Dwa lata temu prezydent Andrzej Duda zapowiedział starania Polski o prawo organizacji letnich igrzysk olimpijskich w Warszawie. Rok później premier Donald Tusk potwierdził zainteresowanie kraju kandydaturą do roli gospodarza, a kilka tygodni temu prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zadeklarował, iż miasto chce przyjąć sportowców z całego świata na największą imprezę sportową.
REKLAMA
Zobacz wideo Gorąco wokół polskich skoków. Chodzi o skład na igrzyska
Jako Sport.pl rozmawiamy z dr. Arturem Grabowskim, politologiem i ekonomistą pracującym w Katedrze Ekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Zapytaliśmy go, jako badacza fenomenu sportu w ujęciu ekonomiczno-społecznym, jak ocenia potencjalne korzyści i ryzyka związane z organizacją igrzysk, ile nas to może kosztować, przed jakimi wyzwaniami stoi Polska czy jak nie powtórzyć błędów Greków z Aten 2004.
Od dwóch lat toczy się dyskusja o pomyśle igrzysk olimpijskich w Warszawie. Ostatnio politycy sprecyzowali, iż chodzi o 2040 lub 2044 rok. Z punktu widzenia ekonomisty i politologa, od czego powinniśmy zacząć?
Dr Artur Grabowski: Odwołanie się do ogólnokrajowego referendum powinno stanowić element szerszego procesu decyzyjnego, w którym inicjatywa leży po stronie rządu. najważniejsze jest uprzednie przedstawienie społeczeństwu wstępnego raportu ekonomicznego, obejmującego realistyczne szacunki kosztów, potencjalnych korzyści oraz ryzyka makroekonomiczne związane z projektem. Przykładem ilustrującym znaczenie takich analiz jest przypadek niedoszłych zimowych igrzysk olimpijskich w Krakowie, w których jednym z potencjalnych kandydatów była Norwegia.
W przeprowadzonym tam głosowaniu publicznym społeczeństwo odrzuciło udział w przedsięwzięciu, wskazując na zbyt wysokie koszty oraz ryzyko obniżenia poziomu dobrobytu. Jest to szczególnie wymowne w kontekście kraju, który – choć pozostaje poza strukturami Unii Europejskiej – należy do grupy państw o najwyższym dochodzie narodowym per capita.
Na czym zarabia gospodarz igrzysk?
- Najbardziej bezpośrednie oddziaływanie ekonomiczne igrzysk olimpijskich dotyczy napływu osób przyjeżdżających do kraju-gospodarza w okresie trwania wydarzenia. Strumień ten obejmuje nie tylko kibiców, ale również turystów zainteresowanych samą atmosferą igrzysk. W rezultacie krótkookresowy impuls popytowy odczuwają sektory powiązane z obsługą ruchu turystycznego, w szczególności gastronomia, hotelarstwo oraz branża transportowa. Z perspektywy analizy makroekonomicznej najsilniejszy efekt mnożnikowy ujawnia się w fazie przygotowawczej oraz w trakcie samych zawodów, gdy rośnie zapotrzebowanie na usługi i dobra komplementarne względem wydarzenia.
Jednocześnie potencjalne korzyści mogą wystąpić również w długim okresie, pod warunkiem odpowiednio racjonalnego i ekonomicznie uzasadnionego zaplanowania infrastruktury sportowej. Obiekty tego typu mogą generować strumień przychodów po zakończeniu wydarzenia, o ile zostaną włączone w lokalny ekosystem sportowy i rekreacyjny. Warunkiem koniecznym jest jednak rozwój kultury aktywności fizycznej w Polsce. Prowadzone przeze mnie badania wskazują, iż odsetek osób regularnie uprawiających sport – zarówno w klubach, jak i poza nimi – jest relatywnie niski na tle innych państw europejskich.
Zwiększenie poziomu aktywności fizycznej może wywoływać pozytywne efekty zewnętrzne w systemie ochrony zdrowia i zabezpieczenia społecznego. Regularne uprawianie sportu sprzyja redukcji wydatków związanych z absencją chorobową, hospitalizacjami oraz ogranicza wykorzystanie świadczeń finansowanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych i Narodowy Fundusz Zdrowia. W takim ujęciu igrzyska mogą pełnić funkcję impulsu do upowszechnienia aktywności fizycznej, tworząc dodatkowy – społeczny i zdrowotny – efekt długookresowy.
