Czy w On Cloudsurfer Max wszystko gra jak w szwajcarskim zegarku? [Test]

5 godzin temu

Mam na imię Cezary i jestem biegaczem amatorem, mocno zgłębiającym temat butów biegowych. Od czasu do czasu pomagam też innym w doborze adekwatnego modelu. Właśnie dołączyłem do testerów biegowe.pl i na łamach portalu debiutuję recenzją treningówki szwajcarskiej firmy On, a dokładnie Cloudsurfer Max. Byłem ciekawy, czy Szwajcarzy równie dobrze radzą sobie z projektowaniem butów do biegania, jak z produkowaniem niezawodnych zegarków.

Na początku chciałem zaznaczyć moje parametry: waga 73 kg, stopa raczej szczupła i pronująca. Moje spokojne biegi robiłem w tempie nieco powyżej 6:00 min/km. Zaznaczę też, iż redakcja nie miała wpływu na test, a w recenzji znajdziecie moje subiektywne odczucia.

On Cloudsurfer Max, jak sama nazwa wskazuje, to przedstawiciel kategorii butów Max. W ostatnich 2-3 latach kategoria ta mocno się̨ rozwija i większość producentów chce mieć w niej swój model – tak też zrobił szwajcarski producent. Testowane przeze mnie buty charakteryzują się przede wszystkim wysoką pianką podeszwową i tworzone są z myślą o bardzo dużej amortyzacji, która ma zapewniać biegaczom maksymalny komfort przy pokonywaniu najdłuższych dystansów.

Przez ostatnie tygodnie w butach sygnowanych emblematem Swiss Engineering zrobiłem każdy swój trening. Były to spokojne biegi na twardej nawierzchni oraz bieżni elektrycznej, podbiegi, przebieżki na bieżni tartanowej. Sprawdziłem też buty w ich naturalnym środowisku, czyli na długich wybieganiach.

Podeszwa środkowa, amortyzacja i odczucia z biegu

W modelu On Cloudsurfer Max znajdziemy dużo technologii. Buty zostały wyposażone m.in. w podwójną warstwę CloudTec Phase oraz superpiankę Helion, które mają zapewniać miękki i energiczny bieg oraz maksymalną amortyzację. Tzw. „chmurki” w podeszwie uginają się podczas kontaktu z podłożem, a ich ułożenie ukierunkowuje nasze stopy i wraz z wyczuwalnym rockerem (zaokrąglony profil podeszwy – przyp. red), który pomaga w płynnym przejściu od pięty do palców.

On w nowej treningówce zafundował nam sporą ilość pianki podeszwowej. Znajdziemy 37 mm tego tworzywa pod piętą oraz 31 mm pod palcami, co daje obniżony, ale wciąż bezpieczny dla większości osób 6 milimetrowy drop. W praktyce jednak nie jest tak supermiękko, jak mogłoby się̨ wydawać patrząc na specyfikację. Co prawda po kilkunastu kilometrach pianka stała się nieco bardziej miękka, ale w dalszym ciągu jest to amortyzacja z typu tych twardszych. Zdecydowanie lepiej w tym modelu odnajdą się̨ biegacze, którzy nie przepadają za pluszową miękkością. Z drugiej strony, w przypadku modelu On Cloudsurfer Max stopy nie zapadają się w podeszwie, co przekłada się na lepszą stabilność i dynamikę.

Podczas moich treningów On Cloudsurfer Max sprawdził się̨ dobrze na krótszych spokojnych biegach – tutaj wszystko było super. Zaskakująco pozytywnie wypadł też na krótkich 100-200m szybszych przebieżkach, które zrobiłem w tempie ok 3:45 min/km. Co ciekawe, w szybszym tempie biegało mi się w nim zdecydowanie najlepiej, mimo iż to przecież model przeznaczony do bardziej spokojnego biegania.

Natomiast na dłuższych wybieganiach brakowało mi odrobinę miękkości. Przydałoby się, żeby taka ilość pianki dawała nam nieco więcej amortyzacji, zwłaszcza, iż producent miał tutaj duże pole do popisu. Ale to moje indywidualne preferencje, bo jestem fanem bardziej miękkich butów. Muszę jednak przyznać, iż nie wpłynęło to negatywnie na mój trening i podczas biegu nie odczuwałem żadnego dyskomfortu z tego powodu. Twardsza pianka dawała mi za to poczucie bezpieczeństwa w zakrętach i na nierównościach, jako osoba z pronacją muszę to docenić, bo czułem się̨ w nich bardzo pewnie. Śmiało mogę polecić ten model osobom szukającym neutralnych, ale stabilnych butów.

Ważne, żeby wspomnieć też tutaj o wadze modelu Cloudsurfer Max. W moim rozmiarze 42,5 waży 292 gramy i nie są to najlżejsze buty w jakich miałem okazję biegać, natomiast wybierając buty z tej kategorii musimy się̨ liczyć z wyższą wagą. Warto zaznaczyć, iż w tej klasie butów niektórym producentom nie udaje się̨ zejść z wagą poniżej 300 gramów w swoich modelach.

Cholewka

O cholewce mogę się̨ wypowiedzieć w samych superlatywach i śmiało stwierdzam, iż to najmocniejsza część Cloudsurfer Max. Wykonano ją z inżynieryjnej siateczki, która jest cienka, ponacinana w wielu miejscach i świetnie wentylowana, co bardzo doceniam, bo jestem tym typem biegacza, który gwałtownie się grzeje i w wielu butach jest mi po prostu za ciepło.

Jeśli chodzi o ilość miejsca w bucie to jest go w sam raz, zarówno na szerokość jak i wysokość, większości stóp powinno w nim być wygodnie. Cholewka ściśle otula stopę, w czym duża zasługa elastycznego dzianinowego języka, który do niej się dopasowuje. Plus za to, iż język jest dodatkowo wszyty bocznymi klinami i możemy mieć pewności, iż nie będzie się̨ przesuwał czy zawijał. Uważam, iż producenci o wiele częściej powinni stawiać na takie cienkie, dzianinowe języki, bo to świetne rozwiązanie.

W dopasowaniu pomaga też system sznurowania nowej generacji różniący się̨ nieco od tradycyjnych przelotek. Co do samych sznurówek to mógłbym się przyczepić do tego, iż są trochę plastikowe w dotyku. Ale to kilka znaczący drobiazg, bo zawiązują się̨ dobrze i są też wystarczająco długie, więc jeżeli ktoś ma potrzebę to z zawiązaniem heel locka nie będzie problemu. Na sznurówkach producent przygotował dla nas małą zachętę w postaci napisu „Put me ON”.

Cholewkę wieńczy dość pionowy, usztywniony zapiętek, który poprawia stabilność, a w dodatku jest bezpieczny dla naszych Achillesów. Nie znajdziemy w nim dużej ilości gąbek, jednak jest ich wystarczająco, żeby mocno trzymać choćby wąską piętę jak moja. Wkładka wewnętrzna jest standardowa, gruba na około 2 mm i bez problemu możemy ją wyciągnąć.

Bieżnik i przyczepność

Mamy tutaj do czynienia z typowym bieżnikiem asfaltowym, jest mało agresywny i dość płaski. Możemy na nim dostrzec jedynie delikatne nacięcia i małe otworki, mimo tego nie miałem żadnych problemów z przyczepnością. Na suchym asfalcie i chodnikach trzymanie było bardzo dobre, bezproblemowo biegało się̨ też na ścieżkach w parku, na których leżały już mokre liście.

Daję plus za to, iż podeszwę pokrywają spore plastry gumy i jest ona całkiem gruba, przez co żywotność buta powinna być bardzo dobra.

Podsumowanie

Jak więc brzmi odpowiedź na pytanie, czy Szwajcarzy dobrze radzą sobie z projektowaniem butów biegowych? Otóż moim zdaniem radzą sobie bardzo dobrze i mimo, iż On jest stosunkowo młodą firmą bardzo śmiało poczyna sobie na rynku. Gdzie nie spojrzeć możemy już dostrzec biegaczy w butach i ubraniach sygnowanych logotypem szwajcarskiej marki. Dla niektórych biegaczy buty On może dzisiaj nie są pierwszym wyborem, jednak warto pochylić się̨ nad ich ofertą wybierając sprzęt biegowy. Zwłaszcza, jeżeli szukacie powiewu świeżości i innowacyjnych technologii w nowych butach.

Wracając do testowanego Cloudsurfer Max to sprawdził się̨ pod wieloma względami, ale mam też do niego pewne zastrzeżenia. Na pewno polecam ten model jako uniwersalny but do codziennych treningów, który bez problemu radzi sobie też na szybszych akcentach. Co do długich wybiegań, jeżeli amortyzacja ma dla Was drugorzędne znaczenie i nie potrzebujecie supermiękkości, a ważniejsze jest to, jak but leży na stopie, jaką ma wentylację oraz czy jest stabilny to będzie na takich jednostkach fantastycznym kompanem.

Jak wspomniałem wyżej On Cloudsurfer Max ma perfekcyjną cholewkę, a w dodatku świetnie się prezentuje. Śmiało można go zatem założyć również poza treningiem do jakiejś sportowej stylizacji.

Autor: Cezary Łężniak

Niniejszy test ma charakter komercyjny i jest efektem współpracy reklamowej naszego portalu i dystrybutora marki On w Polsce.

Idź do oryginalnego materiału