Patryk Dudek wrócił do formy, na którą od dawna liczył. Polski żużlowiec walnie przyczynił się do pierwszego złota od 2008 roku dla toruńskiego ośrodka, a dodatkowo został IMP oraz najlepszym żużlowcem na Starym Kontynencie. Nie ma on zamiaru zwalniać z rytmu, a za tydzień przecież finał Speedway of Nations. Kompletny sezon dla Dudka? On nie ma nic przeciwko.
– Na pewno był to dobry sezon, który jeszcze trwa, bo jadę za tydzień – mówił Dudek na antenie Canal + Sport. – Wszędzie się czuję jak u siebie w tym roku, nie przeszkadza mi to. Ciśniemy dalej i oby tak było w przyszłym roku. Czas pokaże.
Patryk Dudek o pierwszym wyścigu
Lider PRES Grupa Deweloperska Toruń przede wszystkim zapoznawał się dwukrotnie z nawierzchnią lubelskiego toru. W obu sytuacjach winnym okazywał się być przedstawiciel Orlen Oil Motoru Lublin. W pierwszym biegu, na wyjściu z drugiego łuku, Jack Holder i Patryk Dudek walczyli o miejsce przy kredzie, gdzie Australijczyk wypuścił przed siebie motocykl. Jak opowiadał żużlowiec gości w studiu Canal+ Sport, przyjąłby każdą decyzję sędziego.
– Ogólnie jak się robi takie betony, a tu trzeba zawrócić, to wiedziałem, iż muszę do krawężnika wrócić – podkreśla. – Też wiedziałem, jak ktoś przycina to może wypuścić i przyciąć zawodnika, przednie koło trącić. Z drugiej strony to był też pierwszy bieg. Gdyby mnie wykluczyli to też bym nie narzekał.
Kręgielnia na torze w Lublinie?
Drugi upadek „Duzersa” to wyniesienie się przez Dominika Kuberę w dziewiątym wyścigu, przez co podciął on Dudka. Po jednym z upadków lider toruńskiego zespołu trzymał się za rękę, ale podkreślił, iż nic się nie stało. Natomiast opisał swoją reakcję po drugim upadku, porównując go do… gry w kręgle.
– Po drugim pomyślałem „Co oni grali w kręgle, w weekend? Celują w jedynkę cały czas” – dodał z przekąsem lider toruńskiego zespołu.