Potężna awantura w legendarnej redakcji. "Patrz go k***a, analfabeta p********y!"

1 godzina temu
Gościem ostatniego programu "A pamiętasz jak?" w Sport.pl był Piotr Żelazny, doświadczony polski dziennikarz sportowy. w tej chwili pracujący dla TVP, będący współpracownikiem Sport.pl, a w przeszłości piszący dla "Przeglądu Sportowego" oraz tygodnika "Piłka Nożna". Żelazny postanowił podzielić się historią z czasów pracy w "PN". Jej głównym bohaterem był nieżyjący już dziś słynny dziennikarz Janusz Atlas, który niespecjalnie lubił sprzeciw. Zwłaszcza młodych.
W najnowszym odcinku podcastu "A pamiętasz jak?" Piotr Żelazny podzielił się historiami zza kulis polskiej piłki, a także z pracy dziennikarza sportowego, gdy przed 20 laty rozpoczynał swoją zawodową karierę. Na tej ścieżce spotkał m.in. Janusza Atlasa, czyli jedną z najwybitniejszych postaci ze świata polskich mediów, który pisał dla "Sztandaru Młodych", "Przeglądu Sportowego", czy "Piłki Nożnej". Najwybitniejszych, ale i najbarwniejszych. Nie zawsze z dobrych powodów.

REKLAMA







Zobacz wideo Potężna spina w redakcji legendarnego tygodnika. "Patrz go k***a, analfabeta p********y!



Janusz Atlas był jedyny w swoim rodzaju. Żelazny się o tym przekonał
"Ja zawsze chciałem być najlepszy i to moja rada dla młodych. Unikałem takich, co to mają problem ze skleceniem kilku zdań, nie mają znajomych, nie potrafią pić wódki" - tak Janusz Atlas opisał kiedyś sam siebie w rozmowie z "Magazynem Futbol". Było to niedługo przed śmiercią w 2010 r. (dziennikarz zmarł na nowotwór). Piotr Żelazny miał okazję pracować z nim w kultowym tygodniku "Piłka Nożna". Był wówczas początkującym dziennikarzem i któregoś razu Atlas miał dla niego zadanie nie do końca dziennikarskie. Żelazny odmówił jego wykonania, co Atlasowi, lekko mówiąc, się nie spodobało. A przynajmniej początkowo.


- Świętej pamięci już dziś Janusz Atlas powiedział do mnie "młody, skocz po wódę" - zaczął historię Żelazny. - A ty jako młody, nieopierzony dziennikarski romantyk, jak się zderzyłeś z tą ścianą? Ruszyłeś po tę wódę? - dopytali go prowadzący. - Nie, nie ruszyłem po tę wódę i rzeczywiście tym sobie nagrabiłem. Było nas tam wtedy czterech czy pięciu w tym pomieszczeniu i kazał mi iść po tę wódkę. Ja tak stanąłem jak wryty i mówię: "Panie Januszu, ja tu nie przyszedłem chodzić po wódkę, tylko jednak pisać" - opowiadał Żelazny. Jak można się łatwo domyślić, powiedzenie czegoś takiego nie skończyło się za dobrze.


Co wolno wojewodzie...
- A on wtedy powiedział, on miał taki styl, "patrz, patrz tego k***a, analfabeta pier*****y myśli, iż będzie pisał" i zaczął ciągnąć. Wtedy jeszcze wszyscy się dołączyli, bo kultura mobbingu też była wtedy bardzo wysoka. Ale rzeczywiście po tę wódę nie poszedłem i myślę też, iż u Atlasa jakąś formę szacunku tym, iż mu się postawiłem, zyskałem. To była dziwna osobowość. Nie wiem, czy tak wypada o zmarłych mówić, szczególnie iż on nie ma jak mi odpowiedzieć, ale to był taki facet, który pomiatał ludźmi. Natomiast cenił tych, którzy mu się stawiali - zakończył Żelazny.
Cały odcinek podcastu "A pamiętasz jak?" można obejrzeć na YouTube Sport.pl:
Idź do oryginalnego materiału