Leicester Lions stają się powoli synonimem do australijskiego żużlowca. 32-letni Ryan Douglas nie widział choćby powodów, aby rezygnować z tak dobrego kontraktu i ślepo podążać tropem najlepszych. Szwecja okazała się mieć niski priorytet dla lidera Hunters PSŻ-u Poznań, który stawia na komfort oraz wygodę. Tym bardziej, iż niedawno został ojcem i z pewnością będzie chciał więcej czasu spędzać w domu.
Nowy numer jeden!
Max Fricke i Ryan Douglas mieli okazję do wzajemnej współpracy w trzynastym biegu (numery 1 oraz 5 w brytyjskim żużlu), ale Douglas odnalazł się lepiej na trzecim numerze startowym. Wówczas wypełniał lukę Leicester Lions w drugiej linii, a Sam Masters skupiał się na pomocy rezerwą czy Fricke w trzynastym biegu. Tym razem to dobrzy koledzy – Douglas oraz Masters będą ze sobą współpracować. „Dougy” przejmie schedę po Fricke i zostanie nowym numerem jeden ze średnią kalkulowaną na poziomie 8,12.
– Zawsze dobrze się czułem w Leicester, niezależnie od ligi. Dlatego kiedy pojawiła się propozycja to przyjąłem ją bez większego namysłu – przyznał 32-latek na łamach klubowych mediów. – Praca ze Stewartem Dickosnem to przyjemność, a atmosfera w zespole jest naprawdę dobra. Jazda jako numer jeden to dla mnie spore wyzwanie. Czuję, iż to odpowiedni moment, aby wreszcie wejść w buty lidera i pokazać, na co mnie stać.
Trzecie nazwisko w kadrze
Leicester Lions dokonali olbrzymich czynów, osiągając swoim składem dwa finały ligi oraz zdobycie pucharu. Max Fricke odszedł do King’s Lynn Stars, ale Lions mają z czego budować. Na Beaumont Park powraca Dan Thompson, czyli rewelacja ligi. Do tego swój kontrakt przedłużył solidny ligowiec Sam Masters. „Smiller” to prawdziwy duch zespołu, który przejął zarazem opaskę kapitana po swoim rodaku. Czekamy na kolejne nazwiska, które mamy poznać na początku przyszłego roku.
Grzegorz Walasek, przed Ryanem Douglasem











