Film F1 stał się międzynarodowym hitem – wciąż bije rekordy. Najlepszy ruch promocyjny dekady

2 godzin temu

F1 nie bez powodu nazywana jest królową motorsportu. Można odnieść wrażenie, iż świat Formuły 1 dawno temu wyszedł poza schemat zwykłego sportu. Stał się czymś więcej – częścią popkultury, showbiznesu – czymś, czego nie da się porównać do żadnego innego sportu. Natomiast sam film oparty o serii, który miał swoją premierę w czerwcu, do dzisiaj zadziwia swoimi wynikami. Mowa tutaj o absolutnym hicie, który niedługo zmieni zasady gry.

Film F1 to arcydzieło promocji

Kilka, kilkanaście lat temu mówiło się o tym, iż F1 umiera. Serią targały różne problemy a zainteresowanie malało. Rządy Berniego Ecclestone’a w pewnym sensie się wyczerpały. W Formule 1 zapanowała stagnacja a cykl nie otwierał się na media, w tym media społecznościowe. Takie zamknięcie przed światem stało się problematyczne. Wszystko zmieniło się na przełomie 2016 i 2017 roku. W styczniu sfinalizowany został zakup serii przez Liberty Media, a Bernie Ecclestone przestał ogrywać w niej znaczącą rolę. niedługo okazało się, iż Formuła 1 dostała nowe życie.

fot. Zak Mauger / LAT Images / Pirelli F1 Media

Amerykanie mieli jednak zupełnie inny pomysł na prowadzenie biznesu. Seria otworzyła się na media a zawodnicy stali się bardziej dostępni, niż kiedykolwiek wcześniej. Z kierowców wyścigowych stali się absolutnymi gwiazdami popkultury, rozpoznawalnymi na całym świecie. Liberty Media pokazywało kulisy, wpuszczało kamery tam, gdzie wcześniej nie miały dostępu. Netflix rozpoczął produkcję serialu, który stał się prawdziwym hitem. Rewolucja postępowała a Formuła 1 stała się marką globalną o ogromnym zasięgu. Dziś pod wieloma względami mówimy o marketingowym potworze… który właśnie wzmocnił się jeszcze bardziej.

Formułę 1 czeka jeszcze większy wzrost zainteresowania

Popularność Formuły 1 już teraz jest ogromna, a film F1 tylko ją powiększy. Został on wyreżyserowany przez Josepha Kosinskiego, a jedną z głównych ról odgrywa sam Brad Pitt. Muzykę stworzył słynny Hans Zimmer, a wszystko powstawało pod czujnym okiem Warner Bros i Apple. Film powstawał nie tylko w studiu, ale również na torach Formuły 1. Wystąpili w nim prawdziwi zawodnicy a scen były kręcone również w trakcie prawdziwych wyścigów. Bolidy fikcyjnego APXGP F1 Team realnie jeździły po torach – obok Red Bulla, Ferrari, czy McLarena. Rozmach w powstawaniu tego dzieła był imponujący – pozwolił na to budżet nieznacznie przekraczający 200 milionów dolarów.

fot. Sam Bagnall / Sutton Images / Pirelli F1 Media

Efekty tak czy inaczej są jednak zdumiewające. Dziś w międzynarodowym box office F1: The Movie zajmuje 8. miejsce. Zarobił do tej pory przeszło 575 milionów dolarów… a to wciąż nie koniec. Tylko w Stanach Zjednoczonych film przyniósł ponad 179 milionów dolarów. W Chinach 57, w Wielkiej Brytanii ponad 27. Tajwan, Korea Południowa, Indie, Japonia, Australia, Meksyk, Francja, Niemcy – wszędzie tam dzieło w klimatach Formuły 1 okazało się hitem. W tegorocznym zestawieniu film pokonuje m.in. Fantastyczną Czwórkę, czy Kapitana Amerykę, nieznacznie przegrywając z Supermanem i Mission: Impossible. To wszystko jednak obrazuje skalę przedsięwzięcia i sukcesu.

Nadchodzi rewolucja?

Dla Formuły 1 to może być marketingowy ruch dekady a choćby całego XXI wieku. Koniunktura na królową motorsportu nakręci się jeszcze bardziej. Pytanie brzmi jednak, w jaki sposób wszystko to spożytkować? Kupno biletów na F1 już teraz jest wymagające. Należy być gotowym kilka miesięcy przed danym weekendem i polować na to, co zostanie. Kinowy sukces sprawi natomiast, iż zainteresowanie tylko wzrośnie. Sam miałem już sytuację, w której jeden z członków mojej rodziny zachwycony seansem od razu zarzucił temat, aby pojechać na jedną z rund i zobaczyć to na własne oczy. Tak działa magia kina – takich sytuacji będą tysiące, dziesiątki tysięcy, może choćby miliony. Ludzie złapią bakcyla, podleją go serialem Netflixa i będą chcieli tego doświadczyć.

fot. Rudy Carezzevoli / Getty Images / Pirelli F1 Media

Czy Formuła 1 jest na to gotowa? Być może pytanie należałoby zadać inaczej – czy tory, na których rozgrywana jest królowa motorsportu, są w stanie to udźwignąć? Być może jednak konieczne są inwestycje, rozbudowa torowej infrastruktury. W tym momencie ograniczeniem jest tylko pojemność aren. Grand Prix Wielkiej Brytanii w tym roku przyniosło rekord a na obiekcie w trakcie weekendu pojawiło się 500 tysięcy osób. Ponad 465 tysięcy było na Formule 1 w Australii, między 300 a 400 tysięcy osób zawitało do Belgii, Kanady, czy Hiszpanii. W przypadkach wielu rund, mowa jednak o absolutnych rekordach w historii wydarzenia. Nasuwa się proste pytanie – czy gdyby były możliwości na pomieszczenie miliona osób w trakcie weekendu, to czy chętni tak czy inaczej by się nie znaleźli? Zarządzający Formułą 1 stworzyli marketingowego potwora. Teraz natomiast muszą zapewnić mu przestrzeń do życia.

Zdjęcie główne: Sam Bagnall / Sutton Images / Pirelli F1 Media

Idź do oryginalnego materiału