Sezon 2024/2025 w wykonaniu polskiego defensora można określić jednym słowem: ambiwalentny. Z jednej strony, zagrał w nim aż 30 spotkań i często wychodził w pierwszym składzie. Z drugiej, zaliczył spadek z Bundesligi w barwach Holstein Kiel, gdzie grał jesienią, a także nie utrzymał się w Championship z Plymouth Argyle, do którego wypożyczono go na rundę wiosenną.
REKLAMA
Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"
Kolejny klub wycofuje się z walki o Puchacza? "Nie jest na szczycie"
Po krótkiej przygodzie w Anglii Puchacz powrócił do Kiel, ale tam usłyszał, iż klub nie wiąże z nim żadnej przyszłości i pozwoli odejść, o ile tylko piłkarz otrzyma zadowalającą ofertę. W grę wchodziło kilka opcji. Mówiło się o jego powrocie do Kaiserslautern, zainteresowaniu przez Łudogorec Razgrad, a także Schalke 04. Ostatni z wymienionych klubów bez wątpienia jest najbardziej rozpoznawalną marką z wymienionej trójki. Niemiecki "WAZ" poinformował jednak, iż chociaż klub z Zagłębia Ruhry rozważał pozyskanie Polaka, to temat ucichł w ostatnich dniach.
26-latek po prostu nie znajduje się na szczycie transferowych priorytetów "Die Koenigsblauen". Według informacji "WAZ", klub z 2. Bundesligi poszukuje wszechstronnego zawodnika, który mógłby grać na obu skrzydłach. Z kolei Puchacz może grać zarówno na boku obrony, jak i pozycji wahadłowego, ale dotyczy to tylko lewej strony boiska.
- Nigdy nie wypowiadam się na temat zawodników z innych klubów. Zobaczymy, co wydarzy się w nadchodzących dniach. Mamy plan - mówił trener Schalke Miron Muslić, podczas jednej z konferencji prasowych.
Tym samym najprawdopodobniej upadł kolejny temat nowego pracodawcy Puchacza. o ile tak dalej pójdzie, piłkarz będzie musiał bardziej łaskawym okiem spojrzeć chociażby na oferty z Ekstraklasy. Zresztą już otrzymał propozycję gry w Radomiaku, ale rozmowy gwałtownie upadły. Oczywiście ze względu na różnicę w oczekiwaniach finansowych Puchacza i możliwościach płacowych klubu z Radomia.
Puchacz ostatni raz w Ekstraklasie grał w 2021 roku, występując w barwach Lecha Poznań. Stamtąd za 2,5 miliona euro przeszedł do Unionu Berlin, gdzie jednak nie przebił się do pierwszego składu. W efekcie grał na wypożyczeniach w Trabzonsporze, Panathinaikosie, Kaiserslautern, po czym trafił do wspomnianego Holstein Kiel i zaliczył pół roku gry w Plymouth Argyle.