Realizacja takiego scenariusza wymaga jednak wieloletniego procesu zmiany postaw społecznych oraz zapewnienia szerokiej dostępności infrastruktury powstałej na potrzeby igrzysk. Tylko wówczas możliwe jest pełne wykorzystanie potencjału ekonomicznego i społecznego wynikającego z organizacji wydarzenia tej skali.
Jesteśmy w stanie oszacować realne koszty igrzysk?
- Na pewno jest to trudne. Najpierw musimy zrobić diagnozę stanu tego, co mamy, czyli zinwentaryzować obiekty. Musimy pamiętać, iż na igrzyskach rywalizacja odbywa się w kilkudziesięciu dyscyplinach sportowych. Dam przykład - brakuje w naszym kraju obiektów lekkoatletycznych. Oprócz Stadionu Śląskiego w Chorzowie pozostało Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka w Bydgoszczy. W Polsce obserwuje się również niedobór obiektów sportowo-widowiskowych o dużej pojemności. Choć funkcjonują wyjątki, takie jak krakowska Tauron Arena, katowicki Spodek, gliwicka PreZero Arena, łódzka Atlas Arena czy gdańska Ergo Arena, to dominują obiekty o pojemności rzędu dwóch–trzech tysięcy miejsc. Brakuje natomiast hal zdolnych pomieścić 15–20 tysięcy widzów, które mogłyby obsługiwać wydarzenia o charakterze masowym i generować znaczące efekty skali zarówno po stronie przychodów, jak i lokalnych impulsów gospodarczych.
Ostatnio pojawił się też pomysł rozbudowy Stadionu Narodowego.
- Ciężko będzie go adoptować do lekkoatletycznych wymagań. Potrzebny byłby kolejny stadion w stolicy, a taki obiekt z bieżnią na co najmniej 50 tys. widzów to poważny koszt. Dziś ceny budowy stadionów tej wielkości zaczynają się od miliarda złotych w górę.
Możemy odnieść się do Francuzów, którzy rok temu wydali prawie 35 miliardów złotych na organizację igrzysk. jeżeli weźmiemy naszą ustawę budżetową i wydatki zaplanowane na ten rok rzędu 921 miliardów, wydatek na poziomie Francji stanowiłby prawie 4 proc. wszystkich rocznych wydatków państwa polskiego. Oczywiście tych sum nie wydamy w ciągu 12 miesięcy tylko na przestrzeni kilku lat, budując poszczególne obiekty, ale obciążenia i tak będą spore.
Trzeba pamiętać, iż powinniśmy też doliczyć inne wydatki publiczne, niezwiązane bezpośrednio ze sportem. W grę wchodzi np. konieczność wybudowania Centralnego Portu Komunikacyjnego, który zwróciłby się w dłuższej perspektywie, a na czas igrzysk stałby się niezbędny jako miejsce, do którego mogą przylecieć kibice z całego świata, stamtąd rozwożeni pociągami albo samolotami na odcinkach krajowych. Przy okazji igrzysk warto, a choćby trzeba pomyśleć także o innych rozwiązaniach, które usprawnią funkcjonowanie naszego kraju.
Jak podawał Business Insider, igrzyska w Atenach w 2004 roku kosztowały 15 mld dolarów, w Rio de Janeiro 12 mld, a w Paryżu 9 mld - te ostatnie były najtańsze w XXI wieku. W Polsce będzie więcej czy mniej i dlaczego?
- Na obecnym etapie nie jest możliwe precyzyjne oszacowanie potrzeb inwestycyjnych, gdyż konieczne jest przeprowadzenie szczegółowej inwentaryzacji istniejącej infrastruktury sportowej oraz zidentyfikowanie brakujących elementów. W przypadku dużych hal widowiskowo-sportowych najważniejsze znaczenie ma nie tylko koszt ich budowy, ale także lokalizacja, która determinuje niezbędne inwestycje towarzyszące, w tym układ komunikacyjny umożliwiający efektywną obsługę ruchu widzów i uczestników.
Zasadne jest opracowanie kilku alternatywnych scenariuszy organizacji igrzysk. Jeden mógłby zakładać maksymalne wykorzystanie istniejącej infrastruktury, drugi – większy zakres inwestycji od podstaw, a trzeci – wariant mieszany, o bardziej umiarkowanym profilu kosztowym. Analiza porównawcza takich scenariuszy umożliwia ocenę relacji kosztów do potencjalnych korzyści, w tym efektów zewnętrznych dla gospodarki regionalnej.
