Postanowienia noworoczne… Temat rzeka. Niektórzy je robią, inni olewają. Jedni traktują śmiertelnie poważnie, inni się z nich śmieją. Moje zdanie – o ile komuś ułatwia to funkcjonowanie, to niech je robi. I nikomu nic do tego. A takim postanowieniem noworocznym może być rozpoczęcie treningów. Chcesz aktywnie wejść w nowy rok? Idź na trening MMA! Dlaczego warto zacząć, o ile jeszcze nie zacząłeś? Dlaczego nie warto obawiać się niczego, tylko warto po prostu pójść na trening?
Idź na trening MMA – nie dowiesz się, o ile nie spróbujesz
Znam przypadki kilku osób podjaranych sportami walki, które jednak na treningi się nie decydowały lub zdecydowały się dość późno. Bo zawsze była jakaś wymówka, bo zrobić to później. Po wakacjach, po rozpoczęciu roku, po świętach Bożego Narodzenia, po Wielkanocy. Jednocześnie temu przekładaniu terminów nieustannie towarzyszyły te same obawy i tworzyły się nowe, pierwotnie jako wymówki, później jako stały repertuar: „dlaczego jeszcze nie pójdę na trening”.
Po prostu idź na trening MMA! – aż chce się krzyknąć. Ale nie na każdego to będzie działać. Niektórzy chcą sobie wszystko zaplanować i dobrze przygotować się. Nie ma co się dziwić i warto to uszanować. Inni czekają na ten idealny moment, który nigdy nie będzie wystarczająco idealny. Wielu z nas dotyka prokrastrynacja (jeżeli nie w kwestii treningów, to może w innych kwestiach) – zrobię coś później. Ale to „później” nie zawsze nadchodzi.
Każdy chce wiedzieć więcej i być przygotowanym do działania. Ale w tak wielu przypadkach nigdy nie będzie się wiedzieć więcej i nigdy nie będzie się bardziej przygotowanym, o ile po prostu nie zacznie się działać. Osoby mniej kalkulujące, idące na żywioł po prostu mają w tym przypadku lepiej. Pójdą na trening, zaczną działać i będą wiedzieć więcej niż osoby wiecznie kalkulujące.
Idź na trening MMA! „A będę miał zakwasy?”
Tak, będziesz miał zakwasy. Czasami następnego dnia, a czasami 2 dni po pierwszym treningu. Im mocniej dasz sobie w kość, tym będzie bardziej bolało. No chyba iż jesteś aktywny fizycznie. Warto jednak pamiętać, iż każdy nowy typ wysiłku angażuje nowe partie mięśni, czasami choćby takie partie, o których nie mieliśmy pojęcia. Nie wiedzieliśmy, iż tak nas może boleć w różnych dziwnych miejscach.
Wkalkuluj to w rachunek zysków i strat. Nie będzie to jednak stała strata. Z czasem organizm się przyzwyczaja, a zakwasy będą mniej uciążliwe. Nie przeceniałbym znaczenia fizycznego bólu po treningu. Ból mija. Korzyści przeważają nad bólem, ale o tym za chwilę.
Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chodzi o to, by nas nic nie bolało. Jak nic cię nie boli (szczególnie w bardziej zaawansowanym wieku), to znaczy, iż nie żyjesz. Załóżmy, iż nie jesteś aktywny fizycznie, nie masz zakwasów, ale ciągle jesz, tyjesz. Nie wyglądasz dobrze. Co boli bardziej? Zakwasy czy złe samopoczucie? Zakwasy czy zawał po pięćdziesiątce, a może choćby jeszcze wcześniej? Czym jest ból fizyczny wobec bólu psychicznego? Lepiej mieć zakwasy czy ich nie mieć, ale odstraszać wyglądem?
A co, o ile nie dam rady?
