Echa 2. kolejki PGE Ekstraligi

stalgorzow.pl 1 tydzień temu

Po zakończonym spotkaniu 2. kolejki PGE Ekstraligi tradycyjnie poprosiliśmy obie strony o zabranie głosu.

ebut.pl Stal Gorzów

Stanisław Chomski (trener): Jechaliśmy z dużymi nadziejami, początek sezonu to standardowo inny etap rozgrywek, a gospodarze mieli stosunkowo mało treningów u siebie. gwałtownie zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Dlatego taktyka była taka, aby dać wszystkim pojeździć, żeby chłopacy nabrali pewności lub w tej niepewności nie tkwili. Namawiałem do drastycznych zmian, które mogły przynieść pozytywne efekty, bo nie mieliśmy nic do stracenia. Też to jest nauka, iż można iść w innym kierunku, choć nie jest to proste, bo temperatury są zmienne. Rebusik ten lepiej rozwiązali gospodarze i gratuluję im zwycięstwa.

Oskar Paluch: Na pewno przeanalizuję dlaczego była taka dysproporcja w moich startach. Albo je wygrywałem, albo zostawałem 10 metrów za każdym. Mogła to być moja wina, bo albo wybierałem złe koleiny, albo gdzieś tam za dużo tego gazu używałem. Przeanalizujemy to. Nie da się porównywać toru tu, do tego co było przed rokiem, bo on się zmieniał. Był inny na lidze, jak i młodzieżówkach. Tuż przed 14. biegiem się dowiedziałem, iż pojadę w wyścigu nominowanym.

Anders Thomsen: Ten 13. bieg był szalony. W końcu znaleźliśmy dobre ustawienia, które współgrają zarówno ze mną, jak i moim sprzętem. Obierałem dobre ścieżki, miałem solidną prędkość, co było dziś kluczowe. Ostatnio w Danii próbowałem w podobny sposób wyprzedzić Andzejsa Lebedevsa, co dziś Mateusza, ale wtedy się nie udało, a dzisiaj już tak. Cały czas się poprawiamy, jesteśmy coraz bliżej naszej optymalnej formy, co nas cieszy – mój team i mnie. Teraz jedziemy z Częstochową i mam nadzieję, iż na Jancarzu pokażę jeszcze lepszą jazdę.

Szymon Woźniak: Zdecydowanie liczyłem na lepszy występ. Bardzo się starałem, naprawdę. Zostawiłem sporo serca na torze i coś tam wymęczyłem, ale to nie było to, czego szukamy. W dwóch ostatnich biegach zamiast dopracować to, co było, to jednak poszło to w drugą stronę. Start był dziś ważny. Z pól 1,3 nie dało się za bardzo wyjechać. W tym jednym biegu, gdzie miałem 2. pole startowe, znalazłem dobrą koleinę, zresztą jak tylko ją zobaczyłem, wiedziałem, iż będę miał dobry start. W powtórce to nie było jednak już to samo, a potem na dystansie nie było za bardzo jak odrabiać, bo drużyna z Lublina jest tutaj świetnie spasowana. Trudno się z nimi rywalizuje na trasie. Staraliśmy się poszukać czegoś nowego. Trener nam doradzał, aby zaryzykować, nie bać się, żeby poświęcić ten mecz i myślę, iż to było bardzo dobre posunięcie z jego strony. Trener nas dzisiaj bardzo mocno wspierał i wiedział, iż mamy przed sobą trudne zadanie. Czuliśmy jego wsparcie i to zaprocentuje szybciej niż wszystkim się wydaje.

Orlen Oil Motor Lublin:

Mateusz Cierniak: Może i przejście z juniora dla seniora wydaje się gładkie, ale tak nie jest. Gdzieś tam cały czas szukam, testuję nowe silniki. Przed dzisiejszym meczem była niepewność, bo tutaj zbytnio nie jeździliśmy jeszcze w tym roku. Sam fakt pierwszego spotkania domowego też swoje robi. Próbuję walczyć i podchodzę do wszystkiego na spokojnie, bo wiem, iż z tymi rywalami już się ścigałem, więc pod tym względem mało co się zmieniło.

Fredrik Lindgren: Ostatnie dni są dla mnie szczęśliwe. Dzisiaj zaliczyłem całkiem solidne spotkanie, mój team także dobrze się spisał. Czego chcieć więcej? Nie wiem czy można nazwać klątwą to, iż drugi rok z rzędu jakaś drużyna wystawia juniora w 14. biegu i ja przegrywam. Taki jest żużel (śmiech). Nie mogę doczekać się Grand Prix, choć nie narzucam sobie zbyt wiele celów. Zobaczymy po Chorwacji.

Bartosz Zmarzlik: Można było fajnie się pościgać, ale ja zawsze tak mówię. Stal Gorzów w pierwszym meczu pokazała, iż jest mocną drużyną i każdy klub potrafi wygrywać mecze. To nie jest tak, iż ktoś przyjeżdża i od razu się poddaje, bo do każdego zawodnika należy mieć duży szacunek. Należy po prostu robić swoje. Nie ma też sensu zbyt dużo kombinować, bo to może tylko przeszkodzić. Jeździłem w tym roku tutaj tyle ile mogłem, czyli w tamtym tygodniu 2 razy i tor jeszcze dochodził do siebie i jeszcze raz byłem w ostatnią środę.

Fot. Marcin Imański

Idź do oryginalnego materiału