Czytaj także: Wrze w Realu Madryt
Można również rozważyć koncepcję wielofunkcyjnego kompleksu sportowego obejmującego stadion lekkoatletyczny, halę sportową, zaplecze hotelowe oraz centrum rekreacyjno-zdrowotne, uzupełnione przestrzenią do organizacji wydarzeń kulturalnych. Podobne rozwiązania wdrażają prywatni inwestorzy we Francji, integrując funkcje sportowe, komercyjne i rekreacyjne, co pozwala na bardziej efektywne wykorzystanie infrastruktury w długim okresie. Tego rodzaju kompleks wymagałby jednak odpowiedniego skomunikowania – np. poprzez połączenia metra, linie autobusowe oraz bezpośredni dostęp do sieci drogowej, w tym autostrad, co sugerowałoby lokalizację na peryferiach dużych aglomeracji, takich jak Warszawa.
Należy równocześnie pamiętać, iż wszelkie analizy ekonomiczne są obarczone istotną niepewnością. Trudne do przewidzenia jest m.in. to, w którą fazę cyklu koniunkturalnego wpiszą się zasadnicze nakłady inwestycyjne. jeżeli okres największej intensyfikacji projektów infrastrukturalnych przypadnie na spowolnienie gospodarcze, może to dodatkowo utrudnić ich finansowanie i realizację, zwiększając ryzyko opóźnień oraz przekroczeń budżetowych.
Czy Polska finansowałaby igrzyska głównie z budżetu państwa, samorządu, długu czy partnerstwa publiczno-prywatnego?
- Na pewno będziemy musieli to zrobić sami, czyli mowa o pieniądzach publicznych - rządowych i samorządowych. Na partnerstwo publiczno-prywatne nie liczę. Oczywiście można byłoby sprzedawać prawa do nazw tych obiektów prywatnym podmiotom po ich wybudowaniu, by tak częściowo finansować później ich utrzymanie.
Jednym z kluczowych wyzwań związanych z infrastrukturą sportową w Polsce – co potwierdzają prowadzone przeze mnie wieloletnie badania – jest problem jej długoterminowego utrzymania. Już na etapie planowania inwestycji konieczne jest określenie modelu zarządzania obiektami, w tym wybór operatora. Może to być zarówno podmiot powołany w formie spółki celowej, jak i jednostka miejska typu Ośrodek Sportu i Rekreacji, zgodnie z dominującą praktyką w kraju. Wybór ten ma istotne konsekwencje dla efektywności operacyjnej oraz struktury kosztów stałych w cyklu życia obiektu.
W perspektywie długookresowej najważniejsze staje się również ograniczanie kosztów funkcjonowania infrastruktury poprzez wdrażanie technologii niskoemisyjnych i rozwiązań ekologicznych. Modernistyczne obiekty sportowe mogą zostać wyposażone m.in. w systemy retencji wody deszczowej, instalacje fotowoltaiczne czy materiały o obniżonym śladzie węglowym, a ich otoczenie może stanowić element zielonej infrastruktury miejskiej. Redukcja zużycia energii i wody przekłada się na niższe koszty operacyjne, jednak zastosowanie ekologicznych technologii generuje wyższe nakłady początkowe. Organizacja igrzysk zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju wiąże się więc z większym obciążeniem inwestycyjnym, choć potencjalnie przynosi korzyści w postaci większej efektywności środowiskowej i społecznej.
W tym kontekście powraca również kwestia struktury krajowego miksu energetycznego, w tym roli energetyki jądrowej. Rozbudowa niskoemisyjnych źródeł energii stanowiłaby komplementarny projekt wobec inwestycji w infrastrukturę sportową – podobnie jak w przypadku planów Centralnego Portu Komunikacyjnego - i mogłaby zwiększyć długoterminową opłacalność energetyczną nowych obiektów.
Przed rozpoczęciem budowy hal, stadionów czy wioski olimpijskiej, a także infrastruktury transportowej, konieczne jest przeprowadzenie analizy docelowych użytkowników. Doświadczenia międzynarodowe wskazują, iż obiekty sportowo-rekreacyjne wykazują tendencję do generowania strat w pierwszych latach działalności, zwykle przez około siedem lat, po czym mogą osiągać rentowność. Oznacza to, iż modele biznesowe muszą być skonstruowane tak, aby zapewnić płynność finansową w okresie przejściowym oraz aby obiekty po zakończeniu igrzysk znalazły trwałe miejsce w lokalnej gospodarce usługowej. Brak długofalowej rentowności nie może być akceptowalny, gdyż prowadziłby do trwałego obciążenia budżetów publicznych.
