Fatalne wieści dla fanów Fame MMA. Jest decyzja

2 godzin temu
Zdjęcie: screen


Minister sportu i turystyki Sławomir Nitras nie tak dawno zapowiadał, iż nie będzie więcej gal freak fightowych na Stadionie Narodowym w Warszawie. Jak z tym rzeczywiście będzie? Ważne informacje w tej sprawie przekazała stołeczna organizacja Miasto Jest Nasze.
Pod koniec sierpnia na Stadionie Narodowym w Warszawie zorganizowana została gala Fame MMA, co wywołało wiele dyskusji i głosów krytyki ws. tego, iż na takim obiekcie organizowane były walki freak fightowe. Federacje freakowe i ich gale czy konferencje znane są z kontrowersyjnych uczestników i ich zachowań.


REKLAMA


Zobacz wideo KSW zrezygnowało z gali w Czechach. Znamy przyczynę


Pod koniec października minister sportu i turystyki Sławomir Nitras zapowiedział, iż tego typu wydarzenia nie będą więcej gościły na Stadionie Narodowym. - To nie jest sport. To na pewno nie jest uczciwa i szlachetna rywalizacja. Nie można pozwolić na to, by były to wzorce dla młodego pokolenia - grzmiał.
- Jak się dowiedziałem, iż taka gala jest na Stadionie Narodowym, to poprosiłem, żeby to było ostatnie wydarzenie. Stadion Narodowy to jest miejsce święte, a nie takie, w którym jeden człowiek drugiemu kolanem rozbija nos. I tak chciałbym, żebyśmy go traktowali - dodawał wtedy.


Freak fighty nie zagoszczą w 2025 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie
Swoje starania ws. zakazu gal Fame MMA na Narodowym podjęła stołeczna organizacja Miasto Jest Nasze. "Wspólna presja ma sens! Po tegorocznej gali Fame MMA, która zakończyła się o 1:32, wysłaliście sporo skarg do zarządcy PGE Narodowy i służb ws. skandalicznie przedłużającej się i głośnej imprezy" - czytamy w środowym wpisie. Organizacja poinformowała, iż wystosowała pismo, w którym apelowała o nieorganizowanie tego typu imprez na Stadionie Narodowym.
"Zarządca obiektu PGE Narodowy na spotkaniu z naszymi przedstawicielami powiedział, iż w 2025 Fame MMA się nie odbędzie i to jest dobra wiadomość!" - dodano. To oznacza, iż jeżeli Fame miało plany zorganizowania kolejnej gali na stołecznym stadionie, to spaliły one na panewce.


Rząd Donalda Tuska może walczyć z freak fightami, ale nie tyle ich całkowitą delegalizacją, co mniejszą dostępnością. - Nie jestem fanem freak fightów. Mamy wiele takich zdarzeń, nie nazwę ich do końca sportowymi, które promują w sposób taki spektakularny brutalność, wulgarność. Będę się strzegł przed każdą formą cenzury. Ale nie wykluczam, iż jakiś pomysł, który ograniczyłby dostęp dzieci do tego typu widowisk, byłby niezbędny - ogłosił premier przed tygodniem.
Idź do oryginalnego materiału