolicach majówki, ten załapie się na jeszcze szerszą ofertę otwartych wyciągów i tras. W chwili publikacji tego materiału działa 15 z 18 wyciągów i kolejek położonych bezpośrednio na obszarze lodowcowym. Stoków jest zaś otwartych 18 z 22.
Utrzymaniu tak dużej dostępności sprzyjają tegoroczne warunki atmosferyczne. Pokrywa śniegowa jest gruba (255 cm), bo pierwsze w tym sezonie potężne opady na Kitzstinhorn odnotowano już we wrześniu ubiegłego roku, a później w szczycie sezonu też nie narzekano na "dostawy białego". Początek wiosny na salzburskich szczytach to tymczasem chmurne dni, które może nie sprzyjały opalaniu się na stoku, ale trasy były ochronione przed mocniejszymi promieniami słońca.
Ale to przede wszystkim znaczna wysokość nad poziomem morza sprawia, iż śnieg pozostaje tutaj dłużej w optymalnej kondycji, wolniej poddając się wyższym temperaturom, co znacząco wydłuża okno czasowe na komfortową jazdę. Na korzyść Kitzsteinhorn przemawia także fakt, iż to jeden z pionierskich i najbardziej renomowanych ośrodków lodowcowych w Austrii.
Ośrodek regularnie raportuje o otwartych trasach. w tej chwili to zdecydowana większość stoków zlokalizowanych bezpośrednio na płaskowyżu lodowcowym (obszar wokół wyciągów Gletscherjet 3 i 4 oraz Kitzlifte) oraz w jego niższym sąsiedztwie, w rejonie centralnego punktu ośrodka, jakim jest Alpincenter (2450 m n.p.m.) – najważniejszy węzeł komunikacyjny z restauracjami, sklepami i serwisem narciarskim.
W praktyce oznacza to, iż narciarze mogą liczyć wciąż na około 35 km przygotowanych tras, co zapewnia dużą różnorodność i możliwość aktywnego spędzenia choćby całego dnia na nartach.
Narty w maju są inne. O tym musisz pamiętać, aby polubić wiosenne szusowanie
Wybierając się na majowe szusowanie, warto mieć świadomość, iż będzie ono trochę inne od tego, co znamy ze szczytu sezonu. Z jednej strony w miejscach, takich jak górne partie Kitzsteinhorn, wiosenne poranki są często okazją do jazdy na podręcznikowym wręcz firnie. Poranny chłód zmraża śnieg, który w ciągu dnia, pod wpływem słońca, stopniowo mięknie na powierzchni, tworząc charakterystyczną, ziarnistą strukturę przypominającą cukier. Dla wielu narciarzy jazda po firnie jest niezwykle przyjemna, bo śnieg jest przyczepny, ale nie ciężki.
Jednak trzeba pamiętać również o tym, iż wiosenne warunki są bardzo zmienne. Wcześnie rano stoki bywają twarde, wręcz lodowe. "Sztruks" może być zupełnie inny niż ten po świeżym zratrakowaniu stoku zimą. W miarę upływu dnia gwałtownie to wszystko mięknie i już w południe – zwłaszcza na niżej położonych i nasłonecznionych trasach – śnieg może stać się ciężki i mokry, a utworzone muldy będą dla narciarzy bardzo wymagające. Kluczem do dobrej zabawy na stoku jest więc dostosowanie stylu jazdy i wybór odpowiednich tras w zależności od pory dnia.
Ze względu na to, iż słońce pracuje już zupełnie inaczej niż choćby w najpiękniejszy dzień marca, trzeba zadbać o trzy kwestie. Po pierwsze chodzi o odpowiedni ubiór. Najlepsza jest metoda "na cebulkę". Rano będziecie marznąć (szczególnie, jeżeli zerwie się charakterystyczny dla Wysokich Taurów wiatr), ale po kilku godzinach w typowej kurtce narciarskiej można się już ugotować. Warto zatem pomyśleć o ubiorze, którego elementem będzie softshell lub wygodna kamizelka.
Po drugie, przyjemności i bezpieczeństwa na wiosennym śniegu nie zapewnimy sobie bez odpowiedniego przygotowania sprzętu. Warunki wymagają specyficznego podejścia. Naostrzone krawędzie są absolutnie niezbędne, aby poradzić sobie z porannym lodem – bez nich jazda będzie męcząca i niebezpieczna. Równie istotny jest odpowiedni smar. Mocne słońce sprawia, iż śnieg staje się bardziej lepki. Tylko użycie smaru na wyższe, dodatnie temperatury (tzw. ciepłego) zapewni adekwatny poślizg.
Warto również zwrócić uwagę na strukturę ślizgu – o tej porze roku śnieg bywa bardziej "brudny" i abrazyjny, co może uszkadzać delikatne powierzchnie. jeżeli nie masz pewności, iż twój sprzęt spełnia te wszystkie wymagania, lepiej skorzystaj z wypożyczalni na miejscu lub tu oddaj narty do szybkiego serwisu – już Austriacy będą wiedzieli, co z nimi zrobić.
Po trzecie zaś, koniecznością jest odpowiednia ochrona skóry. Jednym z największych zdrowotnych grzechów narciarsko-snowboardowej braci jest niechęć do stosowania na stoku kremów do opalania. Tymczasem specjaliści nie mają wątpliwości, iż na wiosenne szusowanie najlepiej nasmarować odsłonięte części ciała – szczególnie twarz – środkiem z całkiem wysokim filtrem UV (np. SPF 30-50). Zadbajcie też o zdrowie swoich oczu, stosując odpowiednie gogle lub okulary i nie wstydźcie się użyć pomadki chroniącej usta.
