Dramat polskiego bramkarza w LM! Tylko schował głowę w dłoniach

22 godzin temu
Mateusz Kochalski wyrzucający z Ligi Mistrzów topowy zespół szóstej najlepszej ligi Europy - ta perspektywa była realna przez prawie 80 minut meczu Karabachu Agdam z Ajaksem Amsterdam. Mistrz Azerbejdżanu był dużo groźniejszy w ataku, dwa razy prowadził, ale zmarnował sporo sytuacji. Za to Ajax dokonał kapitalnej remontady w końcówce. Skończyło się triumfem Holendrów 4:2. Kochalski dobrze wyglądał w bramce, ale po straconych golach był bardzo zły na siebie i zespół.
Środowe wieczór z szóstą kolejką Ligi Mistrzów zaczęliśmy w Azerbejdżanie i Hiszpanii. Karabach Agdam z Mateuszem Kochalskim w bramce grał z Ajaksem Amsterdam i mógł wyrzucić Holendrów z rozgrywek. Villarreal podejmował FC Kopenhagę - oba zespoły wciąż miały szansę na play-offy, choć w lepszym położeniu byli Duńczycy.


REKLAMA


Zobacz wideo Marcin Bułka nagle stracił przytomność. "Łóżko było całe mokre"


Karabach mógł znokautować giganta
Karabach i Ajax grały w trudnych warunkach, padał bardzo intensywny deszcz. Ale obie strony postanowiły nie grać zachowawczo, tylko ryzykowały, postawiły na otwarty, ofensywny futbol. Mieliśmy dość intensywną grę od jednego pola karnego do drugiego.
Jednak większe zagrożenie tworzył Karabach, jakby lepiej odnalazł się w tych warunkach pogodowych. Bardzo często oskrzydlali swoje akcje, w których swoimi umiejętnościami mogli się wykazać Emmanuel Addai i Leandro Andrade. Szczególnie ten drugi był zawodnikiem bardzo trudnym do zatrzymania. Z kolei Ajax wchodził w pole karne, ale miał problem z wykończeniem akcji w jakikolwiek sposób. Z tego powodu Mateusz Kochalski był bezrobotny przez dużą część czasu.
Karabach wyszedł na prowadzenie już w dziesiątej minucie po trafieniu Camilo Durana. Gospodarze wykorzystali dziurę w wysoko ustawionej obronie Ajaksu, przeprowadzili szybką akcję, a Kolumbijczyk efektownie przelobował bramkarza.


Mistrz Azerbejdżanu gonił za kolejnym golem, brakowało jednak szczęścia pod bramką. A kilka sytuacji powinno się skończyć bramkami. Mówilibyśmy wtedy o sensacyjnym pogromie do przerwy. Ale Ajax zdołał wyrównać przed przerwą. Stało się to mimo wszystko niespodziewanie. Kasper Dolberg zdecydował się na mocny strzał z dystansu, był on nie do obrony dla Kochalskiego. Wściekły był polski bramkarz na obrońców, iż tak łatwo odpuścili Duńczyka.


Karabach witał się z gąską, ale potem nastąpił dramat Kochalskiego
Drugą połowę perfekcyjnie zaczął Karabach, bo od odzyskania prowadzenia w pierwszej akcji po wznowieniu gry. Wykończył ją płaskim strzałem z pola karnego Matheus Silva. Po drodze piłka odbiła się od nogi jednego z obrońców Ajaksu i wylądowała w siatce. Przez kolejne prawie pół godziny gospodarze naciskali, dążyli do zdobycia trzeciej bramki. Ale znów Ajaksowi dopisywało szczęście.
Wydawało się, iż Karabach będzie kontrolował sytuację do końca. Gdy działo się coś złego pod bramką azerskiego zespołu, wykazywał się Kochalski. Szczególnie warto zwrócić uwagę na jego interwencję z 77. minuty. Don-Angelo Konadu dostał piłkę idealnie na nogę kilka metrów przed bramką, ale Polak popisał się wspaniałą paradą.
Jednak potem Kochalski przeżył dramat. W 79. minucie Oscar Gloukh uderzył zza pola karnego po ziemi. Piłka prześlizgnęła się po rękawicy Kochalskiego i wpadła do siatki. Polak był załamany po tej sytuacji, schował twarz w dłoniach.
Zobacz też: Była 29. minuta. Oto co zrobiła Pajor przed bramką rywalek w LM!


To był najważniejszy moment spotkania, bo Karabach w tej chwili całkowicie się posypał. Jak atakował, to chaotycznie. A w obronie praktycznie nie istniał. W kolejnych minutach Ajax dobił Azerów. Najpierw niemalże w okienko bramki trafił Anton Gaaei, a w 90. minucie z dubletu mógł cieszyć się Gloukh. Kochalski był w obu sytuacjach bez szans. Polak uratował Karabach przed jeszcze większą katastrofą w doliczonym czasie gry, kiedy przerwał akcję Ajaksu w polu karnym.


Karabach dwukrotnie prowadził, ale nie dowiózł prowadzenia do końca. Przegrał 2:4. Ajax odniósł pierwsze zwycięstwo w tej edycji LM i utrzymał matematyczne szanse na play-offy.
Pięć goli w drugim meczu
W drugim meczu Villarreal przegrał z Kopenhagą 2:3. Hiszpański zespół dwukrotnie doprowadził do remisu. Goście prowadzili już w drugiej minucie po bramce Mohameda Elyounoussiego. Gospodarze wyrównali na początku drugiej połowy za sprawą trafienia Santiego Comesany. Ale po dosłownie chwili znów przegrywali po golu Eliasa Achouriego.


Pierwszy kwadrans drugiej części był szalony. euforia Kopenhagi z odzyskania prowadzenia trwała zaledwie osiem minut. Villarreal znów wyrównał, tym razem trafił Tanitoluwa Oluwaseyi. Kopenhaga wyszarpała trzy punkty po golu Andreasa Corneliusa w 90. minucie.


To czwarta porażka Vilarrealu w LM z rzędu. "Żółta Łódź Podwodna" spadła na przedostatnie miejsce w tabeli.
Idź do oryginalnego materiału