Dość już poniżania Polski. Niczego od UEFA nie dostajemy za darmo

2 godzin temu
Mam już dość narracji, iż Polska miałaby być wdzięczna za coś europejskim działaczom piłkarskim. Przecież cały system, który UEFA stworzyła w Europie, ma tylko jeden cel: żeby bogaci byli jeszcze bogatsi - pisze Michał Kiedrowski ze Sport.pl.
Gdy cztery polskie zespoły awansowały do fazy ligowej Ligi Konferencji, z wielu stron pojawiły się głosy, iż powinniśmy być za to dozgonnie wdzięczni UEFA. Europejska Unia Piłkarska dopieściła przecież ekstraklasę, wprowadzając do kalendarza rozgrywek dodatkowy puchar. Najdobitniej i najjaśniej ten sposób myślenia wyraził Mateusz Święcicki z Eleven Sports, który powiedział: "My powinniśmy iść z bombonierką, flaszką i kwiatami do UEFA w podziękowaniu za stworzenie Ligi Konferencji. Gdyby nie te rozgrywki, nie byłoby nas w ogóle w europejskich pucharach!".


REKLAMA


Zobacz wideo


Polacy z kwiatami i flaszką do UEFA?
Głęboko nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Polska nie ma za co dziękować UEFA, więcej jeszcze - to ta europejska organizacja odpowiada w dużej mierze za to, iż polska pogoń za Zachodem pod względem piłkarskim jest tak wolna i z góry skazana na niepowodzenie.


Zacznę od gdybania tak, jak redaktor Święcicki. Gdyby UEFA zachowała klasyczny pomysł Ligi Mistrzów, to mistrzowie Polski graliby w niej rok w rok. Pierwotny pomysł zakładał przecież, iż to rozgrywki dla mistrzów krajowych, a nie dla wicemistrzów, trzecich drużyn, a choćby tych, którzy nie zmieścili się na podium najbogatszych lig Europy. Jednak UEFA gwałtownie odeszła od tradycyjnej formuły, bo skusiły ją pieniądze, które popłynęły do niej z Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Niemiec i Hiszpanii.
Gdy powstawała Liga Mistrzów, właśnie zaczynał się złoty okres płatnych telewizji kablowych i satelitarnych. Mecze piłkarskie były jednym z wabików, które przyciągały nowych abonentów. A iż telewizje z największych państw kontynentu przynosiły UEFA najwyższe przychody, to europejska organizacja postanowiła jeszcze ten strumień pieniędzy zwiększyć. Zaczęła więc zapraszać coraz to więcej klubów z najbogatszych telewizyjnych rynków Europy.
Najbogatsze ligi Europy dostawały przywilej za przywilejem
Początkowo niektóre z nich musiały się przebijać przez eliminacje, ale i z tego zrezygnowano, bo od czasu do czasu ktoś z wielkich i ważnych odpadał. Zdarzało się to rzadko, ale nie po to telewizje z Włoch, Anglii, czy Hiszpanii płacą gigantyczne pieniądze, by nieoczekiwane wyniki uszczuplały im ofertę programową przez nieoczekiwaną wpadkę.


Dziś Anglia może się poszczycić aż sześcioma przedstawicielami w Lidze Mistrzów bez żadnych eliminacji, Hiszpania pięcioma, Włosi czterema, Niemcy też czterema, a Francuzi trzema. Daleko odeszliśmy od idei: "jeden kraj, jeden mistrz".


jeżeli ktokolwiek powinien iść do UEFA z flaszką i bombonierką, to właśnie tzw. Wielka Piątka lig europejskich. Dzięki centrali najbogatsi są coraz bogatsi i zjadają coraz większy kawałek tortu. Jeszcze 10 lat temu do Francji, Hiszpanii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch wędrowało niecałe 65 procent pieniędzy przeznaczonych na nagrody w Lidze Mistrzów. W poprzednim sezonie było to więcej niż 75 procent.
Pensje Lewandowskiemu fundowali Polacy
Oczywiście taka gigantyczna dysproporcja bogactwa w piłce nożnej nie byłaby możliwa, gdyby nie określony klimat społeczno-gospodarczy, jaki panował w ostatnich 30 latach. Żyliśmy w epoce wolnego handlu i końca historii. Kapitał nie miał narodowości, tożsamości narodowe miały powoli znikać, bo i granice miały stać się tylko kreskami na mapie, a nie realnymi barierami. Real i Barcelona miały być naszymi klubami na tej samej zasadzie, co Legia Warszawa i Wisła Kraków.
Ta narracja okazała się bardzo skuteczna. Dzięki niej bogaci stawali się jeszcze bogatsi, bo czerpali nie tylko ze swojego rynku krajowego, ale również z innych krajów. W ten sposób z Polski rokrocznie wypływają setki milionów złotych i lądują w kasach najbogatszych klubów świata.


Wszyscy cieszyliśmy się z gry Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund, Bayernie Monachium, a teraz radujemy się jego występami w Barcelonie. Jednak nikt z nas nie ma świadomości, iż za grę Polaka ani Niemcy, ani Hiszpanie adekwatnie nie płacą. Robią to rodacy jednego z najlepszych napastników świata. Oczywiście nieco to upraszczam, ale dzięki Lewandowskiemu Polska była trzecim najważniejszym rynkiem zagranicznym dla Bundesligi. Cytuję tutaj oficjalny raport UEFA z 2025 roku: najwięcej za prawa telewizyjne do ligi niemieckiej płaci Europa Północna (Skandynawia, państwa bałtyckie i Holandia) - 62 mln euro za sezon. Potem jest Ameryka Północna (USA, Kanada, Meksyk i 32 inne państwa i terytoria zależne), która wydaje 27 mln, a następnie, samodzielnie, Polska - 22 mln rocznie.


Dla Hiszpanii UEFA nie podaje oficjalnych danych, ale biorąc pod uwagę liczbę widzów, która przyciąga mecze Barcelony, jest to co najmniej dwa razy więcej niż za Bundesligę.
Polscy kibice więcej łożą na zagraniczne kluby niż na swoje
Gdyby do tego dodać jeszcze te kilkadziesiąt milionów euro, które Canal+ płaci za Ligę Mistrzów, to okazałoby się, iż statystyczny polski kibic na utrzymanie klubów w najbogatszej części Europy wydaje dużo więcej niż na krajowe drużyny.
Ale przecież dystrybucja miejsc i pieniędzy w europejskich pucharach, to nie jest jedyna rzecz, która faworyzuje najbogatszych. UEFA dba też o nich na innych polach. Na przykład poprzez system transferowy albo przez rankingi.


Ile razy to już słyszałem - "jaka ta UEFA głupia, bo punkty do rankingu liczy tak, iż bardziej opłaca się grać w Lidze Konferencji niż w Lidze Europy czy choćby Lidze Mistrzów". I przez to Polska pnie się w górę. Przecież ten system też jest ustawiony pod najbogatsze ligi, w których przeciętny poziom jest wyższy niż w innych. Kto zajmuje miejsca od piątego w dół, nie jest z grubsza istotne dla globalnych zasięgów transmisji. Zresztą nie ma obaw. jeżeli tylko okaże się, iż ten system nie będzie sprzyjał Wielkiej Piątce, gwałtownie zostanie zastąpiony.
Cieszmy się więc chwilą i nadzieją, iż UEFA i na nasze kluby spojrzy przychylniejszym okiem, skoro polscy kibice tak chętnie wydają swoje pieniądze na zagraniczną piłkę.
Idź do oryginalnego materiału