Europa dała nam lekcję w ubiegłym tygodniu. 3 grudnia komitet wykonawczy UEFA wybierał gospodarza Euro 2029 kobiet. W szranki stanęły trzy kandydatury: Polska, Dania razem ze Szwecją i Niemcy. Decyzja elektorów była druzgocząca dla naszej kandydatury. Polska nie dostała żadnego głosu, skandynawska kandydatura ledwie dwa, a całą pulę zgarnęli Niemcy dzięki piętnastu głosom.
REKLAMA
Zobacz wideo
UEFA podjęła racjonalną decyzję. MKOl też tak zrobi
Taka klęska wywołała w Polsce szok. Oczywiście nie byliśmy faworytem. Ale po cichu liczyliśmy na niespodziankę, mając przecież sporo atutów - choćby nowoczesne stadiony, które wybudowaliśmy z okazji Euro 2012. Sprawnie organizowaliśmy potem mniejsze wydarzenia piłkarskie jak mistrzostwa świata do lat 20 w 2019 r., czy finał Ligi Europy w 2015. W dodatku Euro 2029 byłoby wspaniałą okazją do promocji piłkarstwa kobiecego w całym regionie, w którym wciąż jeszcze pozostaje ona daleko w tyle za popisami mężczyzn. Nic jednak z tego.
Moim zdaniem członkowie komitetu wykonawczego UEFA postąpili po prostu racjonalnie. Tak wielki turniej w Polsce w 2029 r. byłby wielkim ryzykiem. Przecież ledwie dwa tygodnie wcześniej przez cały świat przetoczyły się tytuły: Polska oskarża Rosję o akt państwowego terroryzmu. Dzień przed decyzją UEFA agencja Reutera nadała depeszę o tym, iż Polska oskarża obywatela Rosji o organizację siatki szpiegowskiej, która miała w planach działania sabotażowe. Dodajmy do tego jeszcze Donalda Tuska, który mówi, iż żyjemy w czasach przedwojennych. I jeszcze informację od niemieckich wojskowych, iż Rosja zaatakuje NATO właśnie w 2029 roku, albo i wcześniej.
Czy wobec takich doniesień ktokolwiek odpowiedzialny powierzyłby Polsce organizację turnieju, na który przyjadą setki tysięcy kibiców? Owszem, można założyć, iż w 2029 roku sytuacja międzynarodowa będzie już inna, ale decyzję trzeba podejmować na podstawie tych danych, które mamy obecnie, a one pokazują Polskę jako kraj, w którym wysadzono w powietrze tory kolejowe i omal nie doszło do tragedii wynikającej z wrogich stosunków z Rosją.
Groźba ze strony Rosji nie zniknie. Igrzysk nikt nam nie da
W przypadku Euro 2029 roku Europa pokazała nam czerwoną kartkę. I tak samo będzie, jeżeli chodzi o igrzyskach olimpijskie. Na dziś nie możemy liczyć, iż ktokolwiek o zdrowych zmysłach powierzy organizację igrzysk krajowi narażonemu na akty sabotażu ze strony Rosji w takim stopniu, jak Polska.
I powtórzę jeszcze raz: możemy zaklinać rzeczywistość, iż do 2029 czy 2030 roku, gdy Międzynarodowy Komitet Olimpijski będzie podejmował decyzję o organizacji igrzysk w 2040 roku, wiele może się zmienić. Ale czy jesteśmy pewni, iż na lepsze? Czy wierzymy, iż do tego czasu pojawi się jakaś nowa Rosja, która porzuci plany uczynienia z Europy Środkowej strefy swoich wpływów? Bardzo bym chciał, ale na razie nic na to nie wskazuje. Wręcz przeciwnie. Rosja jest pewna, iż wojnę na Ukrainie wygrywa i będzie w stanie narzucić swoje plany "demilitaryzacji i denazyfikacji" nie tylko Kijowowi, ale też środkowej Europie.
A może naprawdę doczekamy się pokoju? Obawiam się jednak, iż wtedy warunkiem niezbędnym do uzyskania organizacji wielkich sportowych imprez będzie rozkładanie czerwonego dywanu przed Władimirem Putinem.
A może to tylko propagandowa zagrywka?
Tak naprawdę to jednak mam nadzieję, iż z tymi igrzyskami to tylko mrzonka. Że Donald Tusk chce po prostu zamachać wyborcom przed oczami jakimś pozytywnym celem, który zapewni mu większe poparcie w niezdecydowanym elektoracie. I to takim celem, z którego nikt nie będzie go rozliczał, bo jego realizacja z jednej strony jest bardzo odległa, a z drugiej nie bardzo od premiera zależna. Wiadomo, iż rozliczenia i wsadzanie pisowców do aresztów mobilizuje tylko najtwardszy elektorat. 500+ i CPK wymyślili natomiast poprzednicy. Nie da się ich choćby zaorać. Nie poniósł się przekaz o "dwudziestej gospodarce świata", w który Polacy nie uwierzyli. Trzeba wymyślić coś nowego. Udało się Euro 2012, więc może ludzie pamiętają jeszcze tamte pozytywne emocje i hasło o igrzyskach w Warszawie okaże się politycznym złotem.
Mam nadzieję, iż naprawdę chodzi tylko o propagandę, za którą nie pójdą miliardy wyrzucone w błoto. Bo przygotowania do wojny jakoś nie sklejają mi się z przygotowaniami do igrzysk. Albo to, albo tamto. I nie chodzi tylko o to, iż nie mamy na oba cele pieniędzy. Chodzi też o to, iż chwytając dwie sroki za ogon, nie jesteśmy wiarygodni.
Na razie jesteśmy transatlantykiem, który zmierza na górę lodową. Jeszcze nie wiemy, czy jesteśmy Mesabą, która ją ominęła, czy też czeka nas los Titanica. To nie jest czas, by organizować bale.

1 dzień temu






![La Liga: FC Barcelona - Osasuna. Gdzie i o której obejrzeć? [TRANSMISJA]](https://i.iplsc.com/-/000LNZFSRW9K2KR4-C321.webp)




![Na krakowskim jarmarku świątecznym jest bajkowo i drogo, ale tandeta przegrywa [ZDJĘCIA]](https://bi.im-g.pl/im/29/f6/1e/z32464937IH,Jarmark-bozonarodzeniowy-w-Krakowie-2025.jpg)



![Ofelia o projekcie "SAFE". "Chcę już wiedzieć, czym to zaowocuje" [WYWIAD]](https://i.iplsc.com/-/000M2HO5K2M16USF-C321.webp)
