Magdalena Fręch nie była faworytką starcia z Mirrą Andriejewą, ma za sobą aż trzy godziny walki z Jessiką Bouzas Maneiro, ale wciąż mogła sprawić kłopoty Rosjance i wyraźnie się jej postawić. W pierwszym secie stanowiła duże wyzwanie dla nastoletniej tenisistki.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Prawie godzina walki i deptania po piętach w pierwszym secie
Magdalena Fręch od początku grała ofensywnie, z pomysłem, chciała ryzykować i wykorzystywać całą szerokość kortu. Ale jednocześnie trudno było zaskoczyć i zdominować Mirrę Andriejewą, która była opanowana, dość spokojna i grała precyzyjnie. Pojawiały się momenty nerwowości u niej, ale dość rzadko.
Ważne były czwarty i piąty gem pierwszego seta. Najpierw Fręch nie wykorzystała break pointa, ale w kolejnym gemie Andriejewa zdecydowanie przejęła inicjatywę i przełamała naszą tenisistkę, co dało jej prowadzenie 3:2.
Rosjanka starała się grać coraz szybciej, wyrzucać Fręch z kortu, choć momentami było o to trudno. Polka odważnie grała w defensywie. W ósmym gemie wybijała Andriejewą z rytmu, mądrze grając w obronie, potrafiła znaleźć przestrzeń do posłania winnera lub zmusić do błędu. Wywalczyła trzy break pointy, ale żadnego nie wykorzystała. Rosjanka obroniła swój serwis, prowadziła 5:3.
Zobacz też: To może być wielki wieczór Ter Stegena! Hiszpanie ogłaszają
Wydawało się, iż ma autostradę do wygrania seta, ale wkradło się rozluźnienie do jej gry. Fręch to wykorzystała, przejęła na krótki czas inicjatywę i doprowadziła do remisu 5:5. Jednak w końcówce partii Andriejewa wzorowo prowadziła akcje, nadawała tempo, intensywność i kierunek, Fręch nie miała nic do powiedzenia. Rosjanka wygrała pierwszego seta 7:5.
Andriejewa była o te pół kroku z przodu prawie cały czas
W drugiej partii Fręch podejmowała jeszcze większe ryzyko, grała odważniej, rzadziej podnosiła piłkę, a to było niekiedy zgubne we wcześniejszej fazie meczu. Dużo lepiej grała też przy siatce. Ale jednocześnie Andriejewa dużo lepiej przyspieszała grę, było w jej forhendzie i bekhendzie więcej jakości. Poprawiła też serwis względem pierwszego seta, co było kluczowe, by nie dać Fręch okazji do przełamania.
Rosjanka sama przełamała Polkę w trzecim gemie, prowadziła 2:1. Fręch cały czas goniła za wynikiem, szukała okazji na odłamanie, ale trudno o to było przy niewygodnym serwisie Andriejewej. Otwierała nim sobie przestrzeń do kontrowania returnu naszej tenisistki.
Niemniej gra Fręch mogła się podobać. Była nieustępliwa, starała się iść za ciosem po każdej dobrej akcji. Cały czas dobrze pracowała w defensywie. Jedną z jej akcji WTA wyróżniła w swoich mediach społecznościowych. W szóstym gemie Fręch przejęła inicjatywę w jednej z wymian i skończyła akcję wysokim bekhendem przy siatce.
Ale Andriejewa miała większy wachlarz zagrań, co było widać w końcowej części spotkania. Ta wszechstronność pozwoliła utrzymywać niedużą przewagę i wygrać seta 6:3 i cały mecz 2:0.
Mirra Andriejewa awansowała tym samym do czwartej rundy turnieju WTA 1000 w Madrycie, gdzie zagra z lepszą z pary Liudmiła Samsonowa - Julija Starodubcewa.