Nie tylko lodowiec. Dlatego warto odwiedzić Zell am See i Kaprun
A jeżeli warunki pod koniec dnia nie będą już sprzyjające, nie męczcie uparcie nóg dalszą jazdą, bo Kitzsteinhorn to nie tylko szusowanie, ale i niezwykłe doświadczenie, jeżeli chodzi o pejzaże. Platforma "Top of Salzburg" oferuje prawdziwie zapierającą dech w piersiach, szeroką panoramę na potężne szczyty Parku Narodowego Wysokich Taurów, na czele z dominującym Grossglocknerem, czyli najwyższym szczytem Austrii. Z innej strony widać natomiast słynne jezioro Zeller See.
Warto znaleźć też chwilę, aby wstąpić do położonego na samym szczycie Cinema 3000, gdzie można obejrzeć krótkie filmy przyrodnicze, oraz do Nationalpark Gallery – fascynującego tunelu wewnątrz góry, gdzie prezentowane są informacje o geologii Alp oraz tutejszych faunie i florze.
Jak przystało na czołowy ośrodek, Kitzsteinhorn oferuje doskonałą bazę gastronomiczną. Położona na wysokości 3029 m n.p.m. restauracja Gipfel Restaurant serwuje smaczne, typowe dla kuchni austriackiej dania, ale zapewnia też ucztę dla oka i "delektowanie się" panoramicznym widokiem za jej oknami. W niżej położonym Alpincenter znajduje się zaś duża restauracja samoobsługowa i inne punkty na après-ski.
A już całkiem po nartach, gdy zjedziecie na dół, można skorzystać z licznych atrakcji tej okolicy. Od spacerów po uliczkach starówki Zell am See (i wycieczce po licznych tam kafejkach, pubach i restauracjach – ja polecam szczególnie Café Konditorei Mosshammer "na słodko" oraz Restaurant Lebzelter, gdy masz ochotę na tradycyjny salzburski obiad), przez rejs statkiem wokół wspomnianego już malowniczego jeziora, po wizytę w jednym z najnowocześniejszych w Europie kompleksie termalnym Tauern Spa.
Koszty wyjazdu na narty w maju. Tyle zapłacisz na Kitzsteinhorn i... oszczędzisz na jednej dobrej decyzji
Ile to wszystko kosztuje? Na przykład trzydniowy skipass dla osoby dorosłej to w maju koszt od 130 do 140 euro (im wcześniejszy termin, tym drożej). Dzieci urodzone w latach 2010-19 mają na Kitzsteinhorn 50-proc. zniżkę, a młodzież z roczników 2007-09 może liczyć na 25-proc. upust. Cena pięciodniowego pobytu dla dwóch osób w dobrej jakości pensjonacie lub hotelu ze śniadaniem to natomiast wydatek rzędu od 2000 do 4000 zł.
W skromniejszych obiektach można przespać się za znacznie mniejszą kwotę. Najbardziej luksusowe opcje noclegu w Zell am See lub Kaprun wymagają oczywiście choćby budżetu idącego w kilkanaście tysięcy złotych.
Żeby na koniec nie być zaskoczonym naprawdę dużymi wydatkami, trzeba pamiętać o jeszcze jednej sprawie – ubezpieczenie to w austriackich górach absolutna konieczność, a nie opcja! Wbrew powszechnej opinii, standardowa karta EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) to naprawdę zbyt mało. Pokrywa ona tylko koszty leczenia w publicznych placówkach na takich samych zasadach jak dla obywateli danego kraju, co często oznacza... konieczność tzw. współpłacenia.
A już na pewno EKUZ nie obejmuje kosztów akcji ratunkowej w górach, które mogą iść w dziesiątki tysięcy euro. Tutejszy ski patrol podczas akcji nie patrzy na koszty i choćby do "zwykłego złamania" często angażowany jest śmigłowiec, bo nim najłatwiej i najbezpieczniej przetransportować poszkodowanego z obszaru lodowcowego do szpitala.
Dlatego też niezbędne jest wykupienie dodatkowej, prywatnej polisy turystycznej, obejmującej: koszty leczenia (KL) na odpowiednio wysoką sumę (min. 50 tys. euro), następstwa nieszczęśliwych wypadków (NNW) oraz odpowiedzialność cywilną (OC), aby pokryć szkody wyrządzone osobom trzecim (np. w wyniku kolizji). Gdy już za odpowiednią polisą się rozglądasz, upewnij się, iż obejmuje ona amatorskie uprawianie narciarstwa. Aktualnie w najpopularniejszych towarzystwach ubezpieczeniowych są to koszty rzędu... od 50 do 100 zł za osobę – za cały kilkudniowy wyjazd.
Ale choćby najlepsza polisa nie zapewnia nieśmiertelności. Respektuj więc wszelkie ostrzeżenia, bo wiosna to okres, gdy w Alpach pojawiają się specyficzne zagrożenia. Topniejący śnieg może odsłaniać kamienie, tworzyć niestabilne mostki śnieżne nad strumieniami, a na lodowcach mogą otwierać się szczeliny.
Nie wjeżdżaj na trasy, które zostały zamknięte przez obsługę ośrodka. Zwracaj szczególną uwagę na ostrzeżenia lawinowe i unikaj ryzykownych zachowań, zwłaszcza jeżeli nie masz odpowiedniego doświadczenia w takich miejscach.