Magdalena Fręch nie obroniła ostatnio tytułu w Guadalajarze i spadła w rankingu WTA (46.) i nie mogła liczyć na rozstawienie w rozpoczętym w środę turnieju WTA 1000 w Pekinie. To dlatego przystąpiła do rywalizacji już od pierwszej rundy. Jej rywalką była Niemka Ella Seidel (95.) Polka broni w stolicy Chin punktów za czwartą rundę, do której doszła rok temu, Seidel z kolei do głównej drabinki tegorocznej imprezy pekińskiej dostała się przez eliminacje. Fręch z racji większego doświadczenia i sukcesów była faworytką spotkania z Seidel.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
Zacięta pierwsza partia w meczu Fręch
Pierwszy set meczu Fręch - Seidel okazał się bardzo zacięty i trwał 57 minut. Początkowo panie skupiały się na własnych podaniach, które dość łatwo wygrywały. Nasza tenisistka imponowała bekhendem wzdłuż linii, a Niemka mocnym forhendem. 20-latka z Hamburga nie zawsze potrafiła jednak utrzymać piłkę w korcie, o czym najlepiej mogliśmy się przekonać na koniec szóstego gema.
Czytaj także: Tenisista zawieszony za doping
Wtedy to Seidel świetnie przycisnęła Fręch, ale mając dużo miejsca do ataku wyrzuciła piłkę za końcową linię. - Ojej! Byłem przekonany, iż zakończy tę akcję Seidel, chciałem powiedzieć, iż gramy dalej w tym gemie. Klasyczna wystawka, dużo szczęścia po stronie Magdy - wskazał komentujący w Canal+ Sport Maciej Zaręba.
Magdalena Fręch momentami prezentowała się zbyt pasywnie, co zauważał jej trener Andrzej Kobierski i namawiał, by ryzykowała. - Dawaj, do przodu, odważnie, możesz, dawaj! - takie komunikaty słychać było cały czas. Po chwili jego podopieczna miała dwie szanse na przełamanie rywalki, ale Seidel zaserwowała z prędkością 180 km/h, potem pierwsza przejęła inicjatywę i obroniła się. Szkoda tych szans, bo w dwunastym gemie to naszej zawodniczce przydarzył się słabszy moment. Kilka błędów, zbyt czytelna gra prosto na forhend, który stanowił największy atut u Niemki i przegrany set 5:7. W ostatnich wymianach tego seta 20-latka z Hamburga mogła grać, tak jak chciała - płasko ze strony forhendowej.
Polka odpada
Druga odsłona spotkania mogła się zacząć znakomicie dla Polki, która doczekała się czterech szans na przełamanie Niemki. Ella Seidel uratowała się serwisem, mogła też liczyć na pomyłki przeciwniczki - m.in. przy siatce, gdy Fręch popsuła wolej. - Szkoda, szkoda. Zmieniła decyzję w ostatniej chwili, a tak dobry był return - wskazał komentator. Po chwili było już 0:2, gdy Magdalena Fręch ponownie straciła serwis.
Seidel grała bez kompleksów, atakowała, cały czas szukała zagrań na forhendzie, który jej służył. W efekcie odskoczyła na 4:1 i była blisko niespodziewanego zwycięstwa. Fręch odpowiedziała najlepszym gemem serwisowym w całym meczu, wygranym do zera, gdy posłała dwa asy. Po chwili jednak Niemka prowadziła już 5:2. - Jest bardzo swobodna, luźna od momentu przełamania w drugiej partii - zauważył Maciej Zaręba.
Niemka dała się przełamać przy stanie 5:3 dla niej, ale w kolejnym gemie mogła liczyć na błędy Polki i zwyciężyła ostatecznie 7:5, 6:4. To jedno z największych zwycięstw 20-letniej Seidel w karierze. Magdalena Fręch może żałować, bo rok temu w stolicy Chin doszła do czwartej rundy, straci 110 punktów i znów spadnie w rankingu WTA. Na ten moment jest 51. w rankingu Live.
W drugiej rundzie Ella Seidel zmierzy się z rozstawioną z nr 23 Martą Kostiuk z Ukrainy. W Pekinie startują także w singlu Magda Linette oraz Iga Świątek. Ta pierwsza w drugiej rundzie zagra z Czeszką Marie Bouzkovą, a wiceliderka zestawienia Organizacji Kobiecego Tenisa z lepszą z pary reprezentantka Kazachstanu Julia Putincewa - Chinka Yue Yuan. Transmisje z zawodów w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.