A co z kosztami bezpieczeństwa? Przykładowo Ateny ich nie doszacowały i dlatego wyszły większe z uwagi na 11 września. W przypadku Polski za wschodnią granicą trwa wojna.
- W naszym sąsiedztwie mamy do czynienia z dwoma państwami, które są wrogo nastawione do Polski - Rosją i Białorusią. Ta sytuacja nie zmieni się w ciągu następnych 20 lat. Aspekt bezpieczeństwa będzie w tym przypadku kluczowy. Międzynarodowy Komitet Olimpijski, oceniając kandydatury, będzie także brał pod uwagę czynnik geopolityczny. Może uznać, iż wybór Polski stanowi zbyt duże ryzyko.
Najbliższe lata czy dekady będą związane ze zwiększeniem wydatków na bezpieczeństwo naszego kraju. W przypadku igrzysk kwoty tylko wzrosną, a pamiętajmy, iż organizując podobną imprezę potrzebujemy także większej liczby osób w policji, w straży granicznej, do tego wzmocnić straż pożarną czy ochronę zdrowia. Kolejny aspekt to wybór firmy ochroniarskiej, która oprócz służb będzie dbać o bezpieczeństwo. Obserwuję od lat na poziomie rozgrywek polskiej Ekstraklasy kwoty wydawane na ochronę, które stale rosną, a mówimy wyłącznie o meczu piłki nożnej na szczeblu centralnym.
Niezbędne jest również zapewnienie wysokiego poziomu cyberbezpieczeństwa, aby zminimalizować ryzyko zakłóceń funkcjonowania infrastruktury krytycznej oraz potencjalnego paraliżu systemów państwowych.
Jesteśmy też co prawda członkami Unii Europejskiej, obowiązuje wolny przepływ ludzi i kapitału, ale na ten czas trzeba wzmocnić kontrole na granicy, by wykluczyć zagrożenie terroryzmem czy innymi aktami dywersyjnymi. Myślę, iż może się okazać, iż kwestia zapewnienia bezpieczeństwa będzie kosztowała nas więcej choćby niż budowa nowych obiektów. Ponadto jeszcze jedna kwestia - ubezpieczenia całej imprezy, obiektów, uczestników, co również stanowi koszt po stronie organizatora igrzysk.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z Euro 2012 pod kątem igrzysk w Warszawie?
- Mistrzostwa Europy odbywały się przede wszystkim w dwóch krajach i w innej sytuacji geopolitycznej. Wywołały ogromny entuzjazm z racji tego, iż pierwszy raz organizowaliśmy tak dużą imprezę piłkarską i powstały cztery nowe obiekty, które godnie się zaprezentowały, służą do dziś. W swojej książce „Finansowanie sportu profesjonalnego oraz stadionów piłkarskich w Polsce przez jednostki samorządu terytorialnego. Przykłady i implikacje", wydanej w tym roku przez PWE opisywałem, iż najlepiej radzi sobie stadion w Warszawie, który przyciąga wydarzenia sportowe i artystyczne, a do tego jest zarządzany przez spółkę, która należy do Skarbu Państwa. Doświadczenia z Euro 2012 wskazują, iż duże wydarzenia sportowe generują znaczące, ale krótkookresowe impulsy inwestycyjne i popytowe, natomiast ich długoterminowa efektywność zależy od stopnia wykorzystania powstałej infrastruktury po zakończeniu imprezy.
Patrzę na dane GUS za zeszły rok i tylko 57,7 proc. gospodarstw domowych określiło swoją sytuację materialną jaką „dobrą" lub „raczej dobrą". Wiele osób na hasło „chleba i igrzysk" odpowie, iż woli więcej chleba, rozwoju wewnętrznego Polski. W ekonomii jednym z istotnych mierników poziomu zamożności gospodarstw domowych jest udział wydatków na żywność w ich budżetach.
Wzrost tego udziału interpretuje się zwykle jako pogorszenie sytuacji materialnej, ponieważ dobra podstawowe zajmują większą część dochodów kosztem pozostałych kategorii konsumpcji. W Polsce wskaźnik ten kształtował się kolejno na poziomie ok. 24 proc., następnie wzrósł do 27,7 proc., by ostatnio spaść do 25,3 proc. – przez cały czas wartości relatywnie wysokiej na tle struktur konsumpcji w zamożnych gospodarkach.
Drugim istotnym komponentem kosztów życia jest udział wydatków związanych z utrzymaniem mieszkania, w tym energii, czynszu i opłat eksploatacyjnych. Osiągnął on poziom przekraczający 20 proc. wydatków per capita, co dodatkowo obciąża budżety gospodarstw domowych. o ile tendencja wzrostowa cen żywności i kosztów utrzymania mieszkań będzie się utrzymywać, trudno oczekiwać, aby społeczeństwo wykazywało wysoki entuzjazm wobec przedsięwzięć generujących znaczne wydatki publiczne, takich jak organizacja igrzysk olimpijskich.
W debacie publicznej często podkreśla się wzrost dochodów nominalnych, jednak z perspektywy dobrobytu najważniejsze znaczenie mają dochody realne, determinujące siłę nabywczą gospodarstw domowych. To, co istotnie wpływa na ocenę sytuacji ekonomicznej statystycznego konsumenta, to nie poziom nominalnych zarobków, ale ilość dóbr i usług, jaką może nabyć za uzyskiwany dochód.
Czego uczy nas przykład Aten? Eksperci wskazują, iż Grecy nie zyskali na igrzyskach.
- Grecja stanowi klasyczny przykład kraju, w którym nadmiernie rozbudowane inwestycje towarzyszące organizacji igrzysk olimpijskich przyczyniły się do narastania nierównowag fiskalnych i pogłębienia kryzysu gospodarczego. Zaplanowane projekty infrastrukturalne znacznie przekroczyły możliwości finansowe państwa, a ich dług publiczny, przekraczający w tej chwili 152 proc. PKB, wciąż pozostaje na poziomie uniemożliwiającym pełną stabilizację makroekonomiczną.
W Polsce relacja długu publicznego do PKB wzrosła do 57,4 proc. w pierwszym kwartale bieżącego roku, co pociąga za sobą rosnące koszty jego obsługi. Wzrost tych kosztów ogranicza przestrzeń fiskalną, redukując możliwości finansowania innych zadań publicznych, które znajdują się w kompetencjach państwa. W kontekście ewentualnej organizacji igrzysk olimpijskich najważniejsze jest więc przedstawienie źródeł finansowania dodatkowych nakładów publicznych obejmujących infrastrukturę, bezpieczeństwo czy modernizację przestrzeni miejskiej. W praktyce środki te musiałyby pochodzić z podatków lub redystrybucji istniejących wydatków, co oznacza potencjalne podwyżki podatków bądź konieczność cięć budżetowych.
Takie decyzje mogą wiązać się z obniżeniem poziomu dobrobytu społecznego i jakości życia obywateli, dlatego nie sposób uniknąć debaty nad ich konsekwencjami. Z tych powodów zasadne wydaje się przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum, które pozwoliłoby społeczeństwu wyrazić świadomą opinię na temat kosztów i korzyści związanych z organizacją igrzysk.
A wcześniej akcja informacyjna rządu?
- Tak. Jesteśmy mocni w organizacji imprez sportowych, co udowodniliśmy w piłce nożnej, siatkówce, piłce manualnej, żużlu czy lekkoatletyce. Natomiast teraz mówimy o największej imprezie masowej w sporcie i powinniśmy dostać odpowiedź, ile to nas będzie kosztowało przed, w trakcie i po. W narracji publicznej tego brakuje.
Spotykam się z ludźmi na różnych spotkaniach, konferencjach czy innych wydarzeniach i widzę, jak nasze społeczeństwo nie jest do końca świadome, ile przykładowo dany mieszkaniec miasta dopłaca do utrzymania infrastruktury sportowej - hali czy pływalni. A potem są w szoku, gdy słyszą, iż w przypadku zwykłego boiska z niewielką trybuną na 300 osób i sztuczną murawą koszt wynosi mln złotych rocznie. Często zaskoczenie budzi informacja, iż samorządy dopłacają rocznie 5–10 mln zł do funkcjonowania aquaparków, aby zapewnić ich finansową stabilność i utrzymać płynność operacyjną tych obiektów.
Polska dysponuje odpowiednim kapitałem ludzkim w postaci zawodników i kadry trenerskiej, a ponadto opracowywana jest nowa strategia rozwoju sportu ukierunkowana na przygotowania do rywalizacji olimpijskiej. Zasadniczym wyzwaniem pozostaje jednak pozyskanie akceptacji społecznej, co wymaga transparentnego przedstawienia zarówno potencjalnych korzyści, jak i trudności organizacyjnych oraz finansowych związanych z ewentualną realizacją projektu igrzysk olimpijskich.

2 godzin temu















