Dla Bayeru Leverkusen ostatnie tygodnie były bardzo burzliwe. Tuż po sezonie odszedł z niego trener Xabi Alonso, a niedługo później kilku czołowych zawodników. Na ławce trenerskiej pojawił się za to Erik ten Hag, który utrzymał się na stanowisku... 63 dni. Już po trzech meczach został zwolniony i zastąpił go Kasper Hjulmand. W takiej oto atmosferze niemiecka ekipa przystąpiła do nowej edycji Ligi Mistrzów i wyjazdu na mecz z FC Kopenhagą.
REKLAMA
Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca
Piłka już prawie wyszła poza boisko. Oto co zrobili piłkarze FC Kopenhagi
Starcie na Parken miało szczególne znaczenie dla nowego szkoleniowca Bayeru, który w przeszłości regularnie bywał tam jako selekcjoner reprezentacji Danii. Niestety powrót na ten obiekt nie ułożył się po jego myśli. Już w 9. minucie jego drużyna dała się skarcić. Po fantastycznej akcji Kopenhagi dośrodkowanie posłał Elias Achouri, mimo iż piłka już prawie opuściła boisko. Wtedy to dopadł do niej Jordan Larsson i strzałem zewnętrzną częścią stopy zmieścił w narożniku bramki. W ten sposób dał Duńczykom niespodziewane prowadzenie.
Niedługo później szansę na wyrównanie miał Alex Grimaldo. Wykonał rzut wolny z dwudziestu kilku metrów, ale minimalnie chybił. Przewagę mieli jednak gospodarze, którzy do końca pierwszej połowy stworzyli sobie jeszcze kilka groźnych okazji. Najlepszą zmarnował Youssoufa Moukoko, który z bliskiej odległości uderzył wprost w ręce Flekkena. Do przerwy utrzymał się zatem wynik 1:0.
Po zmianie stron kilka brakowało, a Kopenhaga gwałtownie podwyższyłaby na 2:0. Po raz kolejny świetną sytuację wypracował sobie Jordan Larsson. Jego strzał po ziemi z krawędzi pola karnego spokojnie obronił jednak Flekken. Piłkarze Jacoba Neestrupa poszli za ciosem i tuż przed upływem godziny znów zagotowało się pod bramką Bayeru. Najpierw "centrostrzał" spod linii bocznej Leragera nieoczekiwanie sprawił spore problemy bramkarzowi. Ten zdołał wybić piłkę, ale za chwilę do dobitki doszedł Mohamed Elyonoussi. Huknął z dystansu, ale minimalnie się pomylił. W odpowiedzi niezłą kontrę wyprowadził Bayer. Strzał z dystansu oddał Eliesse Ben Seghir, tyle iż piłka otarła się jedynie o słupek.
Sceny na Parken! Najpierw genialny rzut wolny, a potem padły jeszcze dwa gole
Od tamtego momentu Niemcy zaczęli przejmować inicjatywę. Piłkę kilka metrów przed bramką dostał choćby Patrik Schick i stuprocentowej sytuacji próbował umieścić ją pod poprzeczką. Rewelacyjną interwencją popisał się wówczas Kotarski, ratując swój zespół. W 73. minucie chorwacki bramkarz znów okazał się bohaterem. Tym razem efektownym "pajacykiem" zatrzymał uderzenie Claudio Echeverriego. Te akcje zwiastowały jednak, iż Bayer nie powiedział ostatniego słowa...
Kopenhaga przekonała się o tym w 82. minucie. Wtedy to jej obrona w końcu skapitulowała. Po raz drugi w tym meczu do rzutu wolnego z niezłej pozycji podszedł Grimaldo. Tym razem wykonał go zdecydowanie lepiej. Przymierzył idealnie w okienko, a piłka odbija się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki. Gdy wydawało się, iż Bayer jest "uratowany", gospodarze zadali nieoczekiwany cios. Genialne dośrodkowanie w pole karne posłał Huescas, a do główki rzucił się Robert. Brazylijski napastnik nie pomylił się i dał Kopenhadze prowadzenie 2:1. Goście odpowiedzieli w doliczonym czasie. Wtedy to w pole karne wbiegł Echeverii i próbował zagrać piłkę do Quansaha. Ta odbiła się jednak od nóg Pantelisa Hatzidiakosa i skończyło się trafieniem samobójczym. Remis 2:2 utrzymał się do końcowego gwizdka i raczej nikogo nie zadowalał.
FC Kopenhaga 2:2 Bayer 04 Leverkusen
9' Larsson, 87' Robert - 82' Grimaldo, 90+1' Hatzidiakos (sam.)