Fala komentarzy po triumfie Świątek. Eksperci mówią jednym głosem

3 godzin temu
Co to była za dominacja! Iga Świątek w fenomenalnym stylu zwyciężyła w finale Wimbledonu, niszcząc doszczętnie Amandę Anisimową 6:0, 6:0! Polka pokazała nie tylko wybitną dyspozycję tenisową, ale także siłę doświadczenia w takich spotkaniach. Jej rywalka kompletnie nie udźwignęła tego meczu psychicznie, a Świątek okrutnie to wykorzystała. Nie ma się co dziwić, iż eksperci byli po spotkaniu wręcz wniebowzięci. Nikt nie ma wątpliwości, iż to, co się wydarzyło, przejdzie do historii na zawsze.
Gdyby po przegranym przez Igę Świątek półfinale Roland Garros ktoś powiedział, iż nieco ponad miesiąc później Polka zagra w finale Wimbledonu, mało kto by uwierzył. Nasza reprezentantka udowodniła, iż w sporcie czasem trudno o logikę. Na swojej ulubionej nawierzchni nie udało jej się niczego wygrać, na tej teoretycznie najmniej lubianej stanęła przed szansą wielkoszlemowego triumfu. Świątek zrobiła jednak wiele, by teorię o "strasznej trawie" wyrzucić do śmieci. Pewna siebie, grająca z dużym luzem, świetnie poruszająca się po korcie. Tego wszystkiego we wcześniejszych latach brakowało. Tym razem pojawił się cały komplet. Efektem był właśnie finał z Amandą Anisimową.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Wielka, wspaniała, najlepsza. Po prostu Iga Świątek!
Powiedzieć, iż pierwszy set tego finału był miazgą, to jak nic nie powiedzieć. Amerykanka była wręcz sparaliżowana, najpewniej stresem. Popełniała mnóstwo błędów, jej mimika twarzy też wskazywała, iż tam nie ma żadnej kontroli. Świątek za to punktowała ją z największą brutalnością, pokazując przewagę doświadczenia w meczach o taką stawkę. Polka wygrała tego seta 6:0 w zaledwie 25 minut! Mogło się wydawać, iż chwila wytchnienia pozwoli Anisimowej wziąć się w garść i choć trochę Idze postawić. Nic z tego. Świątek była dziś absolutnie nietykalna. Trudno wygrać z kimś, kto gra jak maszyna. Ostatecznie nasza reprezentantka wygrała cały mecz 6:0, 6:0 i sięgnęła po pierwszy tytuł Wimbledonu w karierze!


Trawa poskromiona na dobre! Eksperci szaleją z zachwytów
Eksperci po spotkaniu nie mogli się Polki nachwalić. Słownik języka polskiego okazał się wręcz niedostatecznie bogaty, by w pełni opisać, jak wspaniale zagrała. Szczególnie na trawie, która jak dotąd nijak jej nie sprzyjała. - To jest niesamowity paradoks, iż Świątek odniosła najłatwiejsze zwycięstwo w finale w karierze na nawierzchni, która dotychczas sprawiała jej największe problemy. Znakomity mecz w jej wykonaniu, znakomity turniej. Brawo, Iga! - napisał Marcin Jaz ze Sport.pl. - 6-0, 6-0 w finale Wimbledonu. 6-0 w finałach wielkoszlemowych. Iga Świątek przeszła grę - stwierdził Dawid Żbik, komentator Eurosportu.


- Iga włączyła tryb Bestia, weszła do swojej strefy i wygrała Wimbledon! Wielka jesteś Iga, cudowny dzień polskiego sportu! - szalał ze szczęścia Żelisław Żyżyński z Canal+ Sport. Z kolei Łukasz Jachimiak ze Sport.pl porównał Polkę do Steffi Graf. - 6:0, 6:0 w finale Wimbledonu! Iga Świątek robi to, co w finale Roland Garros 1988 zrobiła Steffi Graf (z Nataszą Zwieriewą) - napisał Jachimiak.


- To jest jednak coś nieprawdopodobnego. Polka pierwszy raz w historii najstarszego turnieju wielkoszlemowego, jakim jest Wimbledon, zostaje mistrzynią!!! Wielka chwila dla polskiego sportu!!! - ocenił Adam Romer z Tenisklubu.


Już sześć tytułów, a tu jeszcze tyle lat przed nią
- Niesamowita dziewczyna. Doświadczenia w finałach Wielkiego Szlema nie da się kupić. Przekonała się dziś o tym boleśnie Amanda Anisimova, nie ugrywając żadnego gema. Sabalenka w wielkich finałach faluje, Świątek wychodzi jak po swoje. Bilans 6-0 w meczach o tytuł wielkoszlemowy jest kosmiczny. Czapki z głów! - napisał Szymon Przybysz. - Szósty tytuł wielkoszlemowy. Wyprzedziła Szarapową i Hingis. Jest już tylko o jeden od Venus Williams, Evonne Goolagong i Justine Henin. Ona ma wciąż tylko 24 lata! - wyliczał sukcesy Polki portugalski dziennikarz Jose Morgado.


Anisimowa zgubiła się w drodze na kort
Pośród gratulacji dla Świątek nie sposób było nie zauważyć też bezlitosnych opinii dla jej rywalki. - Widać po Anisimovej ile waży wielkoszlemowy finał. Szczególnie pierwszy w karierze - napisał Maciej Łuczak z portalu Meczyki. - Anisimowa nie dojechała na finał jak Inter - stwierdził Michał Pol, porównując jej występ do Interu Mediolan, który w finale Ligi Mistrzów w tym roku przegrał z PSG 0:5.
Idź do oryginalnego materiału