"Potrafi zjednoczyć wszystkich ponad podziałami w szczytnym celu" - nie do wiary, iż to o Marcinie Gortacie. Tak, był taki czas, gdy najlepszy polski koszykarz, gwiazdor NBA, nie zamykał się tylko w jednej bańce. Na jego meczu obok siebie byli i Hanna Zdanowska, prezydentka Łodzi z Platformy Obywatelskiej, i Antoni Macierewicz, szef MON z Prawa i Sprawiedliwości.
REKLAMA
Zobacz wideo
Gortat popierał Komorowskiego, medal dostał od Dudy
Cytowane na początku słowa są autorstwa Jerzego Dudka, uczestnika organizowanych przez Gortata meczów gwiazd, w których Gortat Team rywalizował z żołnierzami Wojska Polskiego. W tamtym czasie wydawało się, iż były gracz NBA świetnie odnalazł się po zakończeniu kariery. Założył fundację, która organizuje charytatywne imprezy promujące koszykówkę i zdrowy tryb życia, organizuje zajęcia dla dzieci i młodzieży itp. Oczkiem w głowie jest dla niego kooperacja z Wojskiem Polskim. Zawsze zaznaczał, iż jego celem jest "budowanie szacunku dla polskiego munduru i polskiego żołnierza". Na otwarcie Marcin Gortat Camp w 2018 r. przybyli choćby prezydent Andrzej Duda razem z żoną Agatą Kornhauser-Dudą. Wtedy Gortat dostał od nich medal na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości.
Ci straszni pisowcy nie pamiętali wtedy, iż w wyborach, w których Duda został wybrany na pierwszą kadencję, Gortat był w komitecie honorowym prezydenta Bronisława Komorowskiego. Więcej: wystąpił w spocie popierającym kontrkandydata Dudy. - Tak jak w życiu codziennym, tak i w sporcie, i w polityce, bardzo się ceni ludzi, którzy grają fair. Pamiętam sytuację, gdy razem z moimi dziećmi z fundacji mogliśmy gościć u pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Było to dla nas wielkie przeżycie. Cieszę się, iż nasz prezydent gra fair play - mówił polski koszykarz w reklamówce.
Zamiast na Komorowskiego Gortat głosuje na Pierce'a
Gdy jednak przyszło do wyborów, Gortat chyba jednak doszedł do wniosku, iż postawił nie na tego kandydata. Na Twittera wrzucił zdjęcie karty do głosowania, na której dopisał dla żartu Paul Pierce'a, koszykarza NBA, z którym grał w Washington Wizards.
Ciekawe, co czuł prezydent Komorowski i jego sztabowcy, gdy zobaczyli, co w dniu wyborów wyczynia jeden z członków honorowych jego wyborczego komitetu?
Epizod z poparciem Komorowskiego przypominam nie dlatego, iż miałbym pretensje o zaangażowanie polityczne Gortata. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, iż to nie przeszkodziło potem prominentnym politykom PiS z koszykarzem się zadawać i promować jego imprezy. Gortat organizował wspólne wydarzenia m.in. z Antonim Macierewiczem, ale też Beatą Szydło czy Mariuszem Błaszczakiem i innymi.
Choć z drugiej strony - może właśnie to wyborczy "bunt" Gortata skierował polityków PiS w jego kierunku?
Nie zamierzam jednak udowadniać, iż Gortat był "pisowcem". Absolutnie nie. Uważałem go raczej za państwowca, człowieka, który rozumie, iż plemienne podziały to coś, co szkodzi krajowi, iż warto szukać tego, co łączy. Czymś takim są właśnie sport i armia. Potem zrozumiałem, iż takiego człowieka Gortat tylko grał.
Autorytaryzm czy granty z ministerstwa? O co chodziło Gortatowi
Fakt, iż politycy PiS tak hojnie wspierali Gortata spotkaniami czy patronatami nad jego imprezami, przypominam tylko dlatego, żeby zestawić to z późniejszymi jego wypowiedziami. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" tuż przed wyborami do Sejmu 15 października koszykarz powiedział m.in.:
- Ostatni czas pokazał mi bardzo wyraźnie, iż obecny obóz polityczny [pod rządami PiS - red.] prowadzi nas bardziej w kierunku Białorusi niż silnego europejskiego państwa, iż stajemy się państwem autorytarnym, iż próbuje się niszczyć adekwatnie wszystkich, którzy publicznie wypowiedzą się w jakiejś sprawie w kontrze do rządzących. Tego jest już moim zdaniem za wiele. To trzeba przerwać. Moim zdaniem trzecia kadencja PiS będzie dla naszego kraju zła. Obawiam się o wagę Polski w Unii Europejskiej, a choćby ogólnie nasz byt w zjednoczonej Europie.
A w innym miejscu były zawodnik NBA dodał jeszcze: - [Pisowcy] stworzyli system, w którym każdy, kto się sprzeciwi, jest niszczony! I to jeszcze robi się w bardzo brutalny, wręcz chamski sposób. Może pamiętacie, gdy na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi po wyjściu z siedziby mojej fundacji natknąłem się na prezydent miasta Hannę Zdanowską i Rafała Trzaskowskiego. Jeszcze tego samego dnia dostałem informację z obozu władzy, iż o ile chcę, aby moja fundacja przez cały czas realizowała projekty z ministerialnym wsparciem finansowym, czy mogła liczyć na wsparcie spółek skarbu państwa, to powinienem "bardziej uważać na to, na kogo wpadam na ulicy". Dzisiaj wiem, iż fundacja raczej nie ma co liczyć na wsparcie czy to w grantach ministerialnych, czy w sponsoringu przez państwowe firmy - wyznał były koszykarz.
Czytelnik może sobie wybrać, co było dla polskiego koszykarza najważniejsze dla zmiany poglądów. To, iż Polska staje się państwem autorytarnym, czy to, iż nie może on już liczyć na wsparcie spółek skarbu państwa i granty od ministra.
Piesiewicz miał bliżej do "ucha prezesa". Może o to chodziło
A może chodzi o to, iż to nie Gortat, a Radosław Piesiewicz, do niedawna szef Polskiego Związku Koszykówki, a dziś prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, miał do tzw. ucha prezesa bliżej dzięki przyjacielowi Jackowi Sasinowi? Może właśnie od konfliktu z Piesiewiczem zaczął się antypisowski zwrot polskiego koszykarza? I to nie spotkanie z Trzaskowskim, ale "kosa" z Piesiewiczem najbardziej Gortatowi zaszkodziła w jego relacjach z MON i spółkami skarbu państwa, którymi jako minister aktywów państwowych "opiekował się" Sasin?
Jak było naprawdę, to wie tylko sam Gortat. Niemniej jednak zmiana ministra obrony narodowej była dla niego korzystna. Znów organizuje mecze pod patronatem MON, a wśród sponsorów starcia Gortat Team z NATO znalazły się m.in. spółki skarbu państwa takie jak Lotto czy Polska Grupa Zbrojeniowa. W wywiadzie dla Onet Rano były koszykarz nie krył wdzięczności dla wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza: - Miałem okazję podziękować osobiście ministrowi obrony narodowej za to, iż przygotował fantastyczny sprzęt na nasz mecz Gortat Team kontra NATO - mówił były koszykarz.
Gortatowi spodobał się atak na Nawrockiego
Szczególny dowód antypisowskiego zacietrzewienia Gortat złożył w Wigilię. Poniższym wpisem znowu pokazał, jak wielki polski koszykarz zmienił się w internetowego pałkarza jednego z politycznych plemion.
Byłego polskiego koszykarza rozbawiło, iż twitterowy anonim nazwał Karola Nawrockiego "czymś". To, iż Gortat popiera innego kandydata, to nie powód, by dzielił się euforią z dehumanizacji politycznego przeciwnika. To jest coś, co jest rakiem polskiej polityki. Mają z tym problem oba betony naszej politycznej nawalanki, ale - jak wykazali naukowcy z Laboratorium Poznania Politycznego Instytutu Psychologii PAN - szczególnie wysoki poziom przybiera to po stronie tzw. demokratycznej.
Cytat za Portalem Organizacji Pozarządowych: "Wyborcy Zjednoczonej Prawicy są silniej odczłowieczani przez wyborców Koalicji Obywatelskiej (średnia na skali dehumanizacji wyniosła 5,93), aniżeli wyborcy Koalicji Obywatelskiej są dehumanizowani przez wyborców Zjednoczonej Prawicy (średnia 4,68). Ta tendencja zmieniła się jednak po 15 października. Wygrana w wyborach sprawiła więc, iż zwolennicy Koalicji Obywatelskiej spojrzeli łaskawszym okiem na elektorat PiS - średnia dehumanizacji spadła do poziomu 4,92".
Naprawdę wierzyłem, iż Gortat jako wielki sportowiec może być wzorem dla innych i pokazywać, iż sport może łączyć. Okazało się jednak, iż się myliłem. Tak jak Jerzy Dudek.