Drugi sezon serialu SPRINT wskrzesza emocje z igrzysk w Paryżu

6 godzin temu
Zdjęcie: Drugi sezon serialu SPRINT wskrzesza emocje z igrzysk w Paryżu


W ubiegłym tygodniu na platformie Netflix pojawił się drugi sezon dobrze przyjętego wśród szerokiej publiczności serialu „SPRINT”. Tym razem jego twórcy odsłaniają kulisy przygotowań i startów najlepszych sprinterów świata podczas największej dla lekkoatletów imprezy sportowej – igrzysk olimpijskich w Paryżu. Dla fanów lekkiej atletyki, ale i osób nieszczególnie interesujących się sportem, to doskonała okazja, by (kolejny raz) przyjrzeć się z bliska emocjom, które towarzyszą lekkoatletycznym herosom biegów sprinterskich w być może najważniejszych chwilach ich kariery.

Kto chce wejść „w buty” Usaina Bolta?

Po zakończeniu kariery przez Usaina Bolta, który przez prawie dekadę królował na krótkich dystansach w lekkiej atletyce, a w świadomości kibiców zapisał się jako showman i wręcz ikona tego sportu, wciąż czekamy na jego godnego następcę. I choć do rekordów świata Jamajczyka (9,58 na 100 m i 19,19 na 200 m) najlepszym w tej chwili sprinterom wciąż jeszcze daleko, to do miana najbardziej wyrazistych postaci na pewno aspirują Amerykanie: Noah Lyles czy Sha’Carri Richardson, którzy przez swoje zachowanie próbują niejako „wejść w buty” rekordzisty świata. Dla nich „SPRINT” to platforma do jeszcze większej popularności, a sukces pierwszego sezonu serialu na pewno mocno przełożył się na rozpoznawalność sprinterów biorących udział w produkcji. Sami bohaterowie w jednym z odcinków przyznają, iż po emisji pierwszego sezonu serialu liczba obserwujących na platformach społecznościowych wzrosła u nich lawinowo. To między innymi z powodu serialu Lyles trafił w tym roku na okładkę „Timesa”, a Richardson spoglądała na czytelników z tytułowej strony amerykańskiego „Vogue’a”.

Niespodzianki na igrzyskach olimpijskich w Paryżu

Twórcy drugiej odsłony „SPRINTU” musieli w pewnym stopniu zaryzykować, wybierając kilku faworytów do medali w Paryżu i czekać, jak im pójdzie, bo ostatnie igrzyska okazały się miejscem wielu niespodziewanych rozstrzygnięć. Lekka atletyka w wymiarze olimpijskim na Stade de France jest uznawana za wyjątkowe wydarzenie pod wieloma względami. I tak Noah Lyles, który zapowiadał trzy złote medale, musiał zadowolić się jednym złotem na setkę i brązem na 200 m (gdzie był większym faworytem), rezygnując całkiem ze sztafety (z powodu choroby). Z kolei Richardson – dość nieoczekiwanie – przegrała na 100 m z Julien Alfred, ale na koniec poprowadziła koleżanki do złota w sztafecie, na ostatniej zmianie spoglądając sugestywnie na rywalki. Wyniki tych rozstrzygnięć fani lekkiej atletyki dobrze pamiętają, jednak kulisy samych startów rzucają nowe światło na to, dlaczego doszło do tych niespodzianek.

Kadr z drugiego sezonu serialu „SPRINT”

Najlepsi sprinterzy w sześcioodcinkowej części pierwszej serialu przygotowywali się do mistrzostw świata w Budapeszcie, a w drugiej obserwujemy ich już w drodze po olimpijskie laury w Paryżu. Dla wielu z nich to niepowtarzalna szansa, by zapisać się w historii i spełnić swoje wielkie marzenia. Drugi sezon ma tylko cztery odcinki i nie przedstawiają one całych przygotowań żadnego z bohaterów. Mamy tu raczej pojedyncze sceny, hasła rzucone w trakcie kluczowych momentów, docierające do nas emocje głównych aktorów dokumentu, takie jak płacz mistrzyni olimpijskiej na 100 m czy niemoc Lylesa za metą finałowej dwusetki. W drugim sezonie serialu mamy więc po części tych samych bohaterów, co w pierwszej odsłonie serii, ale poznajemy z bliska też kilka nowych nazwisk. Możemy poznać lepiej historię m.in. Julien Alfred, Letsile Tebogo czy niewysokiego Jamajczyka Oblique’a Seville’a. W jednym z odcinków poznajemy pochodzenie i trudne dzieciństwo Julien Alfred czy historię Kennetha Bednarka, który wierzy, iż dzięki sukcesom sportowym uda mu się w końcu poznać swoje korzenie i spotkać niewidzianą od dawna rodzinę. O tych szczegółach trudno byłoby dowiedzieć się z mediów, bo zwykle podczas bezpośrednich relacji widzimy tylko sam finałowy bieg i krótki wywiad zawodników za metą. Dzięki „SPRINTOWI” w końcu mamy szansę dowiedzieć się nieco więcej.

Trudno powiedzieć, czy twórcom udało się zachęcić do większego przeżywania emocji podczas wielkich lekkoatletycznych wydarzeń. To niełatwe zadanie, ale na pewno serial zrobiony jest dobrze i pokazuje wiele niuansów sprinterskiego kunsztu. Nie da się jednak ukryć, iż Amerykanie są w serialu mocno faworyzowani, a realizator nie skupia się na pokazaniu przebiegu całej konkurencji czy dokładnych wyników. Gdy Julien Alfred wygrywa na 100 m, jeden z amerykańskich trenerów przyznaje, iż to oni zdobyli dwa medale, więc i tak są zwycięzcami. Męska sztafeta 4×100 m, w której Amerykanie byli wielkimi faworytami, nie została pokazana w serialu w ogóle („Jankesi” zostali zdyskwalifikowani w finale za przekroczenie strefy zmian, bieg można obejrzeć w filmie poniżej). Z kolei kiedy Julien Alfred wygrywa halowe mistrzostwa świata w Glasgow, realizator choćby nie wspomina, iż o złoto walczyła z Ewą Swobodą. Dla osób, które interesują się lekką atletyką i śledzą najważniejsze imprezy, brak pewnych detali może być denerwujący, ale myślę, iż dla przeciętnego widza może to być nieistotne i nie wpłynąć na odbiór produkcji.

Czego brakuje?

Czego w serialu mi zabrakło? Mamy w nim kolejne skrawki historii i treningu poszczególnych gwiazd światowego sprintu, ale wciąż nie wiemy, co tak naprawdę ich wyróżnia, jaki trening im służy, jak korzystają z dostępnych im możliwości, czy stosują odpowiednią dietę, z jakich rozwiązań fizjoterapii korzystają. Pojawiają się hasła o wyjątkowej mentalności, ale też bez konkretów: jak nad tym pracują itd. interesująca jest historia Julien Alfred, która – choć pochodzi z maleńkiej wyspy na Karaibach – szlifów swojej formy dokonywała już w USA na Uniwersytecie w Teksasie, rozwijając się dzięki stypendiom i startom w lidze akademickiej NCAA.

Trzeba też niestety przyznać, iż serial nie został najlepiej przetłumaczony. I nie chodzi tu o to, iż samo tłumaczenie jest złe. Jest ono po prostu zrobione przez kogoś niezwiązanego ze sportem, a dokładniej z lekką atletyką. Wystarczyłby konsultant, który przejrzałby materiał przed jego emisją do sieci. Przy budżecie sięgającym pewnie milionów dolarów, tego typu niedopatrzenia są dla mnie niezrozumiałe. Lekkoatletyka to dyscyplina sportu, która posiada konkurencje, choć twórcom nie robi to różnicy. Źle przetłumaczone zostały choćby komendy startowe, co ludzi związanych z lekkoatletyką po prostu razi…

Drugi sezon „SPRINTU” lepszy niż pierwszy

„SPRINT” to miniserial, który umiejętnie łączy w sobie często mocno skrywane przez sportowców emocje, ich wielką determinację i pasję; kulisy wielkich wydarzeń sportowych i specyfikę samej lekkiej atletyki. Fani stadionowej bieżni powinni być nim zachwyceni, ludzie interesujący się sportem będą zadowoleni, a reszta powinna być chociaż zaciekawiona tym, co dzieje się za kulisami największych sportowych wydarzeń najlepszych szybkobiegaczy. Drugi sezon wydaje się pod tym względem lepszy niż jego debiut.

Czwarty sport na świecie

„SPRINT”, choć nastawiony raczej na ludzi, którzy na co dzień lekką atletyką się nie interesują, przedstawia ją w sposób przystępny i ciekawy. Szef World AthleticsSebastian Coe jeszcze przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata przytaczał dane Nielsena, zgodnie z którymi lekka atletyka to dziś czwarty najpopularniejszy sport na świecie, choć jeszcze w 2015 r. zajmowała 8–9. miejsce. Każdy tego typu serial to światło w tunelu, by wynik ten jeszcze poprawić.

Czy będą kolejne?

Mamy dostępnych wiele dobrych seriali sportowych, odsłaniających specyfikę m.in. Formuły 1 („Jazda o życie”), koszykówki („The Last Dance”), kolarstwa („W sercu peletonu”) czy tenisa („Break Point”), a dzięki temu pierwszemu serialowi mocno wzrosła popularność F1, szczególnie w USA. Swoich seriali czy filmów doczekali się też poszczególni sportowcy, tacy jak bracia Ingebrigtsenowie, David Beckham, a w Polsce – Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski. Miejmy nadzieję, iż „SPRINT” to dopiero początek mody na lekkoatletyczne produkcje, bo chcemy wiedzieć więcej o tym, co wyróżnia mistrzów i jak dzięki nim zmienia się historia sportu.

Idź do oryginalnego materiału