W takim przypadku… po prostu nie dasz rady. Raz, drugi, trzeci… A za czwartym razem już się uda. Przewrotnie napiszę, iż treningi są właśnie po to, by nie dawać rady, a później osiągnąć swój cel. o ile od razu dałeś radę bez problemu, to za mało ambitny cel sobie wybrałeś. Nie warto jednak podchodzić do treningów zbyt ambicjonalnie, bo możesz uszkodzić siebie psychicznie lub fizycznie lub uszkodzić kogoś. Raczej lepiej jest podejść do wyzwań ze spokojem. Oczywiście, warto być ambitnym, pracowitym, ale nie raz i nie dwa ludzie obiecujący sobie zbyt wiele musieli obejść się smakiem. Nie warto też osiągać drugiej skrajności – traktowania treningów niepoważnie, jako niezobowiązująca zabawa. Takim podejściem szkodzisz i sobie, i innym. Bo ktoś może chcieć się rozwijać, a ty sobie będziesz robił jaja na technice.
Jeżeli przychodzisz na trening z myślą, iż wszystko zrobisz dobrze, choćby się nie zmęczysz i każdy będzie pod wrażeniem twojej formy, możesz być bardzo niemiło zaskoczony. Podobnie może być, o ile pójdziesz na trening „dla jaj”. Znajdź złoty środek i idź na trening MMA. Uświadom sobie, iż nie zawsze dasz radę, nie wykonasz ćwiczenia na 100 proc., nie poddasz od razu kogoś bardziej doświadczonego. Pamiętaj, iż treningi to również droga rozwoju, a człowiek rozwija się przez przechodzenie z niedoskonałości do doskonałości.
Warto też zapytać siebie, co to znaczy „nie dać rady”. choćby o ile nie będziesz działał tak, jak zakładałeś, dopóki trenujesz i chcesz kontynuować, dajesz radę. Jesteś na drodze rozwoju.
Bo dostanę po łbie…
Jak to jest, iż trenujesz i nie przychodzisz jakiś poobijany? Ludzie naprawdę wyobrażają sobie treningi MMA jako jakąś bezwzględną naparzankę. I podobnie może sobie wyobrażać treningi ktoś, kto chciałby pójść na trening, ale ma wątpliwości. Co jeżeli dostanę po łbie? Strach przed urazami jest naturalny. Lepiej go mieć niż nie mieć, bo czasami ta obawa potrafi uchronić nas przed kontuzją. Nie można jednak być sparaliżowanym takimi obawami.
Moim zdaniem to najbardziej przesadzona obawa/wymówka przed rozpoczęciem treningu. o ile trenujesz rozsądnie, uda się uniknąć wielu urazów. Na treningach i sparingach zawsze zalecana jest ostrożność i jednak większość osób do tej zasady się stosuje. o ile ktoś znacznie góruje poziomem, nie będzie znęcał się nad słabszym, chyba iż ma coś nie tak z głową. Na treningu możesz po prostu dostać po łbie, gdy zbyt mocno napalisz się na treningu. o ile będziesz chciał komuś urwać głowę, sam po tej głowie oberwiesz. I to jest pewnik. Mało kto jest w stanie wytrzymać ze zbyt mocno napalającym się sparingpartnerem. Mocniejsza grupa? Pamiętam, gdy zmieniałem grupę treningową. Z mocniejszą grupą można było posparować znacznie fajniej – bez obaw, iż trafisz na szalonego napaleńca groźnego zarówno dla siebie, jak i dla innych.
A to wszystko blednie przy korzyściach…
Idź na trening MMA – zyskasz formę, pewność siebie i praktyczną wiedzę MMA. Początek roku jest świetnym czasem na rozpoczęcie treningów. W gruncie rzeczy każdy czas jest do tego świetny, ale wiem, iż magia cyfr działa stymulująco i każdy nowy rok ma być właśnie tym nowym rozdaniem. A idąc na trening możesz sam sobie wybrać bardzo mocną kartę.
Korzyści są znacznie większe niż obawy. Co z tego, iż będą zakwasy, jak możesz uzyskać formę życia? Co z tego, iż kilka razy nie dasz rady, ale w końcu osiągniesz cel? Zastanawiasz się nad odpowiednim momentem, by pójść na trening? Teraz jest ten moment.