Po Grand Prix Singapuru McLaren postanowił wynagrodzić Oscarowi Piastri agresywny manewr jego partnera zespołowego. Dziennikarzom udało się ustalić, o co chodzi.
Na starcie GP Singapuru Lando Norris bardzo zdecydowanie wchodził w pierwszy zakręt, doprowadzając do lekkiego kontaktu z Oscarem Piastrim. Australijczyk musiał odbić i stracił przez to pozycję na rzecz swojego kolegi z zespołu. Sędziowie nie dopatrzyli się żadnego przewinienia, podobnie jak pierwotnie McLaren.
W czwartek przed GP USA Norris przyznał jednak, iż sprawa została ponownie rozpatrzona wewnętrznie i czekają do “reperkusje do końca sezonu”. Nikt w McLarenie nie chciał jednak zdradzić o co dokładnie chodzi.
Próbowali się tego dowiedzieć dziennikarze w Austin i udało im się to.
“Mogą ścigać się tak jak zawsze – od świateł do flagi w szachownicę – nie mogą tylko w siebie wjeżdżać. Tu nic się nie zmienia” – mówi dziennikarz Sky Sports, Martin Brundle.
“Wiem jakie dokładnie są konsekwencje dla Norrisa bo to moja praca, ale nie jest nią ujawnianie tego. Nie jest to jednak nic dużego. To coś, co może odegrać jakąś rolę, szczególnie w Las Vegas. Chcieli być fair wobec Oscara, dać kierowcom równe szanse. To czysto inżynieryjne podejście by kontrolować dwóch bardzo walecznych ludzi” – dodaje Brundle.
Mniej powściągliwy w swoich wypowiedziach był jego kolega z redakcji, Ted Kravitz.
“Zapytaliśmy inne zespoły – na przykład Mercedesa – i oni mówią, iż nie wiedzą, jakie są reperkusje. Ale gdy zadałem to pytanie w Red Bullu, odpowiedzieli jasno: Według nas chodzi o to, iż Oscar będzie miał priorytet we wszystkich sesjach kwalifikacyjnych do końca sezonu. Będzie zatem traktowany jako kierowca numer jeden w czasówkach” – mówi Kravitz.
Jeżeli zatem jest to trafny typ, Piastri będzie mógł sobie wybierać, czy chce mieć tunel aerodynamiczny za Norrisem czy nie.