Nie ma przypadku w tym, iż podczas konkursu w Innsbrucku Austriacy dostali od sędziów "20" jako pierwsi zawodnicy w tym sezonie. Shinya Tanaka z Kanady i Jarle Solbu z Norwegii przyznali po jednej odpowiednio Janowi Hoerlowi w pierwszej i Stefanowi Kraftowi w drugiej serii.
REKLAMA
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
O ile przy najwyższej możliwej nocie dla tego drugiego nie ma zbyt wielu kontrowersji, tak przy pierwszym nazwisku taki wybór sędziego wygląda wręcz śmiesznie.
Skok Jana Hoerla z konkursu w Innsbrucku oceniony na '20' przez sędziego z Kanady Screen Eurosport
To tylko pokazuje, iż w Innsbrucku sędziowanie nie było sprawiedliwe.
Sędziowie faworyzowali Austriaków. Noty dla Hoerla to absolutny żart
Zapytaliśmy kilku sędziów, jak oceniliby sposób, w jaki skacze i ląduje Hoerl. Żaden z nich nie dałby mu za skok z Innsbrucka więcej niż 18,5 punktu. Przyznają, iż skoczek czasami wykonuje choćby pokraczne lądowania w stylu Simona Ammanna, ale nikt z tym nic nie robi, bo Austriak walczy o podia i zwycięstwa, skacząc bardzo daleko. A takich skoczków "nie wypada" nisko oceniać. Kanadyjczyk w sobotę poszedł w tę narrację do przesady.
A już "19" za lądowanie Hoerla z drugiej serii (od Maika Stielowa z Niemiec i Michaela Pogody z Austrii) - wyraźnie zachwiane, wymagające odjęcia więcej niż jednego punktu - były absolutnym żartem.
Skok Jana Hoerla w drugiej serii konkursu w Innsbrucku i noty za styl, które za niego otrzymał Screen Eurosport
Coraz więcej słychać głosów, iż noty sędziowskie w skokach z każdym sezonem mocniej tracą sens. I iż tu nie pomogą już żadne zmiany w przepisach i wytycznych dla sędziów. To jakość ich pracy spada.
I oczywiście, jak zawsze, podkreślamy, iż robią to w zasadzie za darmo, dostając jedynie niską dietę na każdy przyjazd na zawody Pucharu Świata i często mają na skoczni beznadziejne miejsca do oceny skoków. Jednak muszą prezentować poziom, który zagwarantuje, iż ich błędy nie będą decydować o rozstrzygnięciach w zawodach.
Zwłaszcza iż w 73. TCS w tej chwili liderującą trójkę z Austrii - Krafta, Hoerla i Daniela Tschofeniga dzieli zaledwie 1,3 punktu. A to oznacza, iż po finałowym konkursie noty za styl mogą odgrywać kluczową rolę. Także w kwestii ewentualnego zwycięstwa każdego z trzech Austriaków.
Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile przyznaje, iż problem istnieje, ale argumentuje, iż po coś przed sezonem zmieniono zasady dotyczące odejmowania punktów za telemark i iż sędziowie są oceniani po sezonie. Cieszy się za to, iż nie ma już faworyzowania zawodników pod względem narodowości sędziów. Tymczasem my słyszymy w tej kwestii różne głosy.
Wąskowi odejmuje się punkty za lot. Słowa Thurnbichlera brzmią wymownie: "Jesteśmy w Austrii"
- Cóż, jesteśmy w Austrii. Mamy dużo austriackich fanów i w przypadku sędziów już tak się dzieje. Tu zawsze jest i będzie tak samo - wskazuje trener Polaków, Thomas Thurnbichler. Nie mówi tylko o austriackich sędziach, ale o tendencji, iż gospodarze na własnej skoczni są u sędziów uprzywilejowani.
- Ale jeżeli wytworzysz odpowiedni impet związany ze swoim nazwiskiem, to również możesz dostać wysokie noty - ocenia szkoleniowiec Polaków. I nawiązuje tym do Pawła Wąska. W sobotę na Bergisel zajął piąte miejsce i poprawił najlepszy wynik w karierze. Jednak sędziowie oceniali go tak, jakby wciąż był kimś nieznanym i nie wyróżniał się swoją techniką na tle Austriaków.
W ocenach zwraca uwagę jeden element: o ile odejmowanie jednego punktu za telemark można jeszcze zrozumieć, bo zgodnie z sędziowskimi wytycznymi nie jest idealny, to dziwi, iż w przypadku trzech z dziesięciu not w konkursie w Innsbrucku Wąskowi odejmowano punkt za lot. W żadnej z dziesięciu w rubryce odjęcia za lot nie ma zera. Czyli sędziowie zawsze się do czegoś przyczepiają.
Szczegóły not sędziowskich dla Pawła Wąska w pierwszej (na górze) i drugiej (na dole) serii konkursu w Innsbrucku Screen berkutschi.com/ FIS
To wygląda dziwnie, biorąc pod uwagę, iż Wąsek to jeden z najładniej latających w stawce. I w porządku, innym zawodnikom na ogół odejmuje się jeszcze więcej. Sędziowie mogą się przez to bronić, iż Wąsek i tak ma wysokie noty. Ale jak wytłumaczyć fakt, iż Kraftowi i Hoerlowi za lot odjęto w sobotę w Innsbrucku łącznie po 1,5 punktu? Co jeszcze musi zrobić Polak, żeby dostawać takie noty jak rywale, którzy także dzięki nim mu odskakują? To coraz bardziej skłania nas do narracji przedstawionej przez Thomasa Thurnbichlera.
Wąsek: "Chciałbym, żeby było sprawiedliwie dla wszystkich"
Prawda jest taka, iż zawodnikom kadry Andreasa Widhoelzla, dominującej w 73. Turnieju Czterech Skoczni, Wąsek potrafi dorównać, a niektórych stylowo przebija. Chwilami na taki poziom, który jest o półkę wyżej, wspina się Stefan Kraft. Jego telemark jest lepszy od tego, który wykonuje Polak. Ale już od takiego Hoerla to Wąsek ma dużo lepsze lądowanie, co zupełnie nie znajduje odzwierciedlenia w notach.
- Nie wiem do końca jak oni lądują, bo na zawodach skupiam się na sobie - mówi o Austriakach Wąsek. - Po skoku nie siedzę i nie patrzę jak oni skaczą, więc nie wiem jak oni lądują do końca. Ja się staram skakać najładniej stylowo, jak tylko potrafię. Jestem oceniany tak, a nie inaczej. Nie wiem, czy zasłużenie, czy nie. Oczywiście chciałbym, żeby było sprawiedliwie dla wszystkich. Żeby wszyscy byli równie oceniani. Ale to już ja nie mogę z tym nic zrobić. Mogę tylko starać się jak najładniej skakać. o ile będę przez dłuższy czas ładnie skakać, to myślę, iż też na te wysokie noty zasłużę - ocenia Polak.
Kolejną szansę, żeby zachwycić sędziów, Wąsek będzie miał w niedzielę podczas kwalifikacji w Bischofshofen. Ona ruszy o 16:30, a oficjalne treningi o 14:00. Ostatni konkurs 73. Turnieju Czterech Skoczni zaplanowano na poniedziałek. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.