Dzieje się historia! Szczęsny oficjalnie piłkarzem Barcelony

3 dni temu
Zdjęcie: screen: https://x.com/hfworld_/status/1840697698682388560


37 dni - dokładnie tyle dni trwała piłkarska emerytura Wojciecha Szczęsnego. Polak dał się namówić i postanowił skorzystać z oferty Barcelony, by zastąpić poważnie kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena. Szczęsny oficjalnie został nowym bramkarzem "Blaugrany", z którą podpisał kontrakt istotny do końca sezonu. Właśnie dzieje się wielka historia dla całej polskiej piłki nożnej.
22 września br. Barcelona pokonała 5:1 Villarreal na Estadio de la Ceramica, ale okupiła to spotkanie stratą jednego z najważniejszych piłkarzy. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy kontuzji doznał Marc-Andre ter Stegen, który opuścił boisko na noszach. Ter Stegen zerwał ścięgno rzepki w prawym kolanie i w tym sezonie najprawdopodobniej już nie zagra.


REKLAMA


Zobacz wideo Wielu piłkarzy wracało z emerytury, ale powrót Szczęsnego może być wyjątkowy


To wskazywało na to, iż Barcelona poszuka nowego bramkarza w ramach transferu medycznego. Jedynym zdrowym bramkarzem w pierwszym zespole był Inaki Pena, który w poprzednim sezonie nie dobił do poziomu Niemca.
To też otworzyło zatem drogę do potencjalnego wyrwania Wojciecha Szczęsnego z piłkarskiej emerytury. Z dnia na dzień ten scenariusz wydawał się coraz bardziej realny. W pewnym momencie polskie oraz hiszpańskie media były zgodne: w poniedziałek Szczęsny przyleci do Barcelony, by przejść testy medyczne i podpisać kontrakt. Tak też się stało. W poniedziałek przed południem Szczęsny przyleciał z Malagi, a potem pojawił się w ośrodku treningowym "Blaugrany", by przejść konkretne badania lekarskie.


- Mam nadzieję, iż Marc gwałtownie wróci do zdrowia. Jest moim dobrym przyjacielem, świetnym bramkarzem. Życzę mu wszystkiego, co najlepsze. To jedyne, co mogę skomentować. Rozumiem trudną sytuację, która powstała po kontuzji Ter Stegena i uważam, iż byłoby brakiem szacunku z mojej strony, gdybym nie wziął pod uwagę tej opcji - komentował Szczęsny dla katalońskiego "Sportu".
Jeszcze niedawno Szczęsny wspominał w jednym z wywiadów, iż z pewnością obejrzy El Clasico. Teraz wygląda na to, iż dojdzie do tego nie z wysokości trybun, ale będzie miał okazję wystąpić w hicie jako bramkarz Barcelony. Długo wyczekiwany transfer, zwłaszcza w ostatnich dniach, doszedł do skutku.


Wojciech Szczęsny piłkarzem Barcelony. Dołączy do Roberta Lewandowskiego
Barcelona poinformowała w oficjalnym komunikacie o podpisaniu rocznego kontraktu ze Szczęsnym. Bramkarz będzie występował między słupkami Barcelony z numerem 25. Po raz ostatni miał taki numer w okresie 15/16, kiedy to był wypożyczony z Arsenalu do AS Romy. Zgodnie z zasadami ligi hiszpańskiej bramkarze zgłoszeni do rozgrywek mogą grać z numerami 1, 13 oraz 25. "Jedynkę" ma już Ter Stegen, natomiast numer 13 należy do Peni.


We wtorek Szczęsny był obecny w sektorze VIP na Estadi Olímpic Lluís Companys, gdzie Barcelona zagrała mecz Ligi Mistrzów z Young Boys Berno (5:0). Realizator dość gwałtownie wychwycił go na trybunach. Polak zdążył się przywitać z kilkoma piłkarzami "Dumy Katalonii".
Polak pojawił się klubowych biurach w środę po godzinie 13:00. Wyszedł po nieco ponad 40 minutach, pomachał tłumowi, który czekał pod bramą i odjechał. Nie było żadnej sesji zdjęciowej przed głównym wejściem do siedziby FC Barcelony. Klub nie przewidywał spotkania z dziennikarzami, ale nie wykluczał zmiany planów.
Szczęsny przychodzi do Barcelony jako transfer medyczny, więc nie będzie problemu z grą w La Lidze oraz Lidze Mistrzów.


Kiedy należy spodziewać się debiutu Szczęsnego w barwach Barcelony? Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, iż dojdzie do tego po październikowej przerwie na mecze reprezentacji. Wtedy Barcelona zagra u siebie z Sevillą (20.10). Trzy dni później Barcelona zmierzy się z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów, a 26 października zagra w El Clasico z Realem Madryt na Estadio Santiago Bernabeu.
Relacje tekstowe na żywo ze wszystkich meczów Barcelony z udziałem Roberta Lewandowskiego oraz Wojciecha Szczęsnego w Sport.pl, a także w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału