Popularna gra piłkarska FIFA z 2000 roku miała opcję wpisywania specjalnych kodów. Niektóre pomysły twórców potrafiły zaskoczyć. Po jednej z komend nad stadionem pojawiało się UFO i porywało wybranego gracza. Pechowa drużyna musiała grać w osłabieniu. Ćwierć wieku później, kiedy świat gier coraz bardziej pochłania młode pokolenie, a tradycyjny sport staje się nudny, ociężały i traci widzów, pewien znany piłkarz wpadł na pomysł, by te dwa światy połączyć. Jego pomysł cieszy się coraz większym zainteresowaniem i staje konkurencją dla futbolu.
REKLAMA
Zobacz wideo Matty Cash gra w darta. I to jak! ABSOLUTE CINEMA
Zasady od internautów i "sekretne bronie"
Kings League – bo tak nazywa się ten twór - to siedmioosobowa liga piłkarska założona w Hiszpanii w 2022 r. przez Gerarda Pique, byłego obrońcę Barcelony i reprezentacji Hiszpanii. Kiedy jego koledzy pod koniec kariery przymierzają się do funkcji trenera, eksperta telewizyjnego, klubowego działacza, a choćby właściciela drużyny, niekiedy ambasadora jakiejś marki czy producenta sprzętu sportowego, Pique był kreatywny. Postanowił stanąć w kontrze do tradycyjnego futbolu i stworzył jego odmianę rozrywkową, w której świat sportu przenikać się będzie z elementami znanymi z gier: zaskoczeniem, zabawą i postaciami z internetu. Zresztą Kings League założył wspólnie z Ibaim Llanosem, hiszpańskim internetowym streamerem i celebrytą.
Do projektu każdy dorzucił własne pomysły, a cześć przepisów dodali też internauci (w głosowaniu w mediach społecznościowych). Wyszły z tego oryginalne, a dla tradycjonalistów, prawdopodobnie szalone zasady. Gdy FIFA zwiększa liczbę meczów i mnoży liczbę eventów kierowanych na telewizyjne anteny, mecze Kings League realizowane są 2 razy po 20 minut, a każda drużyna jest w siedmioosobowym składzie. Wzorem NBA, czy NHL nie ma limitów zmian zawodników. Przy remisie są amerykańskie karne, czyli te, w których strzelec biegnie z piłką na bramkarza, ze środka boiska. Mecz też zaczyna się ze środka, ale zawodnicy startują do piłki zza linii końcowej. Nie ma spalonych. Po aucie można dotknąć piłkę ręką. Żółte i czerwone kartki skutkują wykluczeniem czasowym, odpowiednio na 2 i 5 minut. W pewnym momencie meczu na placu gry pojawia się kostka, która rzucona pokazuje, ilu zawodników będzie mogło grać w każdej drużynie przez najbliższe minuty. Niedawno wprowadzono też zasadę złotej bramki przy remisie w dwóch ostatnich minutach meczu. Kto ją strzeli ten wygrywa mecz. Zasady zresztą ewoluują, ich drobne modyfikacje były w niemal każdym sezonie.
Podczas meczu można wyjąć też kilka asów z rękawa i to niemal dosłownie. Chodzi o tzw. "secret weapons", czyli sekretną broń. Przed meczem losuje się kartę, którą można wykorzystać w trakcie gry. Karty – jak powiedzielibyśmy w grach - dają pewne moce i trochę zmieniają zasady rywalizacji. Co prawda nad boiskiem nie pojawi się UFO i nie zabierze jednego z graczy rywali, ale scenariusz wyeliminowania oponenta, załatwi karta "wykluczenie". Wskazany zawodnik rywala będzie musiał zejść z boiska na 4 minuty. Do tego w opcjach "tajnych broni" jest choćby podwójne liczenie goli jednej drużyny przez określony czas, wyznaczenie "piłkarza gwiazdy", którego gole w danym czasie liczą się podwójnie oraz "joker" czyli wybór dowolnego z powyższych bonusów, lub anulowanie karty przeciwnika.
Każda z drużyn, które biorą udział w cyklicznej ligowej rywalizacji, wybiera zawodników w drafcie (dziesięciu), do tego dochodzi dodatkowych dwóch, z których jednego można wymieniać co tydzień. Być może niejeden klub polskiej ekstraklasy marzyłby o tym, by niewypał transferowy znikał po kilku tygodniach, a na jego miejsce pojawiała się inna opcja. W Kings League to możliwe. Zresztą ta liga posiada system wymiany graczy podobny do sportów północnoamerykańskich, z wirtualną walutą. Tu prawdziwych pieniędzy nie ma, te są umowne, jak w grze i zapisywane na wirtualnym koncie.
Bohaterowie na boisku są jednak prawdziwi. Po części to byli piłkarze, (zdążają się choćby aktywni zawodnicy) po części osobistości internetowe, ale są też castingi na zawodników. Dookoła meczów i na boiskach pełno jest zresztą gwiazd zaangażowanych w projekt. Takie nazwiska jak Gerard Pique, Iker Casillas, Sergio Aguero, Zlatan Ibrahimović, ale też m.in. Ronaldinho, Neymar, Francesco Totti, Eden Hazard, Andrij Szewczenko, robią wrażenie.
Na TikToku więcej widzów niż Premier League
Projekt napędzany przez zasięgi internetowych influencerów cieszy się ogromną popularnością. Mecze Kings League transmitowane są bezpłatnie na popularnych platformach takich jak Twitch, YouTube i TikTok oraz na kanałach samych ambasadorów drużyn. Ułatwia to dotarcie do szerokiej publiczności, zwłaszcza młodszej, która pragnie szybkich, interaktywnych treści. Jeden mecz średnio ogląda od 600 000 do 700 000 widzów na wszystkich platformach. Najciekawsze wydarzenia, ponad milion. To czyni produkt Pique najchętniej oglądaną ligą piłkarską na świecie na TikToku. Przewyższa pod tym względem choćby La Ligę i Premier League! Na wejście w świat Kings League nie potrzeba też dekoderów platform satelitarnych czy pakietów telewizji online. Wszystko jest za darmo i gwałtownie dostępne w necie. Warto zaznaczyć, iż potencjał zawodów zobaczyła już jedna z katalońskich telewizji publicznych, jeden z tamtejszych krajowych kanałów, czy jeden z naziemnych kanałów we Francji.
Do tego format ligi zainaugurowanej w Hiszpanii się rozrasta. Oprócz męskich rozgrywek istnieją też Queens League (liga kobiet), Prince Cup (turniej dla dzieci), Kingdom Cup (mieszane rozgrywki Kings i Queens League) oraz Kings World Cup (międzynarodowy turniej mistrzowski). Powstały już także odpowiedniki Kings League w Ameryce Łacińskiej, we Włoszech i Brazylii. Właśnie ruszają zawody we Francji, w które zaangażowali się m.in. Samir Nasri, Jules Koundé, Aurélien Tchouaméni i Mike Maignan. W 2025 roku planowany jest Kings World Cup Nations, w którym rywalizować będą drużyny narodowe. Rozmach dopiero co wymyślonej imprezy jest spory. Gdy dodamy, iż rozgrywki mają wielkich sponsorów, choćby tych z branży sportu, samochodów, fast foodów i dostawców usług internetowych treści, to impreza robi się z tego poważna. Zresztą zapełnia już największe stadiony, jak choćby Camp Nou.
Freak-futbol?
Co mimo raptem kilku lat na rynku zapewniło taki sukces rozgrywkom? Z jednej strony gwiazdy sportu, internetu, dla jednych nuta nostalgii (kto by nie chciał zobaczyć tańczącego z piłkę Ronaldinho), dla innych odkrywanie dawnych bohaterów, ale też to, czego w zwykłym futbolu jest mniej – interakcje z widzami, kibicami, poczucie wspólnoty i zaangażowania. Tu to kibice tworzyli i tworzą zasady, to oni wpływają też na skład drużyn, ale też to oni mają szansę być częścią jakieś drużyny. W dodatku te rozgrywki stają się międzynarodowe. Próby odwzorowywania Kings League i tworzenia podobnych tworów widzimy też w innych krajach. W Niemczech stara się to od ponad roku robić Lukas Podolski i Mats Hummels, którzy teraz ze swą Baller League wkraczają na Wyspy Brytyjskie, zasady mają zbliżone do Kings League.
Zresztą Kings League wpisuje się w znany wcześniej trend kombinowania i łączenia sportu z rozrywką. Fani koszykówki z pewnością znają Big Three Tournament, czyli ligę 3 na 3 założoną przez hiphopowców i aktora. W powstałym niedawno Misfits Boxing influencerzy z mediów społecznościowych wchodzą do bokserskiego ringu. W Polsce od kilku lat duże zainteresowanie budzą organizację freak-fightowe. Gdzie nie tylko sportowcy, ale przede wszystkim influencerzy czy celebryci walczą w klatce, w różnych formułach, czasem tych podobnych do MMA, kickboxingu, czy samego boksu. Im jednak bardziej zaskakująco, czy wręcz niedorzecznie, tym ciekawiej, dlatego dochodzi tam do walk 2 na 1, pojedynków bez rękawic, czy walk grupowych, lub starć uczestników z różnych kat. wagowych. Takie wali mają różne zasady, inny czas trwania czy założenia. Często to widzowie podają swoje typy na kolejne zestawienia karty walk. Sporo jest tam jednak hejtu, czy wręcz patologii.
Kings League może trudno jednoznacznie uznać, za organizację freak-futbolową, ale ten typ rozrywki wykorzystuje niektóre schematy znane z freak-fightowej branży, szczęśliwie pomijając te najgorsze i patologiczne. Kings League tradycyjnego futbolu prawdopodobnie nie wyprze, ale może podebrać mu cześć widzów, lub zmusić tradycyjną piłkę do poszukania nowych kierunków rozwoju. Swego czasu trwały już dyskusja nad pomarańczowymi kartkami, czy czasowym zdejmowaniem niesfornych graczy z boiska.