Działacze Poole Pirates nie mają łatwego żywota. Cały czas muszą liczyć się z tym, iż z dnia na dzień stadion może znaleźć nowe zastosowanie. Tymczasowy okres dawno minął, ale potencjalne rozmowy o zmianie obiektu ucichły. W pewnym momencie Clarke Osbourne założył spółkę, mającą na celu znalezienie miejsca na nowy stadion Pirates. Problem w tym, iż od tego czasu kilka się zmieniło. Danny Ford dla Bournemouth Echo natomiast potwierdził pozostanie Pirates na kolejny sezon. Problemem jest jednak brak odpowiedzi od osób, które zarządzają obiektem.
– Na ten moment sprawa przycichła. Nie wiem, czy aby na pewno brak odpowiedzi to dobre wieści, ale nie wiem co powiedzieć – przyznaje promotor. – Mamy pojęcie, iż nie mamy pewnego gruntu, ale w przyszłym roku zostajemy na Wimborne Road. Więc nie mogę powiedzieć, ponieważ kilka wiemy.
Chcieli dobrze dla kibiców
Poole Pirates są klubem otwartym na kibiców. Przede wszystkim dlatego uznano, iż nie zostanie dokonana podwyżka cen biletów. To dosyć gwałtownie znalazło odpowiedź w klubowej skarbonce, która pustoszała z meczu na mecz. Dodatkowo odwołano mecz w Wielki Piątek, co jest zarazem najlepiej opłacalnym czasem dla brytyjskiego żużla. Kibice wręcz walą drzwiami i oknami na mecze ligowe, więc brak jazdy w tamtym czasie zabolał działaczy. Dodatkowo maj i czerwiec można zaliczyć do grona ciężkich okresów transferowych klubu z Wimborne Road.
– Przed sezonem uznaliśmy, iż nie zmienimy ceny biletów. Z uwagi na to, iż w Wielkiej Brytanii panuje kryzys, chcieliśmy pomóc naszym kibicom jak tylko mogliśmy. Po dłuższej refleksji to chyba jednak była zła decyzja pod kątem biznesu. Nasze wydatki wzrosły, a do tego straciliśmy naprawdę dużego sponsora przed startem sezonu – dodaje Ford. – Zaliczyliśmy falstart w maju i czerwcu, ale lato było naprawdę dobre. Pomogło nam się odbić od dna.
Piotr Pawlicki (C), Daniel Bewley (B), Zach Cook (Ż)















