Femke Bol potwierdziła swoją dominację w jednej z najbardziej wymagających konkurencji lekkoatletycznych. Holenderka w wielkim stylu obroniła tytuł mistrzyni świata na 400 m przez płotki podczas czempionatu w Tokio, wygrywając finał z przewagą czterech metrów.
25-letnia zawodniczka była w tym sezonie niepokonana i przyjechała do Japonii jako zdecydowana faworytka. Nie zawiodła, zwyciężyła z czasem 51.54, najlepszym w tym roku i najszybszym od ponad dwunastu miesięcy.
– Skupiłam się tylko na sobie i pobiegłam, jakbym walczyła o życie, aż do samej mety – mówiła wzruszona Femke Bol po biegu.
To jej drugi z rzędu złoty medal mistrzostw świata, co jak podkreśla ma dla niej wyjątkowe znaczenie. – Zmieniłam w tym roku nieco trening, by poprawić finisz. Ostatnie 100 metrów to było moje najlepsze bieganie w całym sezonie – dodała.
W 2025 roku Bol wygrała wszystkie swoje starty na koronnym dystansie. Była najlepsza na mityngach m.in. w Rabacie, Hengelo, Londynie, Zurychu i Budapeszcie.
fot. World Athletics
Jones i Zapletalova z życiowymi wynikami
Za plecami Holenderki największą niespodziankę sprawiła 23-letnia Jasmine Jones z USA. Amerykanka, trenująca u mistrzyni olimpijskiej z 2004 roku Joanny Hayes, sięgnęła po srebrny medal z rekordem życiowym 52.08. – Wreszcie mam podium, to ogromna ulga. A srebro naprawdę cieszy – przyznała.
Brąz niespodziewanie zdobyła Słowaczka Emma Zapletalova, która ustanowiła rekord kraju (53.00), mimo startu z najtrudniejszego, bo wewnętrznego toru.
Finał w Tokio był także ostatnim występem Dalilah Muhammad. 35-letnia Amerykanka, mistrzyni olimpijska z Rio i mistrzyni świata z 2019 roku, zakończyła karierę na siódmym miejscu (54.82). – To nie był wynik, na jaki liczyłam. Ale jestem wdzięczna, iż mogłam jeszcze raz stanąć na starcie. Sport nauczył mnie pokory i walki mimo przeciwności – powiedziała.
Źródło: World Athletics, red
fot. Mattia Ozbot for